Planeta jest dla wszystkich
Small talkTomasz Cudowski: Twoja agencja pośredniczyła ostatnio w największym zakupie portfelowym mieszkań na wynajem – szwedzki gigant Heimstaden Bostad kupił w Polsce około 1,3 tys. lokali. Czy to oznacza, że zagraniczny kapitał zaczął dostrzegać polski rynek PRS?
Daniel Bienias: Na to wygląda, choć trzeba powiedzieć, że rynek lokali na wynajem przyspieszył w całej Europie w związku z pandemią i to pomimo tego, że na Zachodzie rozwija się bardzo dynamicznie już od dłuższego czasu. Gdy zainteresowanie nieruchomościami handlowymi i biurowymi nieco spadło, kapitał zaczął rozglądać się za inwestycjami alternatywnymi. A mieszkania na wynajem zaspokajają jedną z dwóch podstawowych potrzeb człowieka, który zawsze musi coś jeść i gdzieś mieszkać. W Polsce tendencji sprzyjają czynniki makroekonomiczne oraz demograficzne i społeczne – młodzi ludzie coraz mniej chętnie wiążą się 30-letnimi kredytami hipotecznymi, nauczeni także doświadczeniem rodziców, którzy wpadli w pułapkę frankową.
Czy długo trwało aranżowanie transakcji z Heimstaden?
Rozmowy trwały kilka miesięcy i cała transakcja przebiegła bardzo sprawnie. Szlak został przetarty i wiem już o kolejnych inwestorach, którzy nim podążą. Docierają do mnie słuchy, że już niedługo dużo będzie się działo także w segmencie domów studenckich – nie zdradzę szczegółów, ale radzę obserwować rynek. Jeśli chodzi o inne akwizycje w sektorze PRS, na swoją kolej czekają inwestycje senioralne – sądzę, że ich czas nadejdzie za 3-5 lat.
Czyli deweloperzy biurowi mogą się już zwijać…
Ależ skąd! Ten sektor ze względu na pandemię znalazł się w trudnej sytuacji, ale radzi sobie świetnie, a już wkrótce czeka go znaczące odbicie. Jednak z pewnością biura po pandemii staną się zupełnie inne – nie będziemy ich już traktować jako ciepłego miejsca z cichym pokoikiem i własnym biurkiem, ale jako swego rodzaju hub do odbywania spotkań z klientami i współpracownikami.
W ostatnich tygodniach ożywa temat REIT-ów. Czy – teoretycznie rozważając – to dobry moment na wprowadzanie tego wehikułu w Polsce?
Powiedziałbym, że nawet idealny. Rynek inwestycyjny trochę ostygł, giełda osłabła, drobni inwestorzy i właściciele depozytów mogliby ożywić rynek i sami zacząć zarabiać.
Co jest nie tak z tym rynkiem, że brakuje na nim drobnych, lokalnych inwestorów?
Chciałbym to wiedzieć… Polski kapitał ma kilkuprocentowy udział w rynku inwestycji nieruchomościowych, tymczasem żeby rynek był sprawny i zdrowy, potrzebni są mu gracze różnego formatu – i drobni, i średni, i globalni – wtedy mamy do czynienia z bezpieczną równowagą. Ale około 95 proc. kapitału w Polsce reprezentują ci ostatni. Niedawno rozmawiałem ze znajomym, który tłumaczył mi: „Wiesz, jeśli chcę wyjść z inwestycji, to nie mam innej możliwości – muszę szukać klienta zagranicznego”. Tymczasem nasi sąsiedzi, Czesi czy Węgrzy, stworzyli warunki do rozwoju inwestorom lokalnym i odpowiadają oni za znacznie większą część wolumenu transakcji. CBRE aktywnie angażuje się w działania na rzecz FINN-ów – inspirujemy, doradzamy i wspieramy, ale sami nie napiszemy i nie uchwalimy ustawy. Potrzebny jest głos całej branży i spójne działania.
CBRE jest pierwszą globalną firmą, która zobowiązała się do ograniczenia produkcji gazów cieplarnianych i poddała certyfikacji przez Science Based Targets. O ile wiem, plan jest ambitny.
Nawet bardzo ambitny – do 2035 roku zamierzamy zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych we własnych i zarządzanych budynkach o 68 proc., licząc od poziomu z roku 2019. Jesteśmy w trakcie tworzenia inicjatyw, dzięki którym razem z klientami wypracujemy rozwiązania umożliwiające tak gigantyczną i całkowicie mierzalną redukcję.
Wdrażacie te idee w swoich biurach?
I to wielotorowo. Na przykład wybieramy na swoje siedziby takie lokalizacje, które umożliwiają zachowania proekologiczne i dostęp do transportu publicznego – pod tym kątem wybraliśmy także swoją nową siedzibę w Polsce, czyli warszawski The Unit, do którego przeprowadzimy się w czerwcu. W nowym miejscu wykorzystamy możliwie dużo mebli i elementów wyposażenia ze starego biura, pozostałe przekażemy pracownikom lub chętnym z zewnątrz. Podczas wymiany floty samochodowej stawiamy na hybrydy, a w biurze od dłuższego czasu nie korzystamy z plastiku i praktycznie zrezygnowaliśmy z drukowania dokumentów.
Czy także w prywatnym życiu jesteś wyznawcą idei proekologicznych?
Zdecydowanie tak. W ubiegłym roku przejechałem na rowerze ponad 5 tys. km, a znaczny udział mają w tym dojazdy do pracy. Domowe auta także wymieniłem na pojazd elektryczny i hybrydę, ponadto przymierzam się do wprowadzenia rozwiązań fotowoltaicznych. Segregowanie odpadów i nieużywanie plastikowych opakowań to już standard od lat. To może trochę trąci snobizmem, ale nawet jeśli tak jest, to zdecydowanie dobry snobizm. Metoda wielu drobnych kroków. Podoba mi się też to, że zaczynamy się w zdrowy sposób ścigać w zachowaniach proekologicznych, a nawet porównywać – kraj z krajem, firma z firmą czy miasto z miastem. To bardzo motywujące i z korzyścią dla planety.