Napisać, że niektóre wizualizacje upiększają rzeczywistość – to jakby nic nie napisać. Ładny obrazek lepiej się sprzedaje i, być może, lepiej sprzedaje inwestycję. Sęk w tym, że za sprawą technologii nawet doświadczeni graficy mają problem z odróżnieniem ładnego, choć sztucznego, obrazka od zdjęcia. Co dopiero przysłowiowy Kowalski?
Od dłuższego czasu zastanawiałem się, czy zwykła wizualizacja nie jest już przeżytkiem, czy wytrzyma konkurencję z VR, AR, AI i z jeszcze kilkoma innymi, modnymi skrótami? Jeden z architektów powiedział mi, że klienci oczekują bardziej realistycznych obrazków niż kilka lat temu, już nie wystarczają bardzo proste rendery. W sumie to nic dziwnego – klient płaci, klient wymaga. A ile płaci? Od jednego z deweloperów dowiedziałem się, że koszt jednego „obrazka” wynosi „kilka tysięcy” zł. Inny był bardziej precyzyjny – w zależności od liczby budynków do wyrenderowania