EN

Ewolucja, nie rewolucja

Rynek inwestycyjny i finansowy
W Jones Lang LaSalle widać przetasowania na najwyższych stanowiskach w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Niemal dwa lata po fuzji z agencją King Sturge zapytaliśmy Tomasza Trzósło, od kwietnia nowego dyrektora zarządzającego i szefa rynków kapitałowych w Polsce, czy był to sukces

Nathan North, "Eurobuild CEE": Ostatnio mieliśmy do czynienia z dużą ilością zmian na poziomie kierowniczym w agencjach nieruchomości, w tym także w Jones Lang LaSalle. W jaki sposób wpłynęły one na JLL?
Tomasz Trzósło, Jones Lang LaSalle
: John Duckworth zwolnił stanowisko dyrektora zarządzającego odpowiedzialnego za Polskę i Europę Środkowo-Wschodnią, by zasiąść w zarządzie firmy w Wielkiej Brytanii, ja zostałem mianowany dyrektorem zarządzającym polskiego oddziału firmy i szefem działu rynków kapitałowych, podczas gdy Troy Javaher zajmie się rynkami kapitałowymi w Europie Środkowo-Wschodniej. W tym samym czasie Gijs Klomp, były szef ING REIM, która została przejęta przez CBRE Investors, został dyrektorem zarządzającym w rumuńskim biurze JLL. Co ważne, John Duckworth był dyrektorem zarządzającym odpowiedzialnym za nasz biznes w całej Europie Środkowo-Wschodniej, my nie zastępujemy go w tej roli. Jednym z elementów zmian na szczeblu menedżerskim w regionie było stworzenie w Europie Środkowo-Wschodniej nowego zarządu dla krajów Europy Środkowej (składającego się z dyrektorów zarządzających krajami Europy Środkowo-Wschodniej), którego prezesem jest Richard Batten, zasiadający w zarządzie Jones Lang LaSalle odpowiedzialnym za Europę, Bliski Wschód i Afrykę.

Czy przetasowania te wynikają ze zmiany Państwa strategii? A może wyrażają pewnego rodzaju zmianę w strukturze Państwa firmy?
Może się wydawać, że zmian jest sporo, ale w gruncie rzeczy nie tak wiele i nie zmieniają one struktury firmy w aż tak dużym stopniu. Odzwierciedlają strategię, której celem jest bycie najlepszą i najchętniej wybieraną przez klientów i pracowników agencją. To strategia zorientowana na rozwój, a to, co zrobiliśmy ostatnio, ma na celu wzmocnienie JLL w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Nasz nowy zarząd w tej części Europy oraz szefowie działów zajmujący się całym obszarem Europy będą w stanie zapewnić właściwy przepływ biznesu i pracy między obszarami Europy Środkowo-Wschodniej i Europy Południowo-Wschodniej. Nie ma w planach dalszych zmian. Możemy spodziewać się rozwoju poszczególnych działów regionu Europy Środkowo-Wschodniej, ale raczej nie będzie się to wiązało z większym zapotrzebowaniem na pracowników. Będziemy kontynuować rozwój organiczny oparty o ciężką pracę, więc w zasadzie nasza strategia pozostaje bez zmian. Teraz - gdy fuzja z King Sturge jest zakończona - skupiamy się na rozwoju organicznym, jakości usług i relacji z klientami.

Czy fuzję JLL-KS można uznać za sukces? A może wiązała się ona z pewnymi problemami?
Agencja King Sturge została uznana za najbardziej odpowiedniego kandydata do fuzji. Główna jej działalność koncentrowała się na Wielkiej Brytanii, więc z tego punktu widzenia miało to sens. Z perspektywy Europy Środkowo-Wschodniej zwiększyliśmy naszą obecność, gdyż King Sturge posiadał biura na nowych dla nas rynkach, tj. w Chorwacji, Serbii i na Słowacji, a ponadto zyskaliśmy sporo cennych pracowników w całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Kilkoro kierowników zespołów w Polsce zdecydowało się odejść, ale zatrzymaliśmy wiele wartościowych osób w całym regionie, które dobrze zintegrowały się z JLL. Korzystamy również z większego doświadczenia King Sturge w zakresie zarządzania na najwyższym poziomie. Na przykład Richard Batten, który jest teraz prezesem zarządu Europy Centralnej i Wschodniej oraz Europy Południowej i Wschodniej, pracował dla agencji King Sturge. Klienci tej firmy stanowili równie ważny pozytyw.

Czy uważa Pan, że poniesione inwestycje i wysiłek opłaciły się?
Z perspektywy jednego kraju główny wysiłek wiąże się tu z czasem, który zarząd musi poświęcić danej fuzji i integracji ludzi. Jednocześnie trzeba w równym stopniu koncentrować się na sprawach bieżących, ponieważ bardzo ważne jest, by fuzja nie wywierała wpływu na klientów i na bieżące zobowiązania. W naszym przypadku odbyło się to bez większych problemów. Niewątpliwie nasze przychody wzrosły znacząco i udało nam się dobrze i szybko zintegrować te dwa biznesy.

Co sądzi Pan o konsolidacji rynku globalnie? Czy myśli Pan, że skończył się okres fuzji i przejęć wśród agencji świadczących usługi na rzecz rynku nieruchomości?
Konsolidacja rynku jest nadal w toku. Kiedy przeprowadzaliśmy naszą fuzję, pracownicy King Sturge mówili nam, że bez globalnego zasięgu trudno byłoby dalej rozwijać ich biznes. Globalne firmy z reguły podpisują globalne umowy, nie działają osobno w każdym kraju, dlatego też globalny zasięg w dużym stopniu pomaga w działaniach biznesowych nowej generacji. Mniejsze firmy konsultingowe nie mogą z tego korzystać i dlatego muszą rozglądać się za fuzjami i aliansami, aby się rozwijać. Ten trend najprawdopodobniej przybierze na intensywności i może dojść do kolejnego dużego przejęcia lub fuzji innych agencji na rynku nieruchomości.

Zatem mniejsi gracze borykają się z trudnościami...
W fuzjach, które miały miejsce, nie tyle chodziło o kondycję rynku, ile o wartość dodaną wynikającą z łączenia biznesów ponad granicami krajów. Na danym rynku można znaleźć specyficzny niszowy biznes, który dla większego gracza, nieoperującego w takiej niszy, może stanowić ciekawą opcję fuzji czy przejęcia.

Czy konsolidacja prowadzi do ograniczenia konkurencji i wzmocnienia graczy takich, jak JLL?
Nie uważam, że konkurencja będzie słabsza. Nadal będziemy mieli siedmiu lub ośmiu głównych konkurentów i nie wątpię, że konkurencja na rynku znajdzie swoją kontynuację. Być może zabrzmi to jak scenariusz science fiction, ale nawet jeśli zredukujemy liczbę dużych graczy do trzech podmiotów, będzie to nadal oznaczało konkurencję pomiędzy tymi trzema firmami. Jednak jestem pewien, że w takim przypadku znajdzie się miejsce dla mniejszych firm, które wejdą do gry i uszczkną dla siebie kawałek rynku. Musimy pamiętać, że konkurencja nie dotyczy wyłącznie agencji działających w danych branżach. Jest sporo deweloperów oferujących usługi zarządzania nieruchomościami klientom zewnętrznym. Firmy księgowe oferują usługi doradcze i wycenę, a w niektórych przypadkach doradztwo w zakresie rynków kapitałowych. Widzimy również, że banki inwestycyjne próbują rozwijać się na rynku doradztwa inwestycyjnego.

A jak traktuje Pan zarządzanie nieruchomościami, czy nie jest to obszar, któremu chcecie poświęcać więcej uwagi?
Zarządzanie nieruchomościami jest dla nas ważne - daje nam stabilne przepływy gotówkowe i nie poddaje się typowemu cyklowi koniunkturalnemu. Ponadto podnosi nasz udział w rynku, pomaga wzmocnić relacje z klientami i zapewnia potencjał w zakresie sprzedaży uzupełniającej innych usług. Dlatego planujemy rozwój w tej branży, jednakże w sposób racjonalny. Rozwój naszych usług w zakresie zarządzania nieruchomościami będzie odbywał się drogą ewolucji, a nie rewolucji.


Tomasz Trzósło
jest dyrektorem zarządzającym i szefem rynków kapitałowych w Polsce w Jones Lang LaSalle. Wcześniej pracował przez pięć lat jako szef rynków kapitałowych w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Posiada ponad dziesięcioletnie doświadczenie w zakresie rynków kapitałowych Europy Środkowej. Pracę w JLL rozpoczął na ostatnim roku studiów na Akademii Ekonomicznej w Krakowie, gdzie studiował rachunkowość. Tomasz Trzósło pasjonuje się podróżami.

Kategorie