Zdawałoby się, że już łatwiej zważyć dym, niż przełożyć nastroje na twarde dane w bilansie rocznym. Jeśli jednak udało się to pierwsze, i to już w XVI wieku (wybieg przypisywany jest sir Walterowi Raleighemu, który miał obliczyć wagę dymu z fajki, odejmując od wagi tytoniu doń załadowanego wagę popiołów, które pozostały po wypaleniu), to może i warto postarać się o przełożenie zadowolenia pracowników, klientów lub najemców na poprawę wyników operacyjnych. Takie zadanie – przynajmniej w zamyśle – stoi przed osobami, które zajmują stanowiska: chief happiness officer, community manager, dyrektor ds. kultury organizacyjnej. Te i podobne nazwy pojawiają się coraz częściej w firmach na całym świecie, a branża nieruchomości nie pozostaje w tyle. Tylko jak na tym zarobić?
Kierat kosztuje
Katarzyna Kern, pierwszy polski certyfikowany chief happiness officer, powołując się na badania Great Place to Work i Gallup Institute, zwraca