EN

Wirtualnie, choć realnie

Temat numeru
Wchodzimy w erę metawersum i stajemy się coraz bardziej aktywni w cyfrowej rzeczywistości. Czy wirtualny rynek nieruchomości jest w obliczu tych zmian nową wartością? A jeśli tak, czym on właściwie jest? I czy warto w niego inwestować?

W październiku 2021 roku odbył się relaunch, w ramach którego Mark Zuckerberg zmienił nazwę swojej firmy: dawny Facebook zastąpiła Meta. Tej metamorfozie towarzyszył film promocyjny z udziałem zarówno samego Zuckerberga, jak i jego awatara. Facebook – o czym z pewnością wie każdy, kto kiedykolwiek korzystał z Internetu – odniósł jeden z największych sukcesów w cyberhistorii, stał się potęgą, która zmiażdżyła wszystkie konkurencyjne sieci społecznościowe. To symbol epoki Web2, w której internauci przestali być jedynie biernymi konsumentami treści publikowanych online, ale zaczęli tworzyć je samodzielnie poprzez profile społecznościowe czy blogi. Co prawda wciąż żyjemy w tej erze, ale podobno zmierzamy już szybko w stronę Web3 – epoki, w której dzięki technologii blockchain i niewymiennym tokenom być może Internet zostanie oswobodzony spod kontroli wielkich korporacji technologicznych. Coraz częściej będziemy podobno funkcjonować właśnie w tej zdecentralizowanej wersji sieci pod postacią awatarów, zarówno biorąc udział w grach, jak i robiąc interesy lub prowadząc życie towarzyskie. Biorąc pod uwagę postępy w zakresie takich technologii, jak VR czy sztuczna inteligencja, możliwości wydają się być nieograniczone. Innym terminem ukutym w ostatnim czasie jest “metawersum”, czyli w pełni wirtualny świat. Mark Zuckerberg jest jednym z najbardziej znanych orędowników i bodaj największym sponsorem tej koncepcji, pompującym w nią około 10 mld dolarów rocznie. Reakcje na przechrzczeni Facebooka były jednak w dużej mierze sceptyczne, a nawet drwiące, a cena akcji społecznościowego giganta spadła od tego czasu o 60 proc. Dołożyły się do tego również problemy z – osadzoną w wirtualnej rzeczywistości – grą Horizon Worlds, a także niezbyt oszałamiająca popularność Horizon Workplace, jej odpowiednika służącego do spotkań biznesowych.

Od pikseli do 3D

Niezależnie od tego, że Zuckerberg prawdopodobnie okazał się tym razem nieco zbyt wizjonerski, wszystkie te inicjatywy pokazują, że wiele firm inwestuje poważne środki w wirtualne światy i... wirtualne nieruchomości. To ostatnie określenie może wydać się oksymoronem, jednak w rzeczywistości wszyscy jesteśmy użytkownikami, najemcami lub nabywcami tego rodzaju zasobów, i to od lat. – Ogólnie rzecz ujmując, określenie „wirtualny rynek nieruchomości” może odnosić się do dowolnego zasobu cyfrowego. W świat komputerów jestem zaangażowany od wczesnych lat 80., gdy byliśmy świadkami większości kluczowych dla tej sfery przełomów technologicznych – przeszliśmy od ośmiu do 16 bitów, modemy i BBS-y zostały zastąpione szerokopasmowym dostępem do sieci, no i narodził się Internet. W latach 90. zaczęto zarabiać na handlu domenami internetowymi, a gdy strony www zyskały na popularności, w ofercie pojawiła się również wirtualna przestrzeń do wynajęcia, którą obecnie znamy pod nazwą reklamy internetowej. Oba te koncepty występują zarówno w formie posiadania, jak i dzierżawy aktywów cyfrowych – wyjaśnia ekspert. W 2005 roku brytyjski student, Alex Tew, uruchomił „Million Dollar Homepage”, sprzedając bloki pikseli na swojej stronie reklamodawcom, aby sfinansować naukę na uniwersytecie. Niemal z dnia na dzień udało mu się znaleźć nabywców każdego piksela, dzięki czemu chłopak został milionerem. – W dzisiejszych czasach, dzięki VR i AR, mamy do dyspozycji znacznie więcej angażujących trójwymiarowych doświadczeń, nie tylko pikseli, jednak nadal to, co podlega procesowi kupna i sprzedaży, jest wirtualne – tłumaczy Sznajder. Rzeczywiście, to właśnie pojęcie metawersum skłania nas do spojrzenia na te transakcje jako analogiczne do handlu fizycznymi nieruchomościami.

Tomas Nascionis, założyciel i dyrektor generalny wileńsko-londyńskiego dewelopera wirtualnych nieruchomości, Crypto House Capital, ujmuje to w bardzo podobny sposób. – W metawersum wirtualna nieruchomość to przestrzeń cyfrowa, podczas gdy kryptowaluta odpowiada cyfrowym pieniądzom. To rodzaj wirtualnego zasobu. Stajemy się właścicielami kawałka przestrzeni, np. gry stanowiącej element metawersum, do której możemy też wejść i eksplorować ją z innymi – tłumaczy Tomas Nascionis. Jego firma, założona w styczniu 2022 roku, określa się jako „przyszłościowe przedsięwzięcie koncentrujące się na osiąganiu atrakcyjnych zysków skorygowanych o ryzyko poprzez rozwijanie, nabywanie, zarządzanie, dzierżawę i sprzedaż wirtualnych nieruchomości w metawersach opartych na technologii blockchain w formie niewymiennych tokenów”. Jak widać, szef firmy nie ma raczej wątpliwości co do potencjału tej formy działalności biznesowej, zaznacza jednak, że wciąż jest ona w powijakach. – Wirtualne nieruchomości to wciąż relatywnie nowy pomysł. Kiedy na początku lat 90. pojawił się Internet, niektórzy mówili, że nie jest nam on do niczego potrzebny, choć teraz nikt nie potrafi sobie wyobrazić społeczeństwa bez globalnej sieci. Metawersum ma całkowicie zmienić sposób, w jaki z niej korzystamy. Zmierzamy w kierunku Web3 – zdecentralizowanej rzeczywistości kontrolowanej przez użytkowników, która będzie zachęcać do większej kreatywności niż poprzednie wcielenia Internetu. Metawersum możemy wyobrazić sobie jako wszechświat, który budujemy. Dajemy mu wirtualne galaktyki, gwiazdy i planety, a na ich powierzchni stawiamy wirtualne budynki. Zaczyna się od wirtualnej ziemi, na której mogą powstawać domy czy szkoły. To projekty meta-nieruchomości. Możemy również tworzyć cyfrowe odpowiedniki istniejących przestrzeni, tworząc w metawersum ich bliźniaki – wymienia Tomas Nascionis.

Istnieją oczywiste różnice między wirtualną a fizyczną nieruchomością, co podkreśla Mikołaj Sznajder. – Kupujesz w metaverse „ziemię”, kiedy w nią inwestujesz, ale pojawia się wątpliwość, czy ten cyfrowy wszechświat przetrwa. To coś zupełnie innego niż fizyczna nieruchomość. Kiedy myślimy o nabyciu jakiegoś namacalnego aktywa – np. działki w określonym kraju – uważamy je za stabilne. Ceny nieruchomości okresowo rosną i spadają, ale te wahania nie są gigantyczne, dlatego produktami tymi interesują się fundusze inwestycyjne. Jeśli ktoś próbuje określić obraz metawersum za pięć lub dziesięć lat, po prostu spekuluje. Tak samo robili ludzie wieszczący upadek internetu w latach 90. – przekonuje ekspert z CBRE.

Meta-życie w meta-mieście

W grudniu 2022 Crypto House Capital uruchomił proces przedsprzedaży 50 wirtualnych mieszkań w świecie, który opisywany jest jako pierwszy „metarealny wieżowiec mieszkalny” Skylum. Tomas Nascionis zapowiadał wtedy: „Prywatne apartamenty mogą być projektowane i przekształcane w dowolną przestrzeń, jaką zażyczy sobie właściciel. Może być to jego dom, biuro, przestrzeń spotkań lub arena do gier (…). Mamy możliwość kształtowania tej powierzchni w dowolny sposób, co pozwala użytkownikom tworzyć spersonalizowane, wirtualne doświadczenie, które przyniesie im maksymalnie dużo korzyści.” Właśnie to doświadczenie jest towarem kupowanym, a później również sprzedawanym przez inwestorów. Wirtualne apartamenty mają powierzchnię od 25 do 80 mkw., a ich ceny wahają się od 5,7 tys. do 12,3 tys. euro. Według firmy, uruchomienie Skylum stanowi pierwszy krok w stronę planu oferującego różne rodzaje przestrzeni w „metarealnych miastach” – stadiony, sklepy, kluby nocne czy galerie sztuki, podczas gdy samo miasto ma „zapewnić użytkownikom nowe sposoby wyrażania swojej kreatywności. Nawiązując cyfrową bliskość, pozbawioną ograniczeń rzeczywistego świata, użytkownicy odnajdą na nowo swobodę spotykania się i tworzenia” – zapewnia Nascionis.

Istnieje szereg praktycznych zastosowań tego typu przestrzeni. Może być wykorzystana np. jako narzędzie rekrutacyjne, pozwalające kandydatom na wirtualny spacer po przyszłym biurze czy poznanie potencjalnych współpracowników za pośrednictwem ich awatarów. Architekci mogą również zlecać wirtualną budowę swoich obiektów, testując w nich „user experience” zanim cokolwiek zacznie powstawać w realnym świecie. – Rozmawiałem z lokalną radą gminy, która chciała zbudować szkołę. Potrzebowali modelu pokazującego, jak budynek będzie powstawać i działać, włącznie z procedurą przetargową, propozycjami projektów, rysunkami i pomocami wizualnymi – zdradza Tomas Nascionis. – Architekci mogą tworzyć w metawersum umożliwiając w ten sposób zajrzenie do budynku i sprawdzenie, jakie aspekty jego funkcjonowania wymagają zmiany. VR i AR także mogą być wykorzystywane przez branżę budowlaną i wiele innych – przekonuje ekspert. Za przykład może służyć koncern BMW, który w kwietniu 2021 roku uruchomił wirtualne narzędzie do planowania fabryk – ma ono wesprzeć proces projektowania i budowy zakładów samochodowych oraz linii produkcyjnych. Dzięki temu można np. przesuwać linie produkcyjne, zmieniać wysokość sufitów i wprowadzać inne ulepszenia już na etapie planowania. – Uniwersytet może zwrócić się do nas np. z prośbą o opracowanie wirtualnego kampusu, który później z sukcesem mógłby powstać w świecie rzeczywistym. Autorami takich projektów w wybranym przez nas wirtualnym świecie są prawdziwi architekci – zdradza Tomas Nascionis. Innym ważnym zastosowaniem, na jakie wskazuje, jest możliwość pomocy w realizacji celów zrównoważonego rozwoju. – Dane uzyskane podczas rozwijania wirtualnych nieruchomości mogą być wykorzystane poprzez grywalizację danych, ułatwiającą ich zrozumienie, do pomiaru wpływu środowiskowego przyszłego budynku – mówi. Jak pokazuje jednak historia, dotychczasowe inwestycje w tego typu nowatorskie narzędzia dotyczą raczej ich strony badawczej i rozwojowej, a nie w pełni zrealizowanej przestrzeni wirtualnej.

Nie podzielić losu MySpace

Jak na razie idea ta wygląda jednak dość utopijnie. A utopie, gdy usiłujemy wprowadzić je w życie, zwykle nas rozczarowują (albo i gorzej). Inwestowanie w tak młody jeszcze wirtualny rynek nieruchomości z pewnością wiąże się z ryzykiem. – Podobnie jak w przypadku fizycznych obiektów, które prawdopodobnie nie będą przynosić zysków, jeśli zbudujemy je pośrodku niczego i bez drogi dojazdowej, tak samo może upaść wirtualna nieruchomość. Niezbędni są nam ludzie, grupa użytkowników, tak samo jak to jest w sieciach społecznościowych. To, czego nie możemy przewidzieć, to pojawienie się nowych graczy. Kiedy na rynek wszedł Facebook, dosłownie wyssał użytkowników z MySpace, największego portalu społecznościowego działającego w tamtych czasach, co doprowadziło do jego upadku – przypomina Mikołaj Sznajder. Zaznacza jednak, że podjęte ryzyko może się opłacić. – Zanim Google wkroczyło do gry, najpopularniejszą wyszukiwarką była Altavista, która miała wielu konkurentów. Jednak to ci, którzy kupili udziały w raczkującym Google’u, wyszli z tego z ogromnym zyskiem. To jak obstawianie wyścigów konnych – kto wygra, a właściwie: czy koń, który prześcignie wszystkie inne, już się urodził? Istnieje już wiele metawersów, ale to czas pokaże, które przetrwają – uważa Mikołaj Sznajder.

Inną kwestią, która może wpłynąć na postrzeganie inwestycji w wirtualnym świecie, jest ich skojarzenie z kryptowalutami, które zostały ostatnio dotknięte nie tylko przez ogromne dewaluacje, ale i liczne skandale. Tomas Nascisonis jednak rozgranicza te zagadnienia. – Jedynym podobieństwem jest blockchain – narzędzie inwestowania. Ale to społeczność, która go używa, decyduje, jak to się odbywa. Kryptowaluta jest spekulacyjna i owszem, zyskała złą reputację, dlatego teraz jej nie wspieram. Metawersum to nie rewolucja, ale ewolucja w sposobie korzystania z Internetu. Około 90 proc. naszych nabywców używa prawdziwych pieniędzy do swoich wirtualnych inwestycji w nieruchomości – przekonuje.

Wirtualny pociąg odjeżdża

Reakcje na film promocyjny z okazji premiery Mety świadczą o tym, że technologia ta nie osiągnęła jeszcze raczej poziomu rozwoju wymaganego do startu w wielkim stylu. – Jeżeli zapytasz dziś rynkowych graczy o metawersum, niewielu okaże ekscytację. Gra jest już znacznie bardziej zaawansowana. Może metawersum nie jest po prostu wystarczająco dobre? – zastanawia się Mikołaj Sznajder. – Ta koncepcja może się jednak jeszcze znacznie rozwinąć, nie jako zamiennik rzeczywistości, ale hybryda naszej dotychczasowej działalności w sieci z jej nowymi zastosowaniami. Nie ma to stanowić zastępnika rzeczywistości, a raczej rozszerzenie hybrydy łączącej rzeczywistość z tym, do czego już używamy komputerów. Potencjał jest porównywalny z Internetem, gdyby ten był trójwymiarowy – prognozuje ekspert z CBRE. Istotne wydaje się jednak to, by nie przegapić odjazdu tego „technologicznego pociągu”. – Wraz z ekspansją wirtualnych światów więcej marek niż kiedykolwiek wcześniej ustanawia swoje punkty orientacyjne w cyfrowej przestrzeni. Gdy technologia rozwija się w niespotykanym wcześniej tempie, ważne jest, abyśmy nie zostawali w tyle. Nie warto tracić możliwości związanych z nowymi trendami, które mają niewątpliwą moc kształtowania tego, jak ludzie będą funkcjonować w przyszłości – podsumowuje Tomas Nascionis z Crypto House Capital.

Kategorie