Przyszłość zaczyna się dziś
Zagięta stronaRano budzi nas ulubiona muzyka, pierwsze poranne wiadomości czytamy na ekranie lustra w łazience. W kuchni wita nas inteligentna lodówka i proponuje zbilansowane śniadanie. Informuje nas o dzisiejszych spotkaniach i przypomina o uzupełnieniu zapasów. Wychodząc, ustawiamy w aplikacji optymalną temperaturę w mieszkaniu i programujemy domowe roboty, aby w odpowiednim czasie włączyły tryb sprzątania. Gdy wrócimy, automatycznie otworzą się rolety w oknach, a od progu przywita nas znów muzyka.
Czy to rzeczywistość z przyszłości? Nie, ten świat otacza nas już teraz. Technologie, które do niedawna wydawały się futurologicznymi innowacjami, zadamawiają się na dobre. Musimy więc pogodzić się z tym, że świat gwałtownie przyspieszył, a w najbliższych latach czekają nas zmiany, przy których bledną najbardziej śmiałe scenariusze filmów science fiction.
Zdaniem włoskiego futurologa Vito Di Bari, niebawem będziemy np. identyfikowani na podstawie źrenic, a rozwijająca się chirurgia plastyczna stanie się powszechna jak mycie zębów. Raport Global Agenda Council on the Future of Software & Society – przygotowany przez grupę doradców przy Światowym Forum Ekonomicznym – zakłada z kolei, że do 2025 roku pojawi się pierwszy wszczepiony do ciała telefon komórkowy. A po 2025 roku sztuczna inteligencja będzie standardowo przeprowadzać audyty w korporacjach i pojawi się w radach nadzorczych firm. Zmieni się też nasz model pracy. Zatrze się granica między pracą i hobby. Czas wolny stanie się cenniejszy niż praca. Zamiast stałej pracy upowszechni się model polegający na zatrudnianiu osób do wykonania konkretnych projektów. Pojawią się też nieznane profesje. Polska futurolożka Natalia Hatalska przewiduje, że blisko 65 proc. osób urodzonych po 2007 roku będzie pracowało w zawodach, które jeszcze nie istnieją. Raport Inspired Minds Careers 2030, opracowany przez Canadian Scholarship Trust, wskazuje 89 zawodów, na które będzie największe zapotrzebowanie za kilkanaście lat. Wśród nich są tak tajemnicze zajęcia, jak: garbage designer, urban farmer, nostalgista, kurator cyfrowej pamięci czy trener botów.
Niestety, według innych prognoz nie obejdzie się bez ofiar – mniej zamożna część społeczeństwa zostanie wyparta na peryferie miast, gdzie będzie wiodła smętny żywot osób wykluczonych.
Czy te prognozy mają szansę się sprawdzić? Blisko 100 lat temu podobne przewidywania, tyle że dotyczące naszego wieku, opublikował w magazynie dla pań „Ladies Home Journal” John Elfreth Watkins. Jego prognozy, zawarte w artykule „Co może się zdarzyć w ciągu najbliższych stu lat”, okazały się zadziwiająco trafne. Watkins przewidział m.in. fotografię cyfrową. W grudniu 1900 roku pisał, że za sto lat zdjęcia będą „odzwierciedlać wszystkie barwy natury” i będą „przesyłane telegraficznie na każdą odległość”.
Zdaniem futurolożki Natalii Hatalskiej, trzeba być więc zawczasu gotowym na różne scenariusze. Taką strategię obrały już m.in. korporacje, które przygotowują się na różne warianty przyszłości. Rozważając wiele prognoz, warto się także zastanowić nad możliwymi zagrożeniami. Wielu naukowców obawia się, że sztuczna inteligencja obróci się z czasem przeciwko nam. Takie prognozy przedstawił m.in. Bill Joy, współzałożyciel Sun Microsystems, w artykule: „Przyszłość nas nie potrzebuje”, w którym zasugerował, że w przyszłości człowiek nie będzie do niczego potrzebny i utraci niezależność na rzecz maszyn. Za postępującą cyfryzację możemy więc zapłacić utratą swobody i prywatności. Niestety, wszystko ma swoją cenę. Dziś najprostszy smartfon zbiera i przetwarza nasze dane. Godzimy się na to, bo jest nam wygodnie. Czy stawka, jaką płacimy za technologiczny postęp, nie jest więc zbyt wysoka? Na szczęście wszystkie prognozy mają to do siebie, że nie zawsze się sprawdzają. A poza tym życie pisze scenariusze bardziej nieprawdopodobne niż nawet najbardziej prawdopodobne hipotezy.