EN

Rzeczywistość – wydanie drugie poprawione

Zagięta strona
Jeden ze znanych światowych magazynów o designie i architekturze był zmuszony do wycofania ze swojej krótkiej listy konkursowej propozycji singapurskiej pracowni zgłoszonej do nagrody roku w kategorii wnętrza. Okazało się, że dociekliwy czytelnik wypatrzył to, co nie zwróciło uwagi edytorów magazynu – pracownia zamiast zdjęć wnętrza przesłała bardzo realistyczne wizualizacje. Sprawa się wydała, krótka lista stała się jeszcze krótsza i można by przejść nad tym do porządku dziennego... niezupełnie

Napisać, że niektóre wizualizacje upiększają rzeczywistość – to jakby nic nie napisać. Ładny obrazek lepiej się sprzedaje i, być może, lepiej sprzedaje inwestycję. Sęk w tym, że za sprawą technologii nawet doświadczeni graficy mają problem z odróżnieniem ładnego, choć sztucznego, obrazka od zdjęcia. Co dopiero przysłowiowy Kowalski?

Od dłuższego czasu zastanawiałem się, czy zwykła wizualizacja nie jest już przeżytkiem, czy wytrzyma konkurencję z VR, AR, AI i z jeszcze kilkoma innymi, modnymi skrótami? Jeden z architektów powiedział mi, że klienci oczekują bardziej realistycznych obrazków niż kilka lat temu, już nie wystarczają bardzo proste rendery. W sumie to nic dziwnego – klient płaci, klient wymaga. A ile płaci? Od jednego z deweloperów dowiedziałem się, że koszt jednego „obrazka” wynosi „kilka tysięcy” zł. Inny był bardziej precyzyjny – w zależności od liczby budynków do wyrenderowania i od deadline’u – w okolicy 3 tys. zł.

Przy okazji okazało się, że są wizualizacje i „wizualizacje”. – Są dwa rodzaje wizualizacji. Pierwsze – architektoniczne – pokazują dokładnie kształt budynku, faktury i kolory elewacji, detale architektoniczne, dobór i współdziałanie materiałów. Służą głównie do celów wewnętrznych, są sprawdzianem, czy budynek narysowany przez architektów będzie wyglądał równie dobrze w rzeczywistości. To część pracy architektów. Drugi rodzaj wizualizacji, który służy głównie do celów wizerunkowych, to przedstawienie budynku w działaniu: z ludźmi, usługami, z kontekstem otoczenia, w różnych porach dnia, z wykorzystaniem jego funkcji społecznych czy przedstawieniem sposobu użytkowania. Najczęściej to takie wizualizacje pokazujemy na zewnątrz. Przy tworzeniu tych materiałów wizerunkowych współpracujemy najczęściej ze specjalistycznymi firmami – uświadomił mnie jeden z deweloperów. Mój wniosek: są materiały do użytku wewnętrznego – wiernie odzwierciedlające przyszły wygląd budynku – i takie, które pokazuje się na zewnątrz – tutaj można sobie nieco pofolgować. Deweloper stwierdza wprost: czasem trzeba użyć jakiegoś tricku, haczyka, żeby zatrzymać wzrok, zaskoczyć czy przyciągnąć uwagę oglądających, czy zwyczajnie puścić do nich oko – przyznaje. Okazuje się też, że wizualizacje „podkręca” się, nie tylko dodając, ale też ujmując coś z otoczenia. Nie zawsze np. ekspresówka czy sąsiedztwo kolejki bywa zaletą. – Czasem spotykam się z wizualizacjami przygotowanymi przez artystę, którego poniosło i za dużo wymazał z otaczającej nas rzeczywistości – zauważa inny deweloper.

Jak widać, wizualizacje dają spore pole do popisu, ale czy mogą konkurować z najnowszymi formami prezentacji, jak VR, AR? Okazuje się, że zdania są podzielone. – Tak jak fotografia, jest to pewna forma przedstawienia przestrzeni, która odpowiednio wykonana zawsze się obroni. Pozwala przekazać dokładnie to, co autor chce pokazać, kadr, detal, atmosferę – uważa pytany przeze mnie architekt. Również deweloperzy są, co do zasady, zgodni. – Dopóki technologie AR czy VR nie staną się rozwiązaniami masowymi, „tradycyjne” wizualizacje pozostaną ważnym narzędziem marketingu i komunikacji na rynku nieruchomości oraz podstawowym nośnikiem informacji dołączanym do oferty. Wszelkie multimedia są natomiast cenionym elementem prezentacji budynku podczas bezpośrednich spotkań z klientami – uważa jeden z deweloperów. Inny przyznaje jednak: świat zmienia się w bardzo szybkim tempie, nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak długo statyczne obrazki będą grały tak ważną rolę w przekazywaniu informacji czy procesie marketingowym. Jak by nie patrzeć na wizualizacje i ich przyszłość, są one tylko narzędziem w rękach twórców, deweloperów, sprzedawców. To od nich zależy, jak zostaną wykorzystane. Do klientów należy jednak decyzja, czy kupią taki obrazek.

Kategorie

Zaloguj się

Nie pamiętasz hasła? Resetuj hasło

Twoje zamówienie

Twoje dane
Utwórz hasło dostępu
Hasło pozwoli na dostęp do materiałów z dowolnego urządzenia
Dane fakturowe
Podsumowanie zamówienia
Zamówienie netto
Podatek VAT (%)
Zamówienie brutto
Posiadasz już konto? Zaloguj się
Bezpiecze płatności zapewnia