EN

Zrób to sam

Powierzchnie handlowe i rozrywkowe
Według prognoz ekonomistów wzrost PKB w 2014 roku ma szansę wynieść 2,5 proc., a nastroje konsumenckie poprawią się. Branża supermarketów budowlanych, która w 2013 roku w Polsce przeżyła załamanie, ma szansę na odbicie

W lipcu 2013 roku na rynku gruchnęła informacja: niemiecka firma Praktiker, właściciel sieci marketów budowlanych, złożyła do Sądu Rejonowego w Hamburgu wniosek o wszczęcie postępowania upadłościowego dotyczącego spółki i ośmiu podmiotów zależnych działających na terenie Niemiec. Powód? Brak zatwierdzenia planu finansowego dla dalszej restrukturyzacji firmy. Krótko przed tym Praktiker chciał sprzedać spółkę zależną – Bâtiself z siedzibą w Luxemburgu – bez powodzenia. W oświadczeniu dla prasy władze Praktikera podkreślały, że sytuacja spółki w Niemczech nie ma wpływu na działalność firmy w innych krajach, w tym także w Polsce. Praktiker rozpoczął proces restrukturyzacji w maju 2012 roku. Polegał on głównie na przekształceniu marketów budowlanych w sklepy Max Bahr – nowy koncept spółki. Do końca marca 2013 roku logo zmieniły 54 sklepy, które automatycznie zaczęły generować wyższe przychody. Jednak zeszłoroczna długa zima oraz spadki obrotów w segmencie marketów budowlanych spowodowały, że nie udało się przeprowadzić pełnego rebrandingu. Nie udało się również porozumieć z wierzycielami i brytyjskimi oraz austriackimi inwestorami. Obecnie Praktiker nie chce w żaden sposób komentować tej sytuacji, a także wypowiadać się na temat planów sieci w Polsce.

Przyszłość w kolorze… różowym?
Sieć Praktiker w Polsce liczy aktualnie 24 sklepy. Zlokalizowane są one w 21 miastach (Czeladź, Częstochowa, Gdańsk, Grudziądz, Katowice, Kielce, Kraków, Leszno, Lublin, dwa sklepy w Łodzi, Olsztyn, Opole, Piła, dwa sklepy w Poznaniu, Radom, Rybnik, Rzeszów, Warszawa (ul. Radzymińska), Janki, Wrocław, Zabrze). Powierzchnia całkowita tych sklepów to ponad 213,86 tys. mkw. Czy będą zatem wielkie przejęcia powierzchni po Praktikerze? Poczekamy, zobaczymy. Z nieoficjalnych źródeł dowiedzieliśmy się, że na razie Praktiker nie rozmawia o rozwiązywaniu umów najmu. Według graczy na rynku marketów budowlanych (Do-It-Yourself, DIY) zmiany w Polsce są nieuniknione, jednak upadłość Praktikera i pogłoski o upadłości innej sieci (sieć Nomi złożyła wniosek o upadłość) nie będą miały kolosalnego znaczenia dla rynku. – To, że jedna sieć ogłosiła upadłość układową, a druga przeżywa trudności nie znaczy, że przerwą całkowicie działalność. Prawdopodobnie zamkną niektóre sklepy, ale reszta może dalej funkcjonować albo pod obecnym szyldem, albo pod nowym. Wpływ na rynek będzie więc prawdopodobnie ograniczony – mówi Arnaud Boule, dyrektor generalny Bricoman Polska. Zmiany na rynku jednak będą. Na przejęcie placówek po Praktikerze szykuje się konkurencja. Niemiecka sieć OBI nie jest zainteresowana wszystkimi lokalizacjami, jednak nie wyklucza zainteresowania niektórymi z nich.

Idzie nowe
Te firmy, które nie mają kłopotów, uważają, że w 2014 roku rynek DIY przyspieszy. – Wygląda na to, że zła passa na rynku – występująca od 2012 do pierwszej połowy 2013 z powodów gospodarczych i klimatycznych – zakończyła się. Obserwujemy w ostatnich miesiącach przyśpieszenie; szczególnie w grudniu, kiedy kończyła się możliwość odzyskiwania podatku VAT za materiały budowlane dla klientów indywidualnych. Spodziewamy się wzmocnienia trendu wzrostowego w 2014 roku – dodaje Arnaud Boule. Powierzchnia po ewentualnych bankrutach nie dla wszystkich jednak jest odpowiednia. – Jest kilka lokalizacji, które uważamy za interesujące, ale czekamy ze spokojem na rozwój wydarzeń. Gdyby się okazało, że dojdzie do jakichś wiążących decyzji kończących działalność sklepów Praktiker, to rozważymy potencjalne możliwości. Liczba lokalizacji, jakie moglibyśmy wziąć pod uwagę, nie będzie jednak znacząca – od trzech do pięciu.

Przyszłość DIY
Przedstawiciele branży, niezależnie od potknięć konkurencji, snują śmiałe plany. – Możemy spodziewać się konsolidacji na rynku i jednocześnie wznowienia ekspansji obecnych sieci krajowych i regionalnych w związku z poprawą koniunktury. Nie mamy jednak potwierdzonych sygnałów o pojawieniu się nowej sieci – mówi Arnaud Boule. W 2014 Bricoman planuje otwarcie dwóch nowych punktów. W połowie roku zostanie otwarty sklep przy ulicy Grunwaldzkiej w Jaworznie, a drugi pod koniec tego roku (firma na razie nie zdradza lokalizacji). Spółka planuje w ciągu kolejnych lat otwierać po trzy sklepy rocznie. Natomiast nowy punkt pod szyldem OBI rozpocznie działalność w Ostrołęce, obok Galerii Bursztynowej (drugi, trzeci kwartał tego roku), a kolejny pojawi się w Białymstoku w pobliżu Galerii Kwadrat. – Z naszych obserwacji wynika, że ostatnio najintensywniej rozwijają się mniejsze formaty: pomiędzy 4 a 6 tys. mkw. (zwykle to 10-11 tys. mkw., np. Castorama), czyli sklepy Bricomarché czy Bricoman. Dlaczego? Rynek w największych polskich miastach jest już nasycony powierzchnią handlową z segmentu DIY. Marki, poszukując nowych możliwości zbytu, wchodzą do mniejszych miejscowości, dostosowując do potrzeb i możliwości lokalnych rynków skalę i specyfikę swoich sklepów. Rozwój tego segmentu jest stabilny, ale najemcy ostrożnie szukają nowych lokalizacji i podejmują decyzję o uruchomieniu nowych sklepów w oparciu o wnikliwą analizę zarówno rynku, jak i wyników pozostałych placówek – mówi Mariusz Czerwiak, dyrektor w dziale najmu powierzchni handlowych, Jones Lang LaSalle.

Polska to tylko próba
Na rozwój stawiać będzie również szwedzka Jula. – Jesteśmy na etapie łapania drugiego oddechu po bardzo intensywnym okresie dwóch pierwszych lat istnienia w Polsce. Uczciliśmy to w listopadzie zeszłego roku otwarciem dziesiątego sklepu. Plan jest nadal ten sam – rozwijać się w Polsce jak najszybciej. Niebawem otworzymy punkt w Szczecinie. Obecnie chcemy jednak skupić się na jakości dostępnych lokalizacji. Niezmiennie szukamy powierzchni w dużych miastach, z populacją powyżej 200 tys. Nie ma nas wciąż w takich miejscach, jak Kraków, Białystok, Bydgoszcz, Kielce czy Rzeszów. Potencjał Trójmiasta czy Śląska stwarza możliwości uruchomienia kolejnych sklepów – mówi Daniel Adamiuk. Nie jest wykluczone, że spółka będzie dalej współpracować z IKEA. Trzy pierwsze sklepy, które Jula otworzyła w Polsce, to zlokalizowane obok centrów IKEA lokale po dawnym elektromarkecie Electroworld. – Deweloperzy chętnie podpisują umowy najmu z sieciami oferującymi artykuły budowlane oraz wyposażenia wnętrz z kilku powodów. Najemca DIY stanowi dużą wartość dodaną i dopełnienie oferty spożywczej i modowej oraz ma duży potencjał przyciągania nowych klientów. Czasami podpisanie umowy z tego typu siecią związane jest z lokalizacją danego obiektu handlowego i dostępną wolną przestrzenią o pewnej specyfice – mówi Mariusz Czerwiak z Jones Lang LaSalle. Jula chce lokalizować również sklepy w centrach miast. – W Warszawie na przykład widzimy możliwości uruchomienia jeszcze przynajmniej dwóch sklepów, np. na Woli czy na Pradze Południe. Cały czas uważnie analizujemy stołeczny rynek. Także inne metropolie – Kraków, Wrocław czy Poznań mogłyby z powodzeniem „utrzymać” więcej niż jeden multimarket Jula. Wydaje się, że docelowo mamy szanse zaistnieć we wszystkich stutysięcznych miastach w Polsce, a jest ich przecież około czterdziestu. Zatem możemy tu już niedługo operować z przeszło pięćdziesięcioma sklepami. Powodzenie, z jakim działa niedawno uruchomiony multimarket w Bielsku-Białej (Sarni Stok), ośmiela nas, by lokalizować nasze sklepy również w galeriach handlowych – jesteśmy elastyczni w tym względzie – mówi Daniel Adamiuk. Obecnie Jula działa również w Szwecji i Norwegii, gdzie łącznie posiada 49 sklepów. Norwegia była pierwszym zagranicznym rynkiem, na który weszła sieć. Jednak plany ekspansji sięgają dalej. Firma idzie za przykładem największych. – Jula ma globalne aspiracje, podobnie jak inne znakomite marki szwedzkie – IKEA czy H&M. Polska jest pierwszym i bardzo ważnym etapem w tym planie. Mogę tu zacytować klasyka: „if we can make it there we’ll make it anywhere”. W Szwecji i Norwegii nasze możliwości ekspansji kurczą się – jest tam miejsce dla najwyżej kilku jeszcze nowych sklepów. Z drugiej strony nasz model biznesowy świetnie się sprawdza, więc jesteśmy skazani na rozwój. Nie mamy jeszcze precyzyjnych kierunków dla jego kolejnych etapów, ale tylko niebo wyznacza tu limit – podsumowuje Daniel Adamiuk z Jula Poland.

Kategorie