EN

Gotowość do wzrostów

Raport giełdowy
Pierwsze półrocze 2019 roku było na piątkę, ale tylko na giełdach w USA czy Europie Zachodniej. W Polsce skończyło się trójką, ale dzięki temu – w obliczu superdanych gospodarczych – uzasadniona jest nadzieja, że kupujący z zagranicy nie ominą Warszawy

Po kiepskim maju w czerwcu nastroje się nieco poprawiły – postawa Donalda Trumpa i dobre dane gospodarcze pozwoliły na osiągnięcie przez amerykańskie indeksy rekordowych poziomów. Główna „zasługa” to spodziewany koniec cyklu podwyżek stóp procentowych w USA. W efekcie na amerykańskich giełdach nie było tak dobrego półrocza od 20 lat. Ocieplenie stosunków na linii USA – Chiny na czerwcowym szczycie G20 też pomogło kupującym i wakacje rozpoczęły się optymistycznie. Analitycy spodziewają się, że banki centralne – nie tylko amerykański – będą za wszelką chciały utrzymać wzrost gospodarczy na plusie i ponownie zaczną pompować dodatkowy pieniądz na rynki finansowe, dając tym samym niemałe bodźce do kupowania akcji. WIG i WIG20 choć na plusie w naszych zestawieniach, to wypada blado w zestawieniach indeksów pokazujących zmianę od początku roku. Trzy-cztery proc. na plusie to cztery razy (!) niższa dynamika niż w przypadku wspomnianego S&P500 (18 proc.) czy niemieckiego DAX i francuskiego CAC 40 (wzrosty powyżej 16 proc.). Według specjalistów oznacza to, że w razie wzmocnienia sygnałów do zakupów przez zagranicznych inwestorów na polską giełdę mogą popłynąć setki milionów dolarów, tym bardziej że perspektywy gospodarki są naprawdę dobre. Spowolnienie wypatrywane od wielu kwartałów ciągle nie nadchodzi. W pierwszym kwartale gospodarka rosła w tempie 4,7 proc. w ujęciu rocznym (pierwsze szacunki mówiły o 4,6 proc, co już było zaskoczeniem). Jeszcze bardziej zdziwiła struktura wzrostu: mniejsza konsumpcja prywatna wobec rekordowo niskiego bezrobocia (poniżej 5,5 proc.) i szybko rosnących pensji była zaskoczeniem, ale większą niespodzianką okazał się wzrost inwestycji – najwyższy od czterech lat. Do wzrostu dołożył się także handel zagraniczny. Okazało się, że perturbacje w Niemczech czy niepewność związana z niepokojami w światowym handlu nie przekładają się na polską gospodarkę. Niewykluczone, że trzeci rok z rzędu polska gospodarka urośnie o około 5 proc. Początek lipca przyniósł uruchomienie pracowniczych programów emerytalnych – następcy funduszy emerytalnych – z nadziejami, że nowe środki pobudzą stronę popytową na giełdzie i pozwolą warszawskiemu parkietowi na ożywienie, także na rynku pierwotnym, zachęcając nowe spółki do dołączenia do giełdowej rodziny. Liczba spółek, przyglądająca się możliwości debiutów giełdowych, jest całkiem liczna, a wśród interesujących nas sektorów wystarczy wymienić Murapol – dewelopera sprzedającego ponad 3 tys. mieszkań rocznie. Tymczasem na GPW skończył się sezon wyników za pierwszy kwartał, ukazując odmienną sytuację opisywanych przez nas sektorów. Budowlanka mierzy się z problemem niskich marż, będących skutkiem cen materiałów, robocizny i mało elastycznego podejścia zleceniodawców, szczególnie tych reprezentujących sektor publiczny. Skutkiem złych wyników jest nie najlepsze postrzeganie ich m.in. przez banki kredytujące spółki. To może prowadzić do renegocjacji umów kredytowych lub skutkować wyższymi cenami nowych pożyczek. Niższa płynność powoduje także analizę możliwości pozyskania nowego kapitału – od istniejących lub nowych akcjonariuszy. Część kłopotów ma swoje źródło w kontraktach, część – jak w przypadku Elektrobudowy – w realizacji, do której zastrzeżenia miał wykonawca i nałożył kary. W przypadku Elektrobudowy mediacje z gigantem paliwowym PKN Orlen przewidziane są na lipiec i mogą złagodzić spór, który skutkował obniżeniem wyceny akcji spółki budowlanej z ponad 50 zł rok temu do poniżej 10 zł obecnie. Roszczenia i spór z PKN Orlen sprawiły, że Elektrobudowa będzie emitować akcje, by pozyskać kapitał pozwalający na wyjście z kłopotów. Na drugim biegunie giełdowej rzeczywistości znajdują się deweloperzy. Wyniki pierwszego kwartału okazały się dla nich bardzo dobre – marże brutto na sprzedaży przekraczające 20, 30 a w niektórych przypadkach nawet 40 (!) proc. najlepiej świadczą o tym, że rosnące koszty wykonawstwa jeszcze nie pokazały się w sprawozdaniach lub też giełdowi deweloperzy skutecznie zarządzają tym wyzwaniem poprzez przejmowanie roli generalnego wykonawcy lub skupianie się na atrakcyjniejszych niszach rynkowych. Co więcej – jak wyliczył „Parkiet”, średnia marża brutto na sprzedaży była wyższa niż rok temu. W rankingu giełdowego dziennika podium prezentowało się następująco: Lokum, LC Corp i Unidevelopment (grupa Unibep). Warto wspomnieć, że jeden z liderów marżowego rankingu wkrótce zmieni nazwę – w czerwcu walne zgromadzenie LC Corp zdecydowało o zmianie nazwy spółki na Devalia – ostatecznie zrywając z przeszłością, kiedy to deweloper należał do imperium Leszka Czarneckiego. ν (Mir)

Gospodarka pędzi mimo wszystko

Pierwsze półrocze nie było łaskawe nie tylko dla warszawskiego parkietu. Indeks BUX zanotował wzrost od początku roku o około 3 proc., a PX50 o nieco ponad 5 proc. Nastroje w Czechach są napięte z powodów politycznych – rząd uzyskał wotum zaufania po kryzysie i wielotysięcznych demonstracjach, a gospodarka – podobnie jak w Polsce – rozwija się szybciej od oczekiwań. Na Węgrzech wzrost jest nawet większy niż w Polsce – przekracza 5 proc.

Kategorie