EN

Improwizacji czas

Zagięta strona
Felietonista, który przed końcem roku wykorzystał wszystkie swoje pomysły, staje przed nie lada problemem, by wymyślić temat pierwszego felietonu na nowy rok. Na ratunek znów przychodzi strategia improwizacji!
O czym napisać tym razem? O architekturze? Już pisałem, nawet razy kilka. Ponarzekać na różne rzeczy? To też już było, prawdę powiedziawszy we wszystkich kolejnych felietonach. Opisać inwestycje? Znów? Prognozy na przyszłość? A kto chciałby czytać kolejny ponury felieton o wyjątkowo trudnym nadchodzącym roku 2012? Analiza roku mijającego? Kogo to obchodzi, mijający rok już należy do przeszłości. A może odnieść się do pierwszego felietonu z roku 2011? Spróbujmy.

Pod koniec 2010 roku sporządziłem listę sugestii, niewielkich spraw, a także tych większych, dzięki którym Warszawa mogłaby stać się lepszym miejscem do życia. Miałem nadzieję, że prezydent Warszawy przeczyta moją listę i zacznie kolejno odhaczać wykonane pozycje. Czy udało się? Zobaczmy. Choć otwarto sklep Gap, o który ktoś prosił w tamtym felietonie, to pozostałe postanowienia noworoczne pozostały na etapie życzeń - Warszawa nadal jest miastem niezbyt przyjaznym dla matek z wózkami dziecięcymi i osób niepełnosprawnych, kierowcy autobusów nadal powinni uczyć się uprzejmości, nie ruszyły prace związane z realizacją Muzeum Sztuki Nowoczesnej, to samo dotyczy stadionu Polonii, itd.... Zapomnijmy jednak o tym. Jakie jeszcze mamy możliwości? Oto ja pod koniec grudnia. Nie, nie omawiam możliwych tematów w redakcji, tak naprawdę dyskutuję sam ze sobą. W końcu postanawiam porzucić wszystkie powyższe pomysły i postąpić jak zwykle - improwizować. Być może nie jest to najlepsza strategia jeżeli jest się inwestorem, który ma podjąć ważną decyzję dotyczącą kwoty z wieloma zerami. W czasie boomu trafiali się tacy, którzy improwizowali, co - patrząc na puste działki, które przejęli przepłacając - nieszczególnie się sprawdziło. Jednak coraz więcej ludzi wokół mnie idzie na żywioł. Czy Wy też to czujecie? Jest coś takiego w powietrzu. Niezależnie od tego, co czytamy w gazetach - również w naszej, 2012 rok może tak naprawdę być wspaniałym czasem. Przepraszam za moją sentymentalność, ale nie mogę się powstrzymać. Gdy pisałem ten felieton, w mojej skrzynce odbiorczej pojawił się kolejny email od znajomej osoby. ?Dużo się dzieje. Prawdopodobnie dostanę nową pracę, dowiem się jeszcze dzisiaj, a poza tym otworzyliśmy z chłopakiem mały bar. Wpadnij do nas, jest fajnie." W ogóle nie jestem zdziwiony, ponieważ moja koleżanka jest osobą bardzo utalentowaną. Mam wrażenie, że w ciągu ostatniego miesiąca stale dostaję wiadomości typu ?zaczynam coś nowego". Tak wiele obiecujących zmian w samym środku poważnego kryzysu! Nowe prace, nowe mieszkania, nowe projekty, nowi partnerzy życiowi i tak dalej.

Stara prawda mówi, że życie toczy się samo w czasie, gdy my staramy się je zaplanować (i czytamy o prognozach makroekonomicznych). Woody Allan poszedł dalej mówiąc, że jeżeli chcemy rozbawić Boga, powinniśmy opowiedzieć mu (lub jej?) o naszych planach. Jestem szczęśliwy, że tak wiele osób wokół mnie dochodzi do tego samego wniosku. Nie zrozumcie mnie źle - planowanie to dobra rzecz, o ile zostawimy trochę miejsca na improwizację. Albo - zależnie od sytuacji - mnóstwo miejsca na improwizację.

Wygląda na to, że wywiązałem się ze swojego zadania. Felieton jest gotowy, a ja sam także muszę wysłać jedną z tych ważnych wiadomości email. Dla tych z Was, którzy nie znajdą się na liście adresatów: chciałbym podziękować Wam za te cztery niesamowite lata razem na stronach tego pisma, za rozmowy telefoniczne na tematy poruszane w późniejszych artykułach i za spotkania w komfortowych biurach na najwyższych piętrach z pięknym widokiem na miasto. Zabawne - gdy dostałem swoją pierwszą pracę, jako dziennikarz piszący o biznesie, miało to być zajęcie tymczasowe. Nie dłużej niż 6 miesięcy, aż zorientuję się w branży, obiecywałem sobie. Życie płynęło i 4 lata później nadal jestem tu. Znów okazało się, że lepiej pewnych rzeczy nie planować!

Kategorie