EN

Jakoś się żyje

Zagięta strona
Kiedy zgodziłem się napisać ten felieton, zapowiedziałem wszystkim w redakcji, że nie zamierzam nawet zająknąć się na temat koronawirusa. Zamiast tego napiszę parę słów o COVID-19.

Tak, przyznaję, oszukiwałem, ale pandemia jest obecnie jedyną rzeczą, o której wszyscy mówią, więc pisanie felietonu na jakikolwiek inny temat byłoby tak nietypowe, że aż nieprzyzwoite. Jednak mam tak dość tego tematu, że gdybym napisał felieton okraszając go moją zwyczajową mieszaniną cynizmu i sarkazmu, prawdopodobnie uznalibyście, że jestem bezduszny i nonszalancki. Po dogłębnym przemyśleniu kwestii postanowiłem więc po prostu być bezduszny i nonszalancki, by powiedzieć o tym, co uważam za najbardziej absurdalne w obecnej sytuacji.

Zacznijmy od nazwy. Dlaczego, u licha, musimy do tego paskudztwa doklejać cyfry? Jeśli mamy teraz kryzys Covid-19, dlaczego nie pamiętam Covid-18? Możecie mnie nazwać marudą i demagogiem (i mielibyście całkowitą rację), ale przecież nie chodzi tu o jakąś odrę-837! (Na marginesie: szybka kwerenda w Internecie wykazała, że pierwszy odnotowany przypadek odry miał miejsce w IX wieku). I co, do diabła, ma znaczyć to obsesyjne zamiłowanie do wielkich liter? Dlaczego musimy pisać Covid-19 lub – co gorsza – COVID-19? Kolejne pytanie: co dokładnie rozumiemy pod pojęciem pandemii? Dlaczego nie mamy obecnie pandemii OSpyWieTrznej-675? Może dlatego, że tak naprawdę nie zabija ona ludzi? Ale jeśli się nad tym zastanowić, historycznie rzecz biorąc Covid-19 też nie jest jakoś szczególnie niebezpieczny – takie polio zabijało około 5-10 proc. osób, które się nim zaraziły. Internet ciągle nie daje prostej odpowiedzi na pytanie o wskaźnik śmiertelności na Covid-19, ale z pewnością jest on znacznie niższy niż w przypadku większości „złotych przebojów” z historii.

Uważa się, że czarna ospa wymazała z mapy Europy około połowy jej populacji, dlaczego więc zdecydowaliśmy się na lockdown? Modele komputerowe pokazują, że może on spowodować zakażenie mniejszej liczby osób, ale liczba niezainfekowanych nigdy nie wzrośnie znacznie powyżej 2 proc. bez względu na to, jakie zmienne podstawimy do obliczeń. Innymi słowy: wcześniej czy później wszyscy zarazimy się tą chorobą. Wskaźnik infekcji jest zdecydowanie zbyt wysoki – ponad 2, co oznacza po prostu, że każda zarażona osoba dzieli tę zarazę ze średnio dwiema kolejnymi. To zdecydowanie więcej niż w przypadku grypy (1,28) i nic w tym dziwnego, bo to nowa choroba, na którą nie jesteśmy jeszcze uodpornieni.

Gdy w tym kontekście słyszę o ludziach mówiących o drugiej fali pandemii, patrzę na nich z niedowierzaniem. A co się stało z pierwszą? Lockdown prawdopodobnie zatrzymał jej rozprzestrzenianie się, przy okazji wyrzucając z pracy każdą pokojówkę i każdego DJ-a. A teraz wszyscy z ulgą zdzieramy maski z twarzy wierząc głeboko, że z powodu szybkiego działania rządu nigdy więcej nie zachorujemy, nawet na GryPę-598! Bo jeśli możemy odnieść zwycięstwo w wojnie z wirusem Covid-19, to na wszystkie inne choroby zakaźne również możemy (nomen omen) nakichać! Jedynym powodem lockdownu jest ograniczenie liczby osób wymagających hospitalizacji i upewnienie się, że mamy wystarczającą liczbę respiratorów. Ale i w tym kontekście blokada wygląda na całkowite przegięcie – w tym kraju jest o wiele bardziej prawdopodobne, że będziesz potrzebować respiratora do operacji nosa. Czy znasz kogoś, kto był chory? Osobiście wiem o pięciu czy sześciu osobach, ale żadna z nich nie mieszka w Polsce. Nadal nie wiem, dlaczego nie pozwolono mi chodzić po lesie przez ponad miesiąc i dlaczego z czystym sumieniem miałbym posłać moje dzieci znów do szkoły. Przecież każdy rodzic wie dobrze, że wszystkie najmodniejsze i najbardziej ekscytujące nowe choróbska przynosi się właśnie ze szkoły Dzięki Bogu, większość rodziców to wie, a wakacje już wkrótce – i to jest właśnie czynnik, który może zapobiec szerzeniu się pandemii. Ale nie z powodu pogody! Przecież Izrael, ten „zimny, ciemny i wilgotny kraj”, niedawno trafił na pierwsze strony gazet, gdy wskaźnik infekcji znów podskoczył po ponownym otwarciu szkół.

Mam dużo więcej do powiedzenia, ale – na szczęście dla niektórych czytelników – kończy mi się miejsce. Zacytuję na koniec dziewiętnastowiecznego brytyjskiego premiera, Benjamina Disraeli, który twierdził, że są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, cholerne kłamstwa i statystyki. Gdy moja żona krzyczy, że rząd kłamie, ja jej na to, że przecież wszyscy inni też.

***

Treści publikowane w tym dziale zawierają prywatne opinie niekoniecznie zbieżne ze stanowiskiem wydawcy.

Kategorie