Na przełomie kwietnia i maja dla światowych giełd kluczowe okazały się rozstrzygnięcia wyborów prezydenckich we Francji. Ich znaczenie można przyrównać do wyborów w USA, bo wynik mógł determinować przyszłość Unii Europejskiej. Przyzwyczajone do niespodzianek rynki finansowe nie zostały tym razem zaskoczone – zwycięstwo Emmanuela Macrona w pierwszej turze, potwierdzone spektakularnym poparciem Francuzów w drugiej turze, okazało się pozytywnym bodźcem giełd na świecie, choć oczywiście skala wzrostów indeksów była ograniczona tym, że taki wynik był oczekiwany. Macron po objęciu urzędu szybko potwierdził silny sojusz z Niemcami, co niewątpliwie wzmacnia Unię Europejską i strefę euro. Jesienią rozstrzygnie się polityczny los Niemiec (a wszystko wskazuje na zwycięstwo ugrupowania obecnej kanclerz). Taka układanka polityczna wraz z wyraźnym ożywieniem gospodarki strefy euro przyczyniła się do wzrostów indeksów we Frankfurcie czy Paryżu.