Pięciocyfrowe gwiazdy
HoteleNa koniec maja 2019 roku w Polsce było jedynie 75 hoteli, które mogą oficjalnie posługiwać się standardem pięciu gwiazdek – wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. To niewiele, zakładając, że mamy 2,9 tys. obiektów noclegowych zarejestrowanych jako hotele. – To mniej niż 3 proc. wszystkich obiektów hotelowych, choć istnieją również takie, które nie zostały zgłoszone do kategoryzacji, a spełniają wszystkie potencjalne kryteria wynikające z ustawy – zwraca uwagę Andrzej Szymczyk, dyrektor w dziale hotelowym w firmie Walter Herz. – Niestety ustawa o kategoryzacji hoteli jest przestarzałym dokumentem, który nie nadąża za najnowszymi trendami i wymaganiami gości, stąd też hotele najwyższej kategorii różnią się między sobą. Większość to obiekty dopieszczone pod względem architektonicznym, kadrowym, operacyjnym, ale są i takie, które znajdują się na drugim końcu tej skali – dodaje dyrektor z firmy Walter Herz.
Eksperci tłumaczą też, że niedostatek wysokiej klasy hoteli w Polsce to nieco nasza wina, bo jak mówi podstawowe prawo wolnego rynku: podaż podąża za popytem. – Nieduża liczba obiektów tego typu, które mamy w Polsce, wynika moim zdaniem z jednej podstawowej przyczyny – niewielkiego, w porównaniu z całym rynkiem, popytu na usługi najlepszej jakości, co jest nieodłącznie związane z wysoką ceną – dodaje Andrzej Szymczyk.
Skoro nie widać różnicy, po co przepłacać?
Jak podkreślają specjaliści rynkowi, zwłaszcza w Polsce nie widać (przeważnie) różnicy w wyposażeniu hotelu cztero- i pięciogwiazdkowego. To się pewnie zmieni wraz z otwarciem hoteli takich marek, jak Four Seasons i Autograph Collection. Póki co różnicę można poznać w wielu przypadkach dopiero po jakości obsługi gości. – Niestety, w porównaniu hoteli globalnych marek funkcjonujących w standardzie pięciu gwiazdek w Polsce z obiektami na świecie, polskie hotele najczęściej wypadają blado na tle swoich zagranicznych kuzynów. Jest to ściśle powiązane z ceną, jaką gość płaci w Warszawie i na przykład w Paryżu – 1 tys. zł w porównaniu z 1 tys. euro to spora różnica. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, co może ta kwota pokryć po stronie wydatków hotelu – tłumaczy dyrektor z Walter Herza. Znamy historię z jednego z pięciogwiazdkowych hoteli nadmorskich. Gość oczekiwał takiego samego serwisu, jakiego doświadczył w hotelu tej samej marki w innym kraju – obsługi chodzącej za gościem krok w krok. Nie był jednak w stanie zapłacić więcej niż 200 euro za noc, choć poprzednim razem, w hotelu za granicą, zapłacił 1,2 tys. euro za noc. – W kraju mamy do czynienia z problemem definicji hotelu luksusowego, jakim niewątpliwie powinien być hotel pięciogwiazdkowy. Niestety na naszym rynku za luksusowe uważają się obiekty, którym daleko do luksusu zarówno pod względem jakości, wyposażenia, o obsłudze nie wspominając – komentuje Andrzej Szymczyk.
Agata Janda, dyrektor ds. doradztwa hotelowego, JLL
Rzeczpospolita szlachecka 2.0
W Polsce cały czas powstają nowe hotele pięciogwiazdkowe. Obecnie buduje się m.in. nowy pięciogwiazdkowy obiekt grupy Nosalowy Dwór w Zakopanem. We Wrocławiu natomiast otworzy się MGallery by Sofitel. W Warszawie i Krakowie powstają obiekty marki Autograph Collection. Mówi się także o Four Seasons w obiekcie BBI w Warszawie, o powrocie Hyatt Regency do Polski – tym razem będzie to Kraków, a nie Warszawa, a także o markach Tribute Portfolio i Aloft czy o hotelu Wyndham – trzy ostatnie są jednak nadal w sferze przypuszczeń. – Większość luksusowych marek hotelowych chciałaby wejść do Polski, jednakże koszty pozyskania odpowiedniej nieruchomości, adaptacji jej na potrzeby prawdziwie pięciogwiazdkowej marki są dość duże w porównaniu ze zwrotami, jakie można uzyskać w postaci przychodów hotelowych. Wierzę jednak, że w najbliższych latach pojawią się potwierdzone informacje o wejściu na polski rynek marek uważanych za crème de la crème hotelarstwa. Będą to jednak raczej jednostkowe przypadki niż wysyp prawdziwie luksusowych hoteli – mówi Andrzej Szymczyk. Są też głosy z rynku przekonujące, że to nie do końca kwestia nieruchomościowa, ale bardziej dotyczy rozwoju całego kraju, miast, infrastruktury, gospodarki… Jak powiedział nam pewien ekspert z rynku hotelowego, który chciał pozostać anonimowy, obiekty luksusowe wymagają po prostu silnych rynków, gdzie są wysokie ceny, gdzie są lotniska obsługujące wiele lotów międzykontynentalnych, gdzie są oddziały największych banków inwestycyjnych. – Hotele najlepszych światowych marek luksusowych mogą się pojawić w kraju, ale to perspektywa dobrych kilku lat. Inwestorzy zdecydują się na wprowadzenie takich marek do Polski, jak zauważą, że średnie ceny za noc rosną – tłumaczy ekspert zajmujący się rynkiem hotelowym od wielu lat. Takie obiekty jednak – mimo wymienionych przeszkód – powstają, choć są to obecnie pojedyncze przedsięwzięcia. Jednym z najbardziej oczekiwanych projektów hotelowych w Polsce, który bez wątpienia dołączy do najdroższych hoteli w naszym kraju, jest Nobu budowany przez firmę Tacit Investment. Twórcą marki Nobu jest m.in. aktor Robert de Niro. – Co ważne, Warszawą i Krakowem interesują się również inne ultraluksusowe światowe hotelowe marki, a ich ekspansja ograniczona jest jedynie dostępem odpowiednich nieruchomości. Warto też podkreślić, że Polska staje się również coraz atrakcyjniejsza dla wysokiej klasy lifestylowych hotelowych brandów, znanych z Londynu czy z Nowego Jorku. Niedługo pojawią się też u nas pierwsze koncepty typu „private members club” – zapowiada Agata Janda, dyrektor ds. doradztwa hotelowego, JLL.
Hotel Bristol, a Luxury Collection Hotel, Warsaw należący do sieci Marriott International
Postaw się, a zastaw się
Z tego, co słyszymy, chcielibyśmy – i raczej są to bardziej marzenia osobiste, nie rynkowe – aby w Polsce otwarto hotel Ritz Carlton, albo może nawet jeszcze lepiej – Bulgari (Marriott International) czy Fairmont (Accor Hotels), a nawet Waldorf Astoria (Hilton) i hotel Kempinski. No dobrze, marzenia marzeniami, ale spójrzmy, co mamy dostępne już teraz. Obecnie najdroższym hotelem w Polsce jest – to chyba nie jest zaskoczenie – otwarty w zeszłym roku Raffles Europejski Warsaw należący do sieci Accor Hotels. – To najwyższej klasy światowa marka i niezaprzeczalnie najbardziej luksusowy hotel w Polsce – przyznaje Agata Janda z JLL. W Rafflesie za noc zapłacimy co najmniej około 1 tys. zł za dwuosobowy pokój, ale już apartament Raffles Suite o powierzchni 235 mkw. w wysokim sezonie będzie kosztować ponad 17 tys. zł. Niewiele niższe ceny oferuje Bristol, który jednak nie posiada tak dużego, reprezentacyjnego apartamentu, stąd średnia cena w hotelu jest nieco niższa. W Bristolu największy dostępny apartament to „Paderewski”, który ma około 110 mkw. Noc tam w wysokim sezonie będzie kosztować około 8 tys. zł. Oprócz Rafflesa i Bristolu do grupy luksusowych stołecznych hoteli dołączył w zeszłym roku Hotel Warszawa rodziny Likus w dawnym budynku Prudential, gdzie noc kosztuje około 800 zł. Ceny na poziomie około 1 tys. zł za dobę hotelową w dwuosobowym pokoju to nie tylko stolica, ale także najbardziej luksusowy nadmorski polski kurort – Sopot. Właśnie na taki wydatek powinni przygotować się goście, którzy rezerwują sobotni nocleg w sezonie wakacyjnym w Grand Hotelu (Sofitel) lub Sheratonie, jak podaje JLL. Niewiele mniej zapłacimy w Radisson Blu w Świnoujściu, jednym z największych nadmorskich hoteli. Dla porównania, pobyt w Radisson Blu w nadmorskim Rostocku w Niemczech lub w litewskiej Kłajpedzie będzie o połowę tańszy. Po sezonie jednak ceny są przynajmniej o połowę niższe. W sopockim Sheratonie, rezerwując pokój w listopadzie, zapłacimy nieco ponad 500 zł za noc. W przypadku Krakowa najdroższym hotelem jest Copernicus, jeden z dwóch obiektów w Polsce należący do elitarnej organizacji Relais & Chateaux, zrzeszającej luksusowe hotele butikowe na całym świecie. Weekendowy pobyt w czasie wakacji w Copernicusie to koszt rzędu 850 zł za jedną noc. Hotel także należy do firmy rodziny Likusów.
z lewej: Raffles Europejski Warsaw należący do sieci Accor, z prawej: Andrzej Szymczyk, dyrektor działu hotelowego firmy Walter Herz
Cena niskiej ceny
Ceny hoteli w Polsce są wciąż jednymi z najniższych w naszym regionie. Wiąże się to ze specyfiką naszego kraju – w przeciwieństwie do Czech czy Węgier, gdzie silny ośrodek hotelowy jest jedynie w stolicy, Polska skupia biznesową Warszawę, turystyczny Kraków i nadmorskie Trójmiasto. – Popyt jest rozłożony na różne rynki i uzależniony od sezonu. Polska staje się bardziej atrakcyjna dla międzynarodowych i rodzimych turystów. Z tego też powodu będą pojawiać się u nas coraz lepsze i coraz droższe hotele, nie oznacza to jednak, że staniemy się mniej dostępni cenowo. Wraz z proliferacją rynku w segmencie premium, dynamiczniej zacznie też rozwijać się segment ekonomiczny. Na rynku, na którym królują wysokie ceny, będzie on bardziej komercyjnie uzasadniony – uspokaja Agata Janda z JLL.