EN

Mieszkacy: eksperci od przestrzeni

Architektura
POLSKA Warszawa. Rynek Mariensztacki i niewielki skwer przy Krochmalnej 3. Miejsca opuszczone, zaniedbane, nieatrakcyjne. Przestrzeń publiczna, czyli ziemia niczyja - niewykorzystana, smutna, wyludniona. Jednak może się to zmienić. Tymi terenami zainteresowała się bowiem fundacja Na Miejscu. Cel? Przywrócić życie w tych zapomnianych zakątkach miasta.

Ale nie chodzi tu o wielkie inwestycje. - Chcemy napisać strategię rozwoju tych miejsc. I zamierzamy zrobić to razem z lokalną społecznością - mieszkańcami oraz pracownikami okolicznych biur i sklepów. Przyszli użytkownicy zostaną wciągnięci przez nas w proces rewitalizacji - mówi Krzysztof Herman, przewodniczący rady fundacji Na Miejscu. Bo, zdaniem ludzi zaangażowanych w ten projekt, rewitalizacja to nie tylko architektura, urbanistyka i inwestycje. To także - a może przede wszystkim - proces społeczny. - Mieszkańcy są przecież ekspertami od przestrzeni, w której żyją - uważa Krzysztof Herman.


Jak? Czyli amerykański desant
Fundacja Na Miejscu zorganizowała swoistą koalicję. Projekt finansowany jest przez Fundację Batorego, wspierany przez władze dzielnic (Wola i Śródmieście), Towarzystwo Inicjatyw Twórczych "ę". Fundacji pomaga też firma Skanska oraz nowojorska organizacja PPS (Project for Public Spaces). Trzeba tu zaznaczyć, że eksperci z PPS mają niemałe doświadczenie w rewitalizacji przestrzeni publicznych. Przykłady? Pracowali przy ożywieniu takich miejsc, jak chociażby Plaza Rockefeller Center w Nowym Jorku czy kampus uniwersytetu Harvarda w Bostonie. Eksperci z PPS przyjadą wiosną do Warszawy, żeby wspólnie z mieszkańcami przeprowadzić warsztaty, które wyłonią pomysły na zagospodarowanie skwerów. - To będzie kulminacyjny punkt projektu. Obecnie nasi animatorzy i socjolodzy z Towarzystwa Inicjatyw Twórczych "ę" docierają do lokalnej społeczności. Przygotowują swoistą mapę społeczną, która ma dać odpowiedź, jakich zmian oczekują okoliczni mieszkańcy. Bo tu nie chodzi o to, żeby przedstawić im gotową wizję, ale by czynnie zaangażować ich w nadchodzące zmiany - opowiada o projekcie Krzysztof Herman.


Nauka to podstawa
W projekt zaangażowała się firma Skanska. Deweloper będzie miał swój wkład finansowy w projekt, ale jednocześnie jego przedstawiciele przyznają, że chcą podzielić się własnymi doświadczeniami oraz czegoś się nauczyć. - Na Woli działamy prawie 20 lat, realizując projekty komercyjne wzdłuż al. Jana Pawła II i na ul. Chłodnej. Oddział mieszkaniowy rozpoczął budowę dużego osiedla na warszawskim Gocławiu. Zależy nam, żeby obok każdej naszej inwestycji powstawał kawałek żyjącego miasta. Nie chcemy stawiać kolejnego grodzonego osiedla ani odizolowanego biurowca. Liczymy, że dzięki współpracy z fundacją zyskamy wiedzę, która zaowocuje w naszych przyszłych projektach - mówi Jakub Zagórski, menadżer ds. komunikacji i marketingu Skanska Property Poland. Projekt fundacji ma stanowić zaledwie początek zmian. Po warsztatach i konsultacjach powstanie plan pokazujący, jak można wykorzystać te tereny. Nie chodzi tu jednak o duże inwestycje. - Będą to tymczasowe instalacje. Po pierwsze, chodzi o to, żeby zaraz po warsztatach od razu wprowadzić je w życie. Po drugie, po trzech miesiącach uzyskamy odpowiedź, czy wprowadzone zmiany się przyjęły. Na tej podstawie powstaną raporty, które będą zawierać wytyczne dla samorządów i mieszkańców dotyczące przyszłości tych miejsc - mówi Krzysztof Herman. Czym mogą być te tymczasowe instalacje? Organizacja PPS nazywa takie działania LQC (z ang. lighter, quicker, cheaper). Chodzi o rozwiązania niedrogie i w efekcie mało ryzykowne. Na przykład ławki, mobilne kawiarenki czy place zabaw dla dzieci. Po zakończeniu całego programu wszystko będzie w rękach władz lokalnych i samych mieszkańców. Jeśli wykażą się determinacją, to opuszczone skwery mają szanse stać się miejscami pełnymi życia.

Kategorie