Robot za ladą
Powierzchnie handlowe i rozrywkoweNiezależnie od tego, jak nadrabiają miną właściciele centrów handlowych, liczby są bezwzględne: od stycznia do końca września 2020 roku 140 obiektów monitorowanych przez Retail Institute odnotowało prawie 30-procentowy (dokładnie: 28,9 proc.) spadek odwiedzin w porównaniu z wynikami osiągniętymi w tym samym okresie 2019 roku. Także w czasie „Black Friday” wynik ten był aż o 23,5 proc. niższy niż rok wcześniej. Powód jest prosty: mimo wszystko boimy się pandemii, wolimy zostać w domach lub przynajmniej do minimum ograniczyć wyjścia, a więc zmieniamy nasze zwyczaje zakupowe. Sytuacja ta jednak niezwykle pobudziła kreatywność sieci, które rozbudowują swoje sklepy internetowe, inwestują w automaty do sprzedaży, wchodzą w alianse z sieciami stacji benzynowych czy tworzą aplikacje mobilne – wszystko po to, by ułatwić dostęp do produktów i nie stracić klientów.
Klikaj i kupuj
Do grupy rozwijającej internetowe kanały sprzedaży należy chociażby Żabka, która poprzez aplikację o nazwie Żappka umożliwiła zamawianie i odbieranie zakupionych produktów w najbliższym sklepie. Na początku grudnia sieć rozszerzyła testy usługi „Zamów i Odbierz” na wszystkie prawie 6,8 tys. sklepów na terenie całej Polski. – Obecnie, kiedy mamy do czynienia z koniecznością zachowania dystansu społecznego oraz zwiększonymi oczekiwaniami dotyczącymi bezpieczeństwa zakupów, usługa spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem wśród naszych klientów – zapewnia Tomasz Blicharski, wiceprezes zarządu ds. finansowych i rozwoju w Żabka Polska. Usługę click & collect rozwija też sieć Kaufland – możliwość taka jest dostępna od maja 2020 roku w 14 sklepach czterech miast. Użytkownicy korzystający ze zdalnej rezerwacji produktów mogą ustalić termin ich odbioru z wybranego marketu na trzy dni naprzód. Podobną funkcjonalność oferuje aplikacja potentata drogeryjnego. – Rossmann Go umożliwia regulowanie należności za zakupy przy użyciu płatności mobilnych w telefonie, bez konieczności podchodzenia do kasy – tłumaczy Marcin Grabara, wiceprezes Rossmanna. Jak zapewnia, sieć planowała wdrożenie kas samoobsługowych we wszystkich 1,5 tys. drogeriach i wprowadzenie systemu Rossmann Go w nieco późniejszym czasie. – Przyspieszyliśmy, bo w pandemii klienci oczekiwali od nas zakupów jeszcze bezpieczniejszych, szybszych i bezkontaktowych. Postanowiliśmy wykorzystać okres pandemii na ekspansję technologiczną – wyjaśnia Marcin Grabara. Od 1 grudnia klienci Rossmanna mogą skanować produkty i płacić za nie bezpośrednio w aplikacji lub w kasie samoobsługowej, z użyciem zbiorczego kodu. Ponadto sieć znacznie zwiększyła liczbę kas samoobsługowych w swoich drogeriach – na początku 2020 roku było ich 900, a w grudniu – 2,1 tys., choć pierwotne plany zakładały przyrost ich liczby jedynie do 1,5 tys. w ciągu roku.
Robot za ladą
Okoliczności pandemii, a także zamknięte w niedziele sklepy napędzają też rozwój rynku vendingowego. Automaty handlowe to w wielu krajach popularny model sprzedaży nawet nietypowych produktów, a nieduży sklep vendingowy może pomieścić asortyment z nawet 100 mkw. tradycyjnej powierzchni. – Kolejki przed sklepami, zachowywanie odległości czy sprawdzanie temperatury klientom to spore uciążliwości, od których wolne jest kupowanie w automatach. To zakupy bezpieczne i higieniczne, nie ogranicza ich także zamrażanie gospodarki. Co istotne, dają przyjemność obcowania z zaawansowaną technologią czy elektroniką w postaci kolorowych wyświetlaczy, bezdotykowych płatności czy efektownej prezentacji produktu. Powstają już całe ulice z mechanicznymi sklepami. W czasach koronawirusa to rozsądna alternatywa dla tradycyjnego handlu – zachwala Paweł Mazur z firmy Automnia, która jest wyłącznym dystrybutorem maszyn vendingowych kilku firm w Polsce. W Krakowie od kilku miesięcy działa bezobsługowy Lewiatan, a na 20. piętrze wrocławskiego budynku Sky Tower ruszyła w sierpniu pierwsza w Polsce w pełni zautomatyzowana stołówka. Automaty pracują 24 godziny na dobę, nie dotyczą ich przepisy prawa pracy i zakaz handlu w niedzielę, a ograniczenia co do ich lokalizacji są w zasadzie zerowe.
Po bułki całą noc
Osobną kategorią radzenia sobie w trudnych czasach są zmiany organizacji sprzedaży. Należy do nich wydłużanie godzin pracy marketów spożywczych, niektórych nawet do 24 godzin. Sieć Biedronka wprowadziła Akcję 24, w ramach której pod koniec 2020 roku ponad 1,2 tys. placówek sieci pracowało do 2 w nocy, a liczba sklepów czynnych całodobowo przekroczyła 600. – Akcja 24 umożliwia zakupy niezbędnych produktów w całej Polsce w bezpiecznych warunkach – deklarował podczas startu akcji Paweł Stolecki, dyrektor operacyjny sieci Biedronka
Sieci handlowe coraz częściej podejmują także chętnie współpracę z innymi uczestnikami rynku, których pandemiczne ograniczenia nie dotknęły tak mocno lub całkiem ominęły. Jedni próbują udawać, że są placówką pocztową, zaś inni tworzą sklep w ramach stacji benzynowej. Przykładem może być Auchan, który w listopadzie ruszył z pierwszym marketem pod nazwą Easy Auchan przy stacji BP w Warszawie. – Na bieżąco śledzimy trendy i skupiamy się na zmianach postaw konsumenckich. Współpraca z BP pozwala na takie dostosowanie naszych formatów sprzedaży, by skutecznie i z wyprzedzeniem reagować na potrzeby klientów – mówi Gerard Gallet, dyrektor generalny Auchan w Polsce. Sklepy Easy Auchan są otwarte, podobnie jak stacje benzynowe BP, przez całą dobę i siedem dni w tygodniu.
Polak potrafi
Obserwowanie, w jaki sposób sieci reagują na kolejne restrykcje, może sprawić dużo frajdy i nawet wzbudzić podziw dla osławionego polskiego sprytu. Czy takie traktowanie przepisów jest etyczne i właściwe? Na to pytanie każdy klient musi odpowiedzieć sobie sam, odwiedzając sklep pod takim czy innym szyldem. Kreatywność retailerów z pewnością zmusza do staranności naszych prawodawców, którzy mogą być pewni, że każda luka w nowych (czasem tworzonych pośpiesznie) przepisach zostanie wykorzystana, a każda wątpliwość zinterpretowana na korzyść sieci. Pojawia się także pytanie, na ile te rozwiązania zmienią zwyczaje zakupowe klientów. Czy po zakończeniu pandemii będziemy chcieli korzystać z samoobsługowych kas, kupować bułki na stacji benzynowej, a zupę w automacie? Niewiele zaryzykuję twierdząc, że z pewnością duża część klientów doceni zmiany także po powrocie do normalności. Hybrydowo będziemy nie tylko pracować, ale także (a może: przede wszystkim) robić zakupy.
***
Cyfryzuj się albo giń
Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, profesor SGH
Choć występujące obecnie w gospodarce krajowej i globalnej kryzysowe zjawiska przypisywane są głównie pandemii Covid-19, to jednak niekorzystne trendy i nieprawidłowości dawały o sobie znać już znacznie wcześniej. Pandemia natomiast jak pod mikroskopem nieprawidłowości te w pełni obnażyła, uwidaczniając kruchość świata, nieprzygotowanie ani państw, ani biznesu, ani gospodarstw domowych na kryzys. Ukazała gospodarkę nakręcaną bezrefleksyjną żądzą szybkich zysków, długami i pędzącą – jak to metaforycznie określił noblista Joseph Stiglitz – bez koła zapasowego. Pandemia brutalnie wykazała, że świat absolutnie nie był na nią przygotowany: zabrakło podstawowych zabezpieczeń systemowych, w tym informacyjnych czy medycznych (np. środków dezynfekujących, maseczek i respiratorów). W dodatku łańcuchy dostaw okazały się absurdalnie długie i niekiedy niemal zoligopolizowane.
Pandemia zderzyła się przy tym z dokonującym się na skalę globalną przesileniem cywilizacyjnym, jakie przynosi stojąca u wrót czwarta rewolucja przemysłowa. Jej symbolem jest sztuczna inteligencja, łącząca potencjał technologii twardych, cyfrowych i biologicznych, w tym technologii wszczepialnych. Stwarza to niebywałe możliwości głębokich, trudno wyobrażalnych przemian i ich przyspieszanie we wszystkich obszarach życia. Pandemia stała się dodatkowym akceleratorem tych przemian. Wymusza przyspieszony rozwój cyfryzacji, portalizacji, zastosowań rozmaitych aplikacji cyfrowych i nowych form biznesu, edukacji, rynku pracy (w tym pracy zdalnej), rynku nieruchomości, a nawet form funkcjonowania gospodarstw domowych. Szacuje się, że w Polsce pandemia przyspieszyła cyfryzację o około 5-7 lat. Wymusza tym samym wychodzenie z analfabetyzmu cyfrowego. Jest to istotne tym bardziej, że wiele wskazuje, iż obecne cywilizacyjne zmagania wygra ten, kto otworzy się szybciej na zdobycze IV rewolucji przemysłowej. Dotyczy to zarówno gospodarki, jak i codziennego życia Kowalskiego. Jeśli chodzi o sektor handlowy, to jako przykład można podać tu małe, lokalne sklepiki, często prowadzone przez starsze, nieucyfrowione osoby. Jeśli tacy przedsiębiorcy nie otworzą się na chociażby sprzedaż internetową czy nie skorzystają z internetowych hurtowni, które są przecież często dużo tańsze, zostaną wyparci lub wchłonięci przez te firmy, które z takich dobrodziejstw potrafią i chcą korzystać. Małe przedsiębiorstwa same sobie nie poradzą. Istotna jest tu zatem pomoc państwa. Nie chodzi jednak o pomoc finansową, ale o taką, która będzie przysłowiową wędką, a nie rybą. To na przykład nieodpłatna pomoc doradcza czy edukacyjna, związana z nowymi modelami biznesu, w tym jego cyfrowym oprogramowaniem. I to jest pierwszy warunek tego, by można było sprawnie funkcjonować w rzeczywistości 4.0. Drugim warunkiem jest tak zwana antykruchość (pojęcie wprowadzone przez Nassima Nicholasa Taleba w książce „Antykruchość. Jak żyć w świecie, którego nie rozumiemy”), polegająca na uczestniczeniu w owym wyścigu, ale z rzeczonym kołem zapasowym. Każde państwo, każdy sektor gospodarki i przedsiębiorstwo powinny mieć zabezpieczenie na wypadek sytuacji kryzysowych, m.in. takich jak pandemia. Kryzysy bowiem były, są i będą, zatem niezbędne jest odpowiednie przygotowanie. Trzecim warunkiem są regulacje prawne, za co odpowiedzialne jest państwo. Obecnie funkcjonujące przepisy nie są dostatecznie dostosowane do świata cyfrowego, co staje się barierą postępu. Niedostosowania regulacyjne prowadzić mogą do strat ekonomicznych, w tym budżetowych, i niekorzystnych następstw społecznych. Przykładem tego są chociażby trudności z wdrażaniem podatku cyfrowego w celu opodatkowania nim globalnych gigantów cyfrowych, takich jak Facebook czy Google.
Jakie działania należy podejmować, by przetrwać i nie odpaść w konkurowaniu na rynku? Dostosowywać się do jego wymogów i korzystać z nowoczesnych technologii. Rząd decyduje o zamknięciu sklepów, to te uruchamiają bądź poszerzają sprzedaż online. Wprowadzony zostaje zakaz handlu w niedzielę, więc niektórzy rozpoczynają współpracę ze stacją benzynową, która może być czynna cały tydzień i całodobowo. Prawdziwy zakaz handlu byłby wtedy, gdyby zakazano też dostaw, a przecież wciąż zakupy czy posiłek z restauracji można zamówić również w niehandlową niedzielę i przy zamknięciu sklepów i restauracji. Istotne jest zatem umiejętne łączenie nowoczesnych systemów zarządczych, nowoczesnych technologii, w tym technologii cyfrowych i pracy zdalnej, z tradycyjnymi formami prowadzenia biznesu. O tym, że jest to możliwe i opłacalne przekonują doświadczenia niektórych firm, także małych, zwłaszcza w sektorze handlu i gastronomii, a nawet w obrocie nieruchomościami.