Pierwszy kwartał 2013 roku nie był korzystny dla warszawskiej giełdy. Dla WIG20 były to najgorsze trzy miesiące od ponad dwóch lat. Sytuacja była o tyle dziwna, że zarówno za oceanem, jak i w Europie Zachodniej inwestorzy wykazywali dużą ochotę do kupowania akcji. Pewnym wytłumaczeniem mogą być słabe dane makroekonomiczne, przesuwające dołek koniunktury początkowo z czwartego kwartału 2012 do nawet drugiego kwartału tego roku. Być może inwestorzy liczyli na powtórkę z 2009 roku, kiedy polska gospodarka zaskakiwała, ale pozytywnie, zyskując miano zielonej wyspy. Wtedy działał mechanizm ochronny w postaci słabego złotego, wspierającego eksport. Dlatego spowolnienie anno domini 2013, mimo relatywnie mocnego złotego, jest bardziej bolesne i już przełożyło się na rosnące bezrobocie (14,5 proc.) i słabnące wyniki firm (w 2012 roku zyski przedsiębiorstw spadły o 21 proc.). Ponadto, pojawia się pytanie, jak będą kształtowały się indeksy w przypa