Szybkie projekty nieciekawych projektantów
ArchitekturaRenato Rizzi: Zamierzam mówić o tym, czym obecnie jest architektura. Jako architekci nie mamy odpowiedniej świadomości kultury i tego, czym jest nasza dyscyplina. To nie jest proste zagadnienie. Kiedy pytam moich studentów o kulturę, w jakiej się wychowali, nie otrzymuję dobrej odpowiedzi. Nasza współczesna kultura bazuje na technice i nauce, które z kolei opierają się na innej ważnej zasadzie - odrębności i funkcji rzeczy. Jednak technika i nauka nie są w stanie przyporządkować rzeczy ich pierwotnym kontekstom. Jeśli przeanalizujemy greckie pochodzenie słowa architektura - zauważymy, że pierwszym korzeniem jest cząstka apxi [archi-], co oznacza 'wódz" i pełni funkcję nadrzędną w stosunku do tektwv [-tekton], czyli procesu budowy. apxi oznacza również najważniejsze zasady, przestrzeń intelektualną, w której znajdujemy prawdziwe obrazy swoich myśli. apxi jest potrzebne, zanim przejdziemy do tektwv.
Co zatem jest prawdziwym sednem architektury, pozostającym w opozycji do głównego nurtu architektonicznego? Rosyjski pisarz, Josif Brodski, twierdził, że najważniejszą rzeczą w literaturze jest estetyka, która jest ważniejsza od etyki. Jednak we współczesnej architekturze etyka często wyprzedza estetykę. Zdajemy się wierzyć, że estetyka jest kwestią prywatnego gustu, ale istnieje także definicja estetyki rozumianej jako sposób, w jaki wyglądają rzeczy niezależnie od naszego osądu. W architekturze estetyka występuje tam, gdzie wszystko jest ze sobą połączone. Nasza naukowa kultura uczy nas, że wszystko jest oddzielone, ale estetyka wymaga od nas myślenia o kształcie, zanim pomyślimy o funkcji. Estetyka powinna poprzedzać etykę. Aby osiągnąć poziom estetyki w architekturze, musimy rozszerzyć pojęcie oryginalności rozumiejąc ją jako niezwykłość. Oryginalność jest samoreferencyjna, podczas gdy niezwykłość odnosi się do wszystkiego wokół. Kiedy tworzymy jakikolwiek kształt, musimy wpisać go we wszystko, co istnieje w naszej kulturze, by osiągnąć ideał estetyczny. Niewidoczność jest rzeczywistą strukturą w kształcie widoczności. Musimy wpisać nasze wnętrze w rzeczywisty kształt naszych budynków.
Jak wyraża Pan tę filozofię w swoich projektach takich, jak na przykład Teatr Szekspirowski w Gdańsku? Zaprojektowanie teatru takiego, jak Teatr dwóch czasów nie ogranicza się do stworzenia budynku przeznaczonego wyłącznie do przedstawień. Nadając kształt teatrowi, odniosłem się do trzech odrębnych tematów. Pierwszy wiąże się z chłopcem, który nie chciał dorosnąć, z "Blaszango bębenka" gdańszczanina Güntera Grassa. Historia zasadniczo opowiada o wolności. Drugi nawiązuje do Gdańska jako miejsca narodzin Solidarności, która z pomocą Jana Pawła II przyczyniła się do upadku muru berlińskiego i redefiniowania granic Europy Środkowej. Po trzecie, historyczne centrum Gdańska, dość małe, zdominowane jest przez piękny kościół, Bazylikę Mariacką chroniącą całe miasto. Problem stanowiło znalezienie związku między naszym projektem a tym, położonym nieopodal, kościołem.
I jak udało się Panu osiągnąć syntezę tych trzech różnych idei? Według konkurencji dach teatru miał być albo zamknięty, albo otwarty - tak jak w teatrze elżbietańskim. Więc pomyślałem, a dlaczego nie i jedno, i drugie? Nowoczesny teatr musi mieć dach, a ten przypomina książkę lub otwierające się skrzydła, spajające wszystkie te idee i tym sposobem reprezentujące całe miasto.
Projekt ten wzbudził sporo kontrowersji. Projekt był kontrowersyjny, ale rozumiem, dlaczego niektórzy ludzie nie byli z niego zadowoleni. Ja, Włoch, wygrałem ten konkurs, mimo że jest to projekt polski. Jednak, jak tłumaczyłem wcześniej, opór budzi raczej to, że charakter tego projektu pozostaje w sprzeczności z naturą współczesnej architektury.
Wracając do tego, co Pan powiedział - czy uważa Pan, że ten szkodliwy globalizacyjny trend w projektach architektonicznych dotknął również ten kraj?Tak. Jeśli spojrzymy na to, jak zmieniała się Warszawa na przestrzeni ostatnich 20 lat, zauważymy, że projekty, które tam powstały, zaprzeczają prawdziwemu charakterowi tego miasta. Centrum Warszawy jest zupełnie homogeniczne. Nasza kultura kładzie nacisk na technikę i naukę, nie dbając o miejsce i jego historię.
Czy możemy coś zrobić, by odwrócić ten trend? Czy też wrósł on już za bardzo w naszą kulturę i sposób, w jaki funkcjonuje współczesna gospodarka? Tym, czego dziś brakuje, jest teologia - współczesna kultura opiera się na oryginalności, ateizmie, na myśleniu, według którego możesz robić wszystko, na co masz ochotę. Ale to tworzy brzydotę - wszyscy narzekają na swoje miasta. Nie chcę być nihilistą. Zgodnie z fundamentalnym charakterem naszej kultury, funkcjonalność stawia się ponad wszystko, degradując i unieważniając wszystkie inne myśli na ten temat. Czy chciałby Pan zostać zglobalizowany i stać się taki jak wszyscy? Więc dlaczego produkujemy dzieła zaprzeczające naszej prawdziwej indywidualności?
Czy sądzi Pan, że architektura jest w stanie wymknąć się z tej pułapki? Odnosi się wrażenie, że perspektywą dla współczesnej architektury są ostatnie dwa miesiące, tymczasem nasza wiedza sięga pięć tysięcy lat wstecz. Skąd bierze się to banalne podejście do budynków użyteczności publicznej? Dlaczego tak trudno mówić o metafizyce? Dlaczego musimy wciąż rozmawiać o fizyce, gdy tymczasem to metafizyka jest prawdziwą podstawą wszystkich form? To w naszych umysłach rodzą się rzeczy i właśnie to, co jest nieuchwytne, nadaje im ostatecznie prawdziwy kształt.
Jednak architekci muszą - mimo wszystko - uwzględniać kontekst gospodarki i kultury, w których żyjemy. Tak, daje się nam tydzień na zaprojektowanie budynku - to smutny fakt dotyczący kultury, w której obecnie żyjemy. Co robić, skoro niezależnie od tego, czy ludzie mają, czy nie mają pasji do tego, co robią, żyjemy w czasach kryzysu ekonomicznego? W dzisiejszej kulturze wszystko musi być szybkie i łatwe. Ale jest też coś takiego jak samotność miasta - jeśli zhomogenizujemy wszystko, przyjdzie nam żyć wewnątrz szklanej kuli, w której zniszczono niezwykłość na rzecz banalnej oryginalności.
Z tego samego materiału, co nasze sny
Pierwsza wzmianka o pierwotnym teatrze w Gdańsku pojawiła się w zapiskach z 1611 roku, za życia Szekspira. Zbudowano go w odpowiedzi na sukcesy odnoszone przez trupy angielskich aktorów przyjeżdżających do miasta, którzy każdego lata wystawiali tu dzieła Marlowa, Jonsona i samego Szekspira. Budynek ten, będący pierwszym teatrem w Polsce, wyraźnie nawiązywał do Fortune Playhouse w Londynie. W 1635 roku został przebudowany według projektu duńskiego architekta Jakoba van den Blocke, a następnie po około 200 latach zburzony. Jednak w 1991 roku grupa entuzjastów założyła organizację non-profit Theatrum Gedanense Foundation z zamiarem wskrzeszenia tradycji odwiedzania miasta przez brytyjskie i międzynarodowe trupy teatralne. Udało się to w roku 1993. Cztery lata później zorganizowano festiwal, dzięki wsparciu ze strony samorządu, rządu, Unii Europejskiej i prywatnych sponsorów. Jego Królewska Wysokość Książę Walii został oficjalnym patronem fundacji, natomiast reżyserzy Sir Peter Hall i Andrzej Wajda - patronami honorowymi. Doprowadziło to do ogłoszenia w 2005 roku konkursu na projekt nowego teatru mającego stanąć w miejscu dawnego. Zwycięzcą okazał się włoski architekt Renato Rizzi. Zamiast przebudowy teatru w stylu londyńskiego The Globe - zaproponował nowoczesny projekt z otwieranym dachem, umożliwiający zmianę układu sceny w okrężną, pudełkową lub arenę. Nazwano go Teatrem dwóch czasów. Ma on zostać otwarty przez Księcia Karola w przyszłym roku.
Biografia architekta
Renato Rizzi jest wykładowcą w Uniwersyteckim Instytucie Architektury w Wenecji. Urodził się w Rovereto w 1951 roku i ukończył studia na kierunku architektura, jednak zawsze fascynowała go filozofia. Przez dziesięć lat współpracował z innym znanym architektem, Peterem Eisenmanem. Rizzi wygrał wiele konkursów, m.in. na projekt wartego 70 mln euro Sport Palace w Trydencie we Włoszech. Jest także twórcą Tokyo Opera, dzielnicy w swoim rodzinnym mieście, a także paryskiej dzielnicy La Villette.