Parę tygodni temu wróciłem do domu z imprezy i przed drzwiami zacząłem przetrząsać zawartość torby w poszukiwaniu kluczy. Ku własnemu przerażeniu odkryłem, że nigdzie ich nie ma – nie pomogło nawet kilkakrotne wywrócenie wszystkiego, łącznie z kieszeniami, na lewą stronę. Nadaremno dzwoniłem do wszystkich, którzy mogli mieć zapasowy komplet, jednak pora była późna i nikt nie odbierał. W końcu poddałem się: postanowiłem rozbić obóz w ogrodzie i przeczekać do rana. Na szczęście (tak mi się przynajmniej wydawało) miałem przy sobie laptop, więc włączyłem go, by zabić czas pracą. Gdy siadłem przed ekranem (a wszystkie gryzące owady z okolicy uznały to za zaproszenie do ucztowania na moim ciele), wpadł mi do głowy pomysł na ten tekst.
Bo towarzystwa dotrzymywał mi Internet, ale co by było, gdyby go nie było? Ja nie miałbym nic do roboty, ale wszystkie sieci komunikacyjne i finansowe na świecie by upadły, prawda? Nie wspominając