Interpretacja światowych danych makroekonomicznych może nastręczyć trudności. Dobre dane gospodarcze świadczą o korzystnych fundamentach, ale oznaczają, że banki centralne przykręcą kurek z pieniędzmi i podwyższą stopy procentowe. Słabsze dane oddalają taką perspektywę, ale jednocześnie zwiastują pogorszenie wyników spółek, zwiększenie bezrobocia, a więc spadek popytu na towary i usługi. Właśnie z taką łamigłówką mają do czynienia inwestorzy w ostatnich tygodniach, gdy patrzą na dane z głównych gospodarek świata. Bo właśnie dane makro, zarówno z USA, jak i Europy okazywały się gorsze od oczekiwań, ale jednocześnie podtrzymywały nadzieje na brak reakcji banków centralnych. A od wielu kwartałów ten czynnik, choć czasowo osłabiany przez wydarzenia polityczne takie, jak Brexit czy kampania prezydencka w USA, ogniskuje uwagę inwestorów. W sytuacji, kiedy kondycja gospodarki pozostaje jednak niewiadomą (sygnały o spowolnieniu praktycznie