Echo tych pomruków pobrzmiewało już w niektórych artykułach i wypowiedziach opublikowanych przez nas przed miesiącem, ale były to raczej ostrożne stwierdzenia w rodzaju: „gdyby jednak sytuacja się skomplikowała…”. A już dwa dni później, o poranku 24 lutego, skończył się świat, który znała większość z nas – świat może i nielekki, stresujący, czasem niebezpieczny, ale bez wybuchających pocisków i płonących domów, bez krzyży na podwórkach i czołgów z oderwanymi wieżyczkami, bez rzek uchodźców krzyżujących się z kolumnami wojskowymi i konwojami ciężarówek z pomocą humanitarną. No i bez tej niemającej precedensu gigantycznej, ogólnonarodowej akcji pomocowej, którą spontanicznie zorganizowali Polacy wspierający swoich uciekających przed pożogą sąsiadów. Dziś mamy 29 marca, otrząsnęliśmy się już z pierwszego szoku, a każdy na swój sposób poradził sobie z tym traumatycznym doznaniem i zapewne dołożył s