Ulice do życia
ArchitekturaDlaczego? Idea woonerfu polega na znacznym ograniczeniu ruchu samochodowego i oddaniu fragmentu przestrzeni miejskiej pieszym. A na to bardzo trudno uzyskać zgodę urzędników i zmotoryzowanych użytkowników dróg. Dla wielu jest to koncepcja obca polskiej tradycji projektowania przestrzeni miejskiej. Stąd sporo wątpliwości dotyczących zasad funkcjonowania woonerfu. Pokłosiem – niezbyt imponująca liczba takich inwestycji w Polsce. – Niewielka popularność tego rozwiązania wynika, moim zdaniem, z polskiej mentalności. Polacy kochają samochody i wygodę. Większość z nas chciałaby samochodem dojeżdżać pod drzwi domu, miejsca pracy czy sklepu. A do tego chciałaby dojeżdżać szybko. Idea woonerfu może zatem początkowo wydawać się mało atrakcyjna, mimo że w ich granicach zwykle realizowana jest także pewna liczba miejsc parkingowych. Jednak z moich obserwacji wynika, że tam, gdzie powstanie woonerfów było świadomym i przemyślanym ruchem, zadowolenie mieszkańców i zewnętrznych użytkowników jest duże – zauważa Grzegorz A. Buczek, architekt, urbanista, wykładowca Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej.
Idzie ku lepszemu
Aktywiści miejscy zaznaczają, że obraz polskich ulic zaczyna się jednak zmieniać. Woonerf, czyli – jak chce Hubert Barański, prezes zarządu Fundacji Normalne Miasto – Fenomen z Łodzi – podwórzec miejski, jako pierwszy w Polsce powstał w Łodzi przy ulicy 6 sierpnia w 2014 roku. – Obecnie funkcjonuje tu około dziesięciu woonerfów o różnej skali i jakości. Oprócz ulicy 6 Sierpnia do klasycznych woonerfów możemy zaliczyć także Traugutta i Piramowicza. Pozostałe to woonerfy osiedlowe – mówi Hubert Barański. Twierdzi również, że w Polsce nigdzie poza Łodzią podobne przestrzenie nie istnieją. – Zaawansowane prace nad budową tego typu rozwiązań trwają m.in. w Lublinie, Gdyni, Wadowicach i we Wrocławiu. Warszawscy urzędnicy przyjeżdżają do Łodzi, żeby podpatrzeć, jak funkcjonują te ulice, ale w stolicy woonerfu na razie nie ma – dodaje. Rzeczywiście, prace nad tego typu rozwiązaniami dopiero trwają. Urząd Miejski w Warszawie w ramach Zintegrowanego Programu Rewitalizacji planuje przebudowę ulicy Środkowej na Pradze-Północ. Urzędnicy ogłosili konkurs architektoniczny na zagospodarowanie tego terenu (wraz z ulicą Strzelecką). Termin składania prac minął w połowie września. – W ramach Zintegrowanego Programu Rewitalizacji chcemy wprowadzić nową jakość przestrzeni publicznej na Pradze-Północ. Metamorfozę przejdzie zwłaszcza ulica Środkowa, którą planujemy zamienić w woonerf, czyli przestrzeń łączącą funkcje deptaku, ulicy, parkingu i miejsca spotkań – tłumaczył Michał Olszewski, wiceprezydent Warszawy, przedstawiając plany. Pojawiają się również informacje o zamiarze rewitalizacji ulicy Narbutta (na odcinku od alei Niepodległości do ulicy Puławskiej) na Starym Mokotowie. Wokół pomysłu powstała nawet społeczność, która promuje ideę na Facebooku. – Z moich informacji wynika, że w Lublinie i Wadowicach prace nad woonerfami są najbardziej zaawansowane – mówi Hubert Barański. Urzędnicy miejscy z Wadowic stworzyli koncepcję przebudowy ulicy Lwowskiej. Obecnie trwają procedury zmierzające do uzyskania pozwolenia na budowę. Na odcinku tej drogi zostanie zasadzona zieleń miejska (25 drzew), stanie 16 ławek. Ruch samochodowy nie będzie wyłączony, ale znacznie spowolniony. Tor jazdy ma „esować”, co jest znamienne przy tworzeniu woonerfu. Jak podają lokalne media, wprowadzenie woonerfu na ulicy Lwowskiej ma kosztować około 3 mln zł. Z kolei w Lublinie pojawił się pomysł przekształcenia w woonerf ulicy Zielonej. Lubelski ratusz, aby ułatwić inwestycję, wprowadził w tym rejonie strefę zamieszkania. To ważny krok – funkcjonowanie woonerfu w Polsce opiera się bowiem na wytycznych, jakie wprowadza znak D-40 (strefa zamieszkania). Na terenie, na którym znak obowiązuje, pieszy może chodzić po całej szerokości jezdni, gdyż ma bezwzględne pierwszeństwo. Kierowcy natomiast muszą ograniczyć prędkość do 20 km na godz. i mogą parkować tylko w miejscach do tego wyznaczonych.
Vox populi
Większość projektów dotyczących przekształcenia ulic w woonerfy wypływa z inicjatywy obywatelskiej. Tak było w przypadku Łodzi, i tak jest w wielu innych miastach. – Woonerfy w Łodzi powstały z naszej inicjatywy. Do Fundacji zgłosił się architekt Bartosz Zimny, który przedstawił koncepcję podwórca miejskiego. Narysował ją i zaczęliśmy przyglądać się infrastrukturze miejskiej pod kątem jej możliwości. Tylko w Śródmieściu wytypowaliśmy kilkaset ulic, które następnie przeszły przez sito różnych kryteriów – tłumaczy Hubert Barański. I wymienia przyczyny, dla których te projekty interesują bardziej społeczność lokalną niż władze miejskie. – W Polsce cały czas pokutują rozwiązania rodem z lat 70. ubiegłego wieku, co oznacza przede wszystkim komfort posiadaczy samochodów. Istnieje także obawa, że decydentów zje elektorat, który, jak się mylnie uznaje, jeździ samochodami – ironizuje Hubert Barański. W kontekście woonerfów zdecydowanie częściej słychać o oddolnym ruchu lokalnej społeczności niż przemyślanym i zaplanowanym działaniu władz miejskich. – We Wrocławiu wychodzimy z założenia, że strefowe uspokojenie ruchu, porządkowanie parkowania i zwiększenie ilości zieleni, w tym tworzenie woonerfów, powinno być inicjatywą oddolną danej społeczności. Dlatego tego typu inwestycje chcemy realizować przede wszystkim w ramach budżetu obywatelskiego (środki budżetowe stały się częścią składową tego programu). Widzimy, że projekty polegające na zwiększeniu ilości zieleni oraz uspokojeniu ruchu i uporządkowaniu parkowania cieszą się rosnącym zainteresowaniem, jednak nie planujemy ich odgórnie. W tym roku, wśród zgłoszonych projektów tego typu w ścisłym centrum miasta, należy wyróżnić ulicę Ruską – podkreśla Tomasz Stefanicki, oficer pieszy, Urząd Miasta Wrocławia.
Wśród projektów zgłoszonych przez obywateli można wymienić ulicę Krupniczą w Krakowie. Pomysł pojawił się w głosowaniu budżetu partycypacyjnego – zajął szóste miejsce. Lepiej poradził sobie projekt przekształcenia ulicy Abrahama (na odcinku między 10 Lutego a Batorego) w Gdyni – tam mieszkańcy zdecydowali, że chcą realizacji tej inwestycji w ramach funduszy z budżetu obywatelskiego. Z kolei woonerf na ulicy 3 Maja to inicjatywa ruchu Rzeszów Smart City. O woonerfie myślą także wrocławscy urzędnicy, którzy widzą taką możliwość przy ulicy św. Antoniego. – Nasze założenia dotyczyły: uspokojenia ruchu, wyprowadzenia parkujących aut z ulicy (w międzyczasie powstały duże parkingi kubaturowe w najbliższej okolicy), wprowadzenia zieleni oraz elementów małej architektury (stojaki rowerowe, kosze na śmieci, ławki) w tym o charakterze edukacyjnym – sześciany edukacyjne z grafiką zdjęć archiwalnych kamienic sprzed stu lub więcej lat – opowiada Mariola Apanel, kierownik projektu z Urzędu Miasta we Wrocławiu. Pomysł, za zgodą wiceprezydenta Wrocławia, przedstawiły dwie organizacje: Towarzystwo Upiększania Miasta Wrocławia, które skupia wielu pasjonatów historii Wrocławia, miłośników zabytków i architektury, i Stowarzyszenie Akcja Miasto. – Co ciekawe, mieszkańcy tej ulicy byli sceptycznie nastawieni do pomysłu, ale jednak go poparli i dziś cieszą się, a okoliczne ulice zazdroszczą. Dopytywali nawet o miejsce zamówienia donic, gdyż chcieli się dopasować, stawiając takie same przed swoimi kamienicami przy drzwiach – podkreśla Mariola Apanel.
Woonerf de lux
Ławki, zieleń, rzeźby miejskie i ogródki przy lokalach – to woonerf w wersji de lux. Ten klasyczny zakłada jedynie uspokojenie ruchu i podporządkowanie go pieszym. Wszystkie inne rozwiązania są jedynie dodatkiem. – Zdecydowanie można powiedzieć, że woonerfy w Łodzi są wyjątkowe. Ten przy 6 Sierpnia jest taki z kilku względów: granitowa nawierzchnia, kilkumetrowe, kilkuletnie szczepione wiśnie sprowadzane z Austrii, rzeźba miejska (słup z zegarem miejskim), meble miejskie. Przy ulicy Piramowicza z kolei stanęła stylizowana stara pompa wodna, a przy Traugutta – futurystyczny plac zabaw dla dzieci, który doskonale spełnia swoją funkcję. To jednak nie oznacza, że tak ma wyglądać każdy woonerf – wyjaśnia Hubert Barański. Prawdą jest jednak, że woonerfy zdobywają serca mieszkańców. Nawet tych, którzy niechętnie patrzyli na inwestycję. Jest to zazwyczaj dobry krok, który docenia się po czasie. – Idea woonerfu bardzo się w Łodzi spodobała. Mieszkańcy urządzili imieniny ulicy 6 Sierpnia, zaczęli się porozumiewać co do wyglądu swoich kamienic, stworzyła się lokalna społeczność. Ponadto właściciele kamienic i administratorzy innych budynków zyskali impuls do remontu fasady swoich nieruchomości. Ludzie wyszli z inicjatywą takich samych szyldów, kwiatów na balkonach i upiększania swojej przestrzeni miejskiej. To przykład rewitalizacji w najlepszym wydaniu – chwali łódzkie projekty Hubert Barański. A jakie są koszty budowy woonerfu? Na to pytanie trudno odpowiedzieć. Wszystko zależy od ulicy, jej długości, jakości nawierzchni, sytuacji na rynku produktów budowlanych. Łódzkie woonerfy kosztowały między 1,3-2,5 mln zł każdy.
Hubert Barański w swojej wypowiedzi zwraca uwagę na ważny aspekt woonerfów – odradzanie się lokalnej społeczności. A Grzegorz A. Buczek wskazuje także inne zalety. – Realizowanie woonerfów jest, moim zdaniem, jednym ze sposobów poprawienia jakości życia w mieście, zwiększenia bezpieczeństwa, a także zwiększenia liczby kontaktów społecznych. To synergia: jeśli przestrzeń publiczna jest dobrze urządzona i bezpieczna, to ludzie dobrze się w niej czują i częściej przebywają, atrakcyjniejsze stają się lokale usługowe na jej obrzeżach, automatycznie wzrasta wartość nieruchomości usytuowanych w takich miejscach. Można wymienić liczne przykłady zagraniczne, które pokazują, że ulice niegdyś martwe stały się salonami miejskimi. Na tych ulicach, w związku z ich dodatkową funkcją jako miejsca spotkań, zaczyna pojawiać się coraz więcej handlu i usług. I w ten sposób wraca idea ulic handlowych czy pasaży miejskich – podkreśla Grzegorz A. Buczek. Urbanista zaznacza jednak, że aby woonerfy spełniały właściwie swoją rolę muszą być umiejętnie tworzone. – By woonerf funkcjonował w ten sposób, trzeba spełnić jeden warunek – ulica czy fragment miasta muszą być wskazane w sposób wysoce przemyślany i właściwie zaprojektowane. To pozwala zmniejszyć ewentualne uciążliwości związane z powrotem życia towarzyskiego na ulice. Trzeba bowiem pamiętać, że w obudowie woonerfu dominuje funkcja mieszkaniowa. Budowanie tego typu miejsc na siłę nie ma sensu, gdyż woonerf przełamuje strefę prywatną i otwiera fragment miasta na ludzi z zewnątrz – twierdzi Grzegorz A. Buczek.
Hubert Barański
prezes zarządu Fundacji Normalne Miasto – Fenomen z Łodzi
Woonerf, czyli podwórzec miejski
Holendrzy, którzy stworzyli pierwsze woonerfy w latach 70., kierowali się chęcią stworzenia ulicy do życia, bo to w wolnym tłumaczeniu oznacza woonerf. Nie każda ulica może stać się woonerfem. Musi to być taki fragment miejskiej przestrzeni, który nie odgrywa kluczowej roli w komunikacji i transporcie. Woonerf ogranicza znacznie ruch samochodowy, choć go nie wstrzymuje, podporządkowując przestrzeń pieszym. Na potrzeby polskie stworzyliśmy określenie podwórzec miejski, ale nie jest to określenie doskonałe, choć z pewnością lepsze niż aleja czy deptak. W woonerfie jest miejsce do parkowania w ściśle wyznaczonych miejscach, nie ma wydzielonego chodnika. Wyznacznikiem woonerfu jest także tzw. esowanie toru jazdy. Architektura ulicy, poduszki berlińskie wtopione w podłoże, meble miejskie, roślinność wymuszają meandrowanie po ulicy. To wszystko sprawia, że zwiększa się uwaga kierowców, ogranicza prędkość jazdy i poprawia bezpieczeństwo. Na takiej ulicy nie ma się jak rozpędzić. Ważne jest również to, że parkując poza wyznaczonym miejscem, samochód blokuje ruch wszystkich pojazdów na tej ulicy. Ruch rowerowy obowiązuje w obu kierunkach, samochodowy – tylko w jednym.