Jak słabo na drogach wyszedł polski rynek, dobrze pokazuje przykład Hiszpanii, gdzie na tamtejszym boomie budowy dróg w latach 80. i 90. wyrośli budowlani giganci. W Polsce na tym, co mogło być dla branży drogowym „eldorado” nie powstała żadna rodzima wielkość, a wielu wykonawców najzwyczajniej upadło. Dziś hiszpańskie firmy są w ścisłej czołówce walczących o polskie zamówienia infrastrukturalne, podczas gdy naszych firm nie tylko nie ma na rynku hiszpańskim, ale ich obecność w pozostałych krajach Europy jest raczej symboliczna. Za stan ten branża obarcza odpowiedzialnością niewydolny system zamówień publicznych: w szczególności brak wystarczającej waloryzacji cen materiałów, niedopuszczanie do zmian w umowach oraz właśnie sprowadzenie rywalizacji do konkurencji wyłącznie ceną. Zamawiający zamiast wybierać oferty najkorzystniejsze, czyli zapewniające najwyższy stosunek jakości do ceny, wybierali