Czekając na ciężkie czasy
Raport giełdowy
Europa nadal straszy inwestorów. Koniec listopada i początek grudnia przypominał poprzednie miesiące - napiętą sytuację łagodziły jedynie krótkotrwałe odbicia wynikające czy to z dobrych danych gospodarczych, czy po prostu wyjątkowo niskich cen na parkietach. Nadzieję na trwalszą poprawę i bardziej optymistyczne perspektywy 2012 roku miał przynieść szczyt Unii Europejskiej z 8-9 grudnia. Niestety, nie przyniósł, a za uspokojenie na rynkach finansowych odpowiadały raczej nastroje przedświąteczne. Inwestorzy czekali na konkretne decyzje (np. zgodę na emitowanie euroobligacji wspólnych dla krajów euro, mocniejsze działania ze strony Europejskiego Banku Centralnego poprzez skupowanie z rynku obligacji krajów najbardziej zadłużonych), ale za dobrą monetę musieli przyjąć gigantyczne pożyczki banku centralnego strefy euro dla banków europejskich (prawie 500 mld euro pożyczone przed świętami). Tymczasem agencje ratingowe nadal straszyły obniżeniem ratingów (m.in. Francji), a ekonomiści na 2012 rok wieszczyli w eurolandzie recesję. Nic więc dziwnego, że indeksy osuwały się, choć niezbyt gwałtownie. Mimo że z innych części świata, jak chociażby z Chin, sygnały z gospodarek płyną umiarkowanie pozytywne. W Polsce podobnie: dane za trzeci kwartał okazały się bardzo dobre (wzrost o 4,3 proc. z wysoką dynamiką konsumpcji i inwestycji), także cząstkowe informacje z czwartego kwartału (wysokie wzrosty produkcji i sprzedaży detalicznej w listopadzie) nastrajały optymistycznie. Na GPW 30 listopada zanotowano jedną z najlepszych sesji w ciągu ostatnich 15 miesięcy - WIG 20 wzrósł o 4,5 proc. Oczywiście, był to jedynie jednorazowy wyskok indeksu, bowiem niezależnie od dobrej kondycji gospodarki, a także wielu spółek notowanych na warszawskim parkiecie, sytuacja zależy od kondycji rynków zagranicznych. Efekt końcówki roku na GPW nie jest przesadnie optymistyczny - w ciągu ponad czterech tygodni poprzedzających święta Bożego Narodzenia główne indeksy - WIG i WIG 20 - straciły odpowiednio 3,4 i 4,1 proc., po wyskoku z początku grudnia, osiągając poziom z okolic trzeciego tygodnia listopada. Indeksy branżowe szukają nadal dna - WIG BUD stracił aż 8 proc., osiągając poziom niewiele ponad 2300 pkt (czyli najniższy od 6 lat), WIG-Deweloperzy zniżkował o 4,5 proc., powoli zbliżając się do dołka z jesieni 2008 roku. W naszym zestawieniu spółek tej branży tylko dwóm udało się zakończyć obserwowany okres na plusie - Rank Progress i GTC (w przypadku tej drugiej mogło to być odreagowanie po kiepskim listopadzie, gdyż w poprzednim zestawieniu deweloper stracił aż 26 proc.). Kilku deweloperów zanotowało dwucyfrową dynamikę spadku cen akcji. Dla porównania - w gronie firm budowlanych wzrosły ceny akcji czterech spółek, w tym Polimeksu, którego duża waga w indeksie pozwoliła na łagodniejszy spadek WIG-BUD.
W gronie spółek budowlanych jednym z najważniejszych wydarzeń grudnia było odwołanie prezesa Mostostalu Export, Michała Skipietrowa, który stanowisko szefa tej spółki piastował przez 21 lat. Spór właścicielski trwał długo i blokował rozwój przedsiębiorstwa, utrudniając także sprawy, które firma rozstrzyga w sądach. Uwagę zwraca także gigantyczny spadek cen akcji Trakcji, której kapitalizacja w ciągu zaledwie kilku tygodni spadła o połowę. Największe obniżki miały miejsce, kiedy pojawiły się informacje, że jej spółkom zależnym pięć banków wymówiło umowy kredytowe, co w praktyce oznacza konieczność wyłożenia kilkudziesięciu milionów zł. Rok 2012 dla branży szykuje się zatem ciężki, bo z jednej strony wiele spółek budowlanych jest mocno zadłużonych, z drugiej ich portfele zamówień nie będą już tak szybko przyrastały, chociażby z powodu ograniczenia inwestycji publicznych. Nieco lepiej wyglądają perspektywy deweloperów, choć duża podaż mieszkań i kolejne ograniczenia w udzielaniu kredytów hipotecznych przez banki, nałożone przez nadzór finansowy, każą z dużą ostrożnością podchodzić do optymizmu deweloperów mieszkaniowych. (Mir)
Wzrosty wbrew logice
Choć kryzys na Węgrzech jest znacznie bardziej prawdopodobny niż w Polsce, to jednak giełda węgierska wydaje się być uodporniona nawet na niepomyślne wieści makroekonomiczne. Dwie agencje ratingowe (Standard & Poor's i Moody's) obniżyły w grudniu ocenę wiarygodności finansowej kraju, rząd Viktora Orbana był w niemal otwartym sporze z Komisją Europejską odnośnie warunków pomocy finansowej dla swojego kraju, a mimo to indeks BUX zanotował wzrost o prawie 3 proc., dobrze wykorzystując optymizm z początku grudnia i ostatniego tygodnia przed świętami, kiedy BUX rósł cztery dni z rzędu. Także praski indeks zanotował wzrost o ponad 3 proc. - niewielką giełdę praską napędzały wzrosty spółki CEZ i banków, a także korzystne dane z niemieckiej gospodarki, z którą silnie związani są czescy przedsiębiorcy.