W miarę jak zbliżało się rozstrzygnięcie wyborów prezydenckich za oceanem, inwestorzy odzyskiwali pamięć odnośnie trudnej sytuacji fiskalnej największej gospodarki świata. ?Klif fiskalny" rozpalał wyobraźnię inwestorów i spychał indeksy w Nowym Jorku w dół. Paliwa do wzrostów nie dostarczyły wyniki spółek za trzeci kwartał - po raz pierwszy od jedenastu kwartałów zanotowały one spadek. Jednocześnie, względem oczekiwań analityków, spadły przychody, co świadczy o słabnącej gospodarce. Na to wszystko nałożyły się skutki huraganu Sandy, które dość szybko objawiły się w danych makro (m.in. w tych dotyczących nowych miejsc pracy). Także wygrana Baraka Obamy została chłodno przyjęta przez rynki (a może niezauważona), choć powszechne oczekiwania były takie, że reelekcja pomoże giełdom. Wynikało to z faktu, że środowisko dotychczasowego prezydenta jest bardziej przychylne ekspansywnej polityce tamtejszego banku centralnego (a efekty tego