EN

Budowanie dla wiewiórek

Zagięta strona
Wiele pięknych zielonych obszarów Warszawy znika w szybkim tempie. Deweloperzy toczą zacięty bój o tereny pod inwestycje w stolicy. Czy to coś złego?

Niedawno narzeczona zabrała mnie na przejażdżkę po warszawskim Ursynowie. Po drodze minęliśmy tablicę informującą, że powstanie tu nowy projekt firmy Hochtief. Miejscem przeznaczonym na tę inwestycję jest sielankowy pagórek porośnięty wierzbami. Moja towarzyszka wyraziła żal, że w Warszawie takie zielone tereny stopniowo znikają. Rzeczywiście, w różnych częściach miasta można spotkać się z podobnymi sytuacjami. Wywołują one z reguły jednoznacznie negatywne reakcje. Dwie trzecie Parku Wiśniewo na Białołęce ma zająć nowe centrum handlowe. Teren ten, nieobjęty miejscowym planem zagospodarowania, należy do dewelopera Astro. Oczywiście, lokalni mieszkańcy są przeciwni, argumentując, że ten obszar zieleni ? siedlisko wielu rzadkich gatunków roślin i ptaków ? jest unikatowy. Sympatyzuję z takimi warszawiakami ? rzeczywiście o Polsce krąży opinia, że tu na zieleń wylewa się beton. Wszyscy pamiętamy spór o Dolinę Rospudy z 2009 roku, gdy polski rząd wzbudził gniew Unii Europejskiej, planując autostradę na terenie rezerwatu przyrody, za co groziły mu unijne kary finansowe.

Jednak moja sympatia ma granice. Warszawa musi i powinna się rozwijać. Deweloperom świecą się oczy, gdy stwierdzają, jak mało tu hoteli, podczas gdy biurowce rosną jak grzyby po deszczu. Niektórzy uważają, że stolica jest przesycona centrami handlowymi, ale fakt, że Astro wydaje się być przygotowane na odparcie sprzeciwu lokalnych mieszkańców świadczy o tym, że wciąż jest miejsce na rozbudowę. A o projektach mieszkaniowym mogę mówić na okrągło. W Warszawie żyje około 2 mln ludzi, podczas gdy liczba ludności w całej Polsce to blisko 40 milionów. Innymi słowy, tylko około 5 proc. mieszkańców kraju zamieszkuje jego największe miasto. To znaczna dysproporcja. Gdzie żyją pozostali Polacy? Wielu z nich mieszka na wsi i marzy, żeby choć dzieci przeniosły się kiedyś do miasta, gdzie znajdą lepsze życie. Bo miasto w powszechnym przekonaniu wciąż góruje nad wsią, mimo wielu projektów poprawy jakości życia na obszarach wiejskich. Narastająca emigracja ze wsi do miast jest faktem, a to wywiera ogromny nacisk na sektor mieszkaniowy. Dla wielu warszawiaków (dla mnie także, bo choć jestem Anglikiem, uważam się za warszawiaka) zakup mieszkania pozostaje marzeniem.

Warszawie nie brakuje terenów zielonych. Łazienki Królewskie, zajmujące znaczny obszar, znajdują się prawie w samym centrum miasta, a Ogród Saski to sam środek stolicy i rozmiar też ma niczego sobie. Parki mogą być prawdziwym utrapieniem. Mieszkałem kiedyś na skraju Pola Mokotowskiego, którego sama nazwa kojarzy się z wielkimi nieużytkami, na których pasą się owce lub krowy. Problem w tym, że ilekroć spieszyłem się na Ursynów (a moja punktualność pozostawia wiele do życzenia), byłem zmuszony wziąć taksówkę i tym sposobem załatwiałem sobie półgodzinną przejażdżkę w korku ulicą Hynka. Zbudowanie szosy przez środek parku nie wchodzi oczywiście w grę. Proszę mi powiedzieć, w jakim innym mieście wsiada się do metra przy jednym lesie i ? nie przesiadając się ani razu (jako że warszawskie metro ma tylko jedną linię) ? wysiada się przy drugim lesie? Ironii dodaje fakt, że mimo wielu terenów zielonych, miasto wciąż jest brzydkie.

Opowiadano mi, że przedwojenna Warszawa mogła urodą konkurować z Budapesztem. Przecież piękno miasta nie zależy jedynie od jego parków, ale również od architektury, a Warszawę porastają w większości domy z prefabrykatów. Nie jestem aż tak naiwny, by twierdzić, iż obecny kierunek rozbudowy Warszawy cechuje się dbałość o piękno. Architekci mówią o konieczności dialogu między budynkami ? cóż, do takiego dialogu nie może dojść między obiektami, które wyglądają, jak zbudowane z klocków lego.

Nie jest tak, że nie obchodzą mnie sprawy ochrony środowiska. W pełni popieram projekty ekologiczne (chociaż uważam, że robi się w tym kierunku za mało i zbyt późno) i ostro sprzeciwiłbym się realizacji jakiegokolwiek projektu w pasie zieleni wokół miasta. Ale chodzi mi o rozbudowę w granicach miast i stawiam pytanie, dla kogo my te miasta budujemy? Dla ludzi czy wiewiórek? Deweloperzy w Warszawie mają moją pełną zgodę na betonowanie.

Kategorie