W powstających w okresie PRL-u kilkunastopiętrowych blokach z tzw. wielkiej płyty, wyjście na klatkę schodową z kubłem na śmieci, które wystarczyło wsypać do dziury w ścianie, wydawało się dobrym rozwiązaniem. Nikt nie myślał wówczas o mądrym wykorzystaniu śmieci, a pojęcie gospodarki odpadami było w powijakach. Na skutki nie trzeba było długo czekać: zaniedbane zsypy stały się wylęgarnią smrodu, brudu i pożywką dla różnego rodzaju robactwa. Nie dziwi więc, że zła opinia ciągnie się za tym rozwiązaniem aż do dzisiaj. - Klienci często pytają o zsypy w budynkach, ale bynajmniej nie dlatego, że są zainteresowani takim rozwiązaniem. Zsypy na śmieci budzą bardzo negatywne skojarzenia i zniechęcają do zakupu mieszkania w danej inwestycji. Dlatego, odpowiadając na oczekiwania klientów, już dawno z nich zrezygnowaliśmy. Pojemniki na odpady mieszczą się w wydzielonych pomieszczeniach, znajdujących się zwykle na poziomie "0". Na naszych os