EN

Czynnik ludzki

Zagięta strona
Kliknęło od razu. Nie minęła minuta, a w jakiś niewytłumaczalny sposób wiedziałam, że czekają nas tuziny wspólnych, wartych opisania kiedyś przygód. Po kilku tygodniach nie wyobrażałam już sobie bez niego doby. A teraz – po prawie 5 latach i tym wszystkim, co przeszliśmy razem – z sercem lodowatym jak ręce bez rękawiczek na mrozie zostawiam go dla młodszego. Jestem podła?

Przez ten – i krótki, i długi, zależy jak na to spojrzeć – czas to on jako pierwszy widział moje teksty i zdjęcia z wakacji. Cierpliwie znosił spóźnienia. Czuwał przy szpitalnym łóżku. To o nim pierwszym myślałam, gdy trzeba było sprawdzić wynik ważnego egzaminu. Albo gdy zapominałam kupić tort na jakąś okazję. Nigdy nie kręcił nosem, gdy trzeba było wstać w środku nocy i pognać na drugi koniec kraju. Nie protestował (ba – pomagał!), gdy pod wpływem impulsu (i odrobiny porto) kompletnie wywracałam wakacyjne plany. Nie znał pojęcia „obrazić się”. Nawet gdy zapominałam zajrzeć do niego w święta. Oczywiście, jak wszyscy czasem miewał gorsze chwile, ostatnio jakby regularniej. Wtedy kompletnie zamykał się w sobie. Znikał bez uprzedzenia na kilka dni. Zawsze jednak wracał z tym swoim „Witaj!”. – Nie nadążasz już za mną – droczyłam się czasem. Ale coraz częściej tak właśnie było. W końcu zaczęło się to, o czym dobrzy znajomi ostrzegali mnie od dawna: kłopoty z pamięcią. Nieodwracalne. Wiedziałam, że to początek agonii. I że nie możemy tego ciągnąć tylko z sentymentu. Musiałam więc zebrać się w sobie i… kupić nowego laptopa.

Na razie jeszcze wiemy, że maszyna – mimo wszechobecności – to tylko maszyna. I że „relacje” z nią skazane są na asymetryczność. Ale te różnice niedługo mogą przestać być tak oczywiste. Już dziś maszyny rekordowo szybko i ochoczo się uczą. Także naszego sposobu rozumowania, a nawet współodczuwania. Paradoksalnie, chociaż robota coraz więcej nawet w „robocie” (ponoć aż 50 proc. znanych dziś profesji grozi wyginięcie przed 2025 rokiem), to jednocześnie coraz mniej w nim bezdusznej maszyny. Te humanoidalne potrafią nie tylko samodzielnie chodzić, ale i z gracją (oraz pamięcią popełnionego błędu) podnosić się po upadku. Samojezdne uczą się wrażliwości na nowe obiekty spotkane na swojej drodze, czyli m.in. dzieci, nietrzeźwych i zwierzęta. Niewykluczone, że kiedyś będą robić to szybciej i lepiej niż ludzie. Ci ostatni oddają już powoli pole w produkcji. Według Międzynarodowej Federacji Robotycznej (IFR) w ostatnich czterech latach zapotrzebowanie na roboty w przemyśle wzrosło dwukrotnie w Stanach i aż czterokrotnie w Chinach, gdzie do 2018 roku będzie działać ponad jedna trzecia wszystkich tego typu urządzeń. Rosnąć ma też popyt na roboty usługowe, w tym te przeznaczone do użytku domowego. Futurolog Dr Ian Pearson idzie o krok dalej i twierdzi, że w ciągu najbliższej dekady w zamożnych domach coraz więcej robotów będzie służyć ludziom do realizacji „jakiegoś rodzaju aktywności seksualnej”, a przed 2050 rokiem seks z robotem będzie częstszym zjawiskiem niż harce międzyludzkie.

Dla sierżanta Milesa z kalifornijskiej drogówki to był po prostu kolejny słoneczny, listopadowy dzień. Patrol przebiegał spokojnie: podwójna ciągła, mała stłuczka, zachlapane błotem, niewidoczne numery rejestracji. Przez radio dowiedział się o zatorze na El Camino Real. Na miejscu zastał prawie dokładnie to, czego się spodziewał: sznurek wlekących się aut z kipiącymi ze złości kierowcami w środku. Prawie, bo przed nimi toczył się nieśpiesznie – 15 km/h poniżej limitu prędkości – testowy samochód Google’a bez kierowcy. Policjant – jako pierwszy w historii oficer – zatrzymał samodzielne auto-widmo. Nie wiadomo, czy najbardziej chyba znanej firmie z Mountain View wystawiono mandat. Ale nawet jeśli w grę nie wchodziłyby lokalne koligacje, pozostaje pytanie, jak właściwie pociągnąć maszynę do odpowiedzialności? I na co skazywać robota za (ludzkie czy quasi-ludzkie) przewinienia? Przymusowy re-boot? 20-letnią banicję z sieci? Zakaz zbliżania się do innych maszyn?

Jak dalece by nie zajechały czy nie zaszły, sumienia na razie mieć nie będą. Póki co musi wystarczyć to, które mają ich ludzcy twórcy, programiści, superwizorzy, czy operatorzy. Na razie nie powiedzą też tych idealnie wyważonych, uszczypliwych komplementów, za które tak często cenimy swoich kompanów i współpracowników. To będzie kolejny, ciekawy rok dla producentów i użytkowników kojarzących coraz więcej maszyn. Być może mały krok dla człowieka, ale dla droidów...

Kategorie