EN

Dobre, bo polskie

Od redakcji
Rosyjska wódka nadaje się do czyszczenia piekarnika, do picia musi być polska – tak o jednym z naszych eksportowych towarów ze znawstwem zaćwierkał na Twitterze przystojny, znany i niezwykle przekonujący w roli złośliwego dr. House’a Hugh Laurie. Znak dobre, bo polskie mogłyby otrzymać także nasze nieruchomości komercyjne. Nad Wisłą można spotkać już nie tylko przedstawicieli funduszy niemieckich czy austriackich, ale coraz częściej gości z Ameryki, albo Chin. Jak na tym tle wypadają inwestorzy lokalni? Czy zasłużyli na zdobycie godła dobre, bo polskie?

Łatwo nie jest (choć warto podejmować próby) konkurować z międzynarodowymi gigantami, dysponującymi miliardami euro, których chęci przejmowania dużych portfeli, wartych kilkaset milionów euro, są ogromne. Taki obraz rynku wyłania się po zajrzeniu na łamy i lekturze dwóch materiałów: „W barwach biało-czerwonych” oraz „Powiało optymizmem”. Jedno jest pewne: ten rok będzie obfitował w ciekawe wydarzenia – inwestorzy wydadzą na przejęcia na naszym rynku prawdopodobnie więcej niż zeszłoroczne 3 mld euro, na dobre do gry powrócą Czechy, odwilż nadejdzie na Węgry. Zatem okazji do świętowania nie zabraknie. A skoro o świętowaniu mowa, to można oczywiście wznieść toast polskim towarem eksportowym, czyli wódką, albo polskimi winami (nie, to nie pomyłka, mogą być np. te z winnic Małopolskiego Przełomu Wisły), albo zacząć już niedługo w Cannes prowansalskim różowym.

Kategorie