EN

Człowiek nie maszyna

Architektura
O biurze przyszłości, podejściu do pracownika oraz jego kreatywności i wydajności, czyli o tym, czy pracownik to maszyna, rozmawiamy z Thomasem Feichtnerem, wiedeńskim projektantem mebli i przedmiotów codziennego użytku

Anna Pakulniewicz, „Eurobuild Central & Eastern Europe”: Podczas prezentacji, którą Pan wygłosił na Festiwalu Architektury zorganizowanym przez Eurobuild Conferences w Warszawie, słyszałam, że nie jest Pan fanem roślin w biurach…

Thomas Feichtner, projektant mebli: Przyznaję, że uwielbiam przyrodę, uwielbiam przebywać na łonie natury. W tym roku urlop spędziłem w Górach Skalistych całkowicie odcięty od świata – bez komórki, bez laptopa, tylko kajak i jezioro. Nie jestem więc przeciwny przyrodzie. Lubię ją, ale tylko na zewnątrz. Gdy jestem we wnętrzu, potrzebuję skupienia. I lubię miejsca, w których mogę się skoncentrować. Jest takie arabskie powiedzenie: „Bóg stworzył pustynię, aby ludzie mieli miejsce do rozmyślania”. Moim zdaniem jest ono prawdziwe. Potrzeba jasnego, białego wnętrza, otwartej powierzchni jako miejsca, w którym naprawdę można zająć się myśleniem. A moim zdaniem w biurze bardzo istotne jest skupienie, jasny umysł, dlatego lubię usuwać z własnego otoczenia jak najwięcej rzeczy.

Ja też lubię, gdy dokoła mnie jest biało i pusto, ale lubię także swoją roślinkę na biurku.

Ludzie potrzebują czegoś w rodzaju horyzontu, przestrzeni – aby móc oczyścić umysł. Dlatego ważne jest, aby nie było zbyt wielu elementów rozpraszających możliwość koncentracji. Rośliny są fajne, ale jeżeli zagrabiają przestrzeń do myślenia, wtedy nie są mile widziane. To moje osobiste zdanie. Wiem, że inni ludzie mają odmienną opinię. Zatrudniałem kiedyś jedną panią, która zapytała mnie, czy może na biurku mieć doniczkę z rośliną, a ja powiedziałem jej: „Tak, oczywiście, o ile to nie będzie palma”. Odpowiedziała: “Pewnie, nie ma problemu” i przyniosła sobie niewielkiego kaktusa, którego postawiła na biurku. Była zadowolona, ja też byłem zadowolony. A potem do mojej pracowni przyjechała ekipa stacji telewizyjnej zrealizować jakiś materiał. Skupili się na kaktusie. Wszystko kręciło się wokół niego. Wyszło na to, że kaktus stał się bohaterem materiału. Od tamtej pory inaczej patrzę na kaktusy. No cóż. Ważne jest, aby takie rzeczy były, jednak w skali, z którą jesteśmy w stanie sobie poradzić.

Zajmuje się Pan nie tylko projektowaniem mebli...

Zajmuję się głównie wzornictwem przemysłowym. Projektuję różne rzeczy. Bardzo lubię rzeczy, zastanawiam się nad ich projektem, myślę o tym, jak działają, jaki wpływ mają na nasze życie i jak wpływają na moje życie. Jestem od nich uzależniony.

Ale nie ma pan ich wokół siebie za wiele?

Nie. Staram się zmniejszać ich liczbę; staram się nie mieć zbyt wielu rzeczy w moim życiu, w moim prywatnym życiu. Ale od kiedy w rodzinie są dzieci – jest jednak ciągły chaos. Pamiętam czas, kiedy nie miałem dzieci i wokół siebie miałem czystą przestrzeń. Jednak jako projektant projektuję wiele różnych rzeczy z różnych materiałów, lubię łączyć i bawić się designem, składając rzeczy ze sobą.

Czy pracował Pan z polskimi projektantami?

Tak naprawdę nie mam kontaktu z polskimi markami, ale jestem pod wrażeniem rzemiosła w Polsce. Znam polskie wzornictwo z festiwali; czytam o polskim wzornictwie, w segmencie produkcji mebli widoczny jest wysoki poziom kompetencji, wysoka jakość. Natomiast nikt mnie dotąd nie zaprosił do współpracy. W Polsce jest wiele rodzajów rzemiosła, których nie znajdziemy w Europie Zachodniej. Tu oraz na Węgrzech i w Czechach jest wiele pracowni projektowania przemysłowego. Są one profesjonalne, kompetentne technicznie i bardzo nowoczesne. Jeżeli porównamy je z wzornictwem holenderskim, skandynawskim czy londyńskim to muszę przyznać, że tamte kraje wytwarzają produkty mniej złożone i często w o wiele większym stopniu wykonywane ręcznie, dużo prostsze, ponieważ nie mają już potrzebnego know-how. Tam nie ma też już przemysłu. A Polska nadal ma – dlatego projektowanie w Polsce tak bardzo różni się od designu innych krajów.

Żyjemy w takich czasach, w których wszystko zostało już zaprojektowane, wszystko zostało wynalezione, przynajmniej z punktu widzenia wzornictwa. Co mogłoby się zmienić? Czy przewiduje Pan, że wzornictwo coś może zrewolucjonizować? Czy design może wciąż być innowacyjny?

Uważam, że projektowanie to raczej pasja. Jest to miłość do rzeczy, miłość do odkrywania. A w tej – użyjmy tego słowa – miłości jest często jak w poezji; to jak piosenka o miłości. Czy sądzi Pani, że od czasu the Beatles na świecie powstało zbyt wiele piosenek o miłości? Uwielbiamy nowe piosenki, nowe wiersze, nowe święki. Sądzę, że tak samo jest z wzornictwem. Często jestem proszony o zaprojektowanie nowego krzesła, choć przecież mamy już wiele krzeseł. I wiele piosenek o miłości. Lecz wciąż potrzebujemy więcej. To emocje, uczucia. W projektowaniu również w dużym stopniu chodzi o refleksję nad przyszłością oraz naszymi oczekiwaniami – o nasze marzenia i życzenia co do przyszłości. Te rzeczy zawsze odnajdujemy we wzornictwie. Pomyślmy na przykład o wzornictwie z lat 50. i 60., kiedy to Apollo poleciał na Księżyc. To zdarzenie całkowicie zmieniło życie nas wszystkich. Spowodowało również wzrost oczekiwań, że wyruszymy w kosmos i będziemy eksplorować wszechświat. To znalazło odzwierciedlenie we wzornictwie. Po drugiej wojnie światowej przyszłość pojawiła się w projektowaniu w postaci wielofunkcyjności; w latach 80. projektanci poszli w kierunku postmodernizmu oraz karykatury architektury i wzornictwa. Nie ma designu ponadczasowego. Ponadczasowy design to utopia.

A co z materiałami? Co zmieni technologia lub elektronika?

Moim zdaniem ten temat wiąże się z dwoma pytaniami. Jedno dotyczy materiałów – pojawia się mnóstwo nowych materiałów, materiały stale się zmieniają i zawsze fascynują nas opracowywane nowości. Jednak zawsze są takie materiały, jak na przykład szkło, które nie naruszają równowagi ekologicznej. Albo porcelana – materiał, który robi ogromne wrażenie. Porcelana jest tak bardzo wytrzymała, bardziej wytrzymała niż stal czy jakiekolwiek włókno węglowe. Na świecie nie istnieje nic bardziej wytrzymałego. Pomyślmy tylko – kroimy nożem jedzenie na talerzu miliony razy, przez stulecia, na talerzu nadal nie znajdziemy zarysowań. Dla mnie porcelana jest więc bardzo zaawansowanym materiałem. Jest jeszcze tak wiele innych materiałów, na które warto zwrócić uwagę. Pomyślmy tylko o tym, jak często w architekturze ludzie wybierają drewno i w jaki sposób inteligentne konstrukcje z drewna zastępują dziś stal i szkło. To bardzo tradycyjny materiał, lecz dziś jest wykorzystywany na całkowicie nowe sposoby. Dziś mamy konstrukcje, co do których jeszcze 10 lat temu nie uwierzylibyśmy, że są w ogóle możliwe. A więc nie chodzi o materiały, tylko o to, co z nimi robimy – włókno węglowe, drewno, porcelana. We wzornictwie źródłem innowacji są w dużej mierze materiały.

A elektronika i najnowsze technologie w meblach? Czy sądzi Pan, że wkrótce każdy mebel będzie można podłączyć do prądu?

Nie. Ale... oczywiście jest internet przedmiotów (Internet of Things). Szczególnie w logistyce oraz w dziedzinach, w których mamy do czynienia z dużą liczbą przedmiotów, same przedmioty zaczną się komunikować i mówić nam, gdzie się znajdują, co robią, kto jest ich właścicielem oraz kto z nich korzysta. Każdy przedmiot prześle informację przez internet. Ale nie wszystkie przedmioty muszą być takie. Nie potrzeba, aby taki mebel jak fotel czy kanapa mógł zostać podłączony do sieci. Może inaczej jest z krzesłami biurowymi – jeżeli mamy budynek, w którym pracuje 6 tys. pracowników, chcemy wiedzieć, gdzie znajduje się nasze krzesło lub które z nich jest zepsute. Dlatego na tym polu dużo się dzieje. Będzie dużo podłączonych przedmiotów.

Czyli bardziej w zakresie projektowania wyposażenia biur niż domów?

Internet przedmiotów będzie wykorzystywany w prawie wszystkich artykułach przemysłowych. Najwyraźniej widać to w samochodach: nie można kupić nowego samochodu, który nie byłby do niego podłączony. Widać go w towarach, które są bardzo złożone, natomiast w przedmiotach, które takie nie są – takich jak szkło, krzesła czy oświetlenie, nie ma potrzeby połączenia.

Oświetlenie? Przecież oświetlenie zdecydowanie charakteryzuje się dziś wysokim stopniem podłączenia do internetu – to jedne z najszybciej zmieniających się artykułów przemysłowych pod względem wzornictwa i podłączenia.

Jeżeli mówimy o oświetleniu galerii – tak, ale ja myślę o lampce do czytania, którą możemy włączyć przy łóżku...

Ależ oczywiście. Ja mam takie inteligentne lampki. Można je włączać i wyłączać, a nawet zmienić kolor i natężenie światła przy pomocy aplikacji mobilnej, nie trzeba wstawać z łóżka.

Wow! Ok!

Zaprojektował Pan dla Bene system biurowy Studio, który widziałam na festiwalu. Czy sądzi Pan, że taki stół jest odpowiedni dla każdego? Czy wszędzie będzie cieszył się powodzeniem?

Nie, mebel zaprojektowany dla Bene jest skierowany do młodszych użytkowników. Przeznaczony jest dla branż kreatywnych, powiedziałbym, że dla takich ludzi jak ja, choć ja jestem dla niego trochę za stary. Zaprojektowano go z myślą o nowym sposobie pracy, który charakteryzuje się dużo większą swobodą i dużo większą cyfrowością. Gdy patrzymy na klasyczne meble biurowe, w których wszystko można wyregulować, to wyglądają one jak maszyny. Mają sprawić, że człowiek staje się bardziej wydajnym pracownikiem. Jednak gdybym ja był pracownikiem firmy zapewniającej mi meble umożliwiające pracę z maksymalną efektywnością, nie byłbym szczęśliwy; czułbym się jak maszyna i nie czułbym się doceniony. Miałbym wrażenie, że oczekuje się ode mnie wyłącznie pracy. Nie czułbym się jak indywidualność. Nie czułbym się szanowany. Dlatego meble biurowe powinny sprawiać, że człowiek czuje się równy, szanowany, powinny być przyjazne i z tych samych mebli powinien korzystać zarówno szeregowy pracownik, jak i prezes. Korzystają przecież z tego samego papieru i komputerów. Dyrektorzy sami piszą swoje e-maile; czemu zatem mieliby korzystać z innych mebli? Widzę świat jako bardziej demokratyczny twór.

Czy sądzi Pan, że wzornictwo jest międzynarodowe?

Gdyby zadała mi Pani to pytanie lata temu, wówczas odpowiedziałbym prosto – tak. Jesteśmy w całkowicie globalnym świecie. Wszyscy jesteśmy podłączeni do sieci. Używamy niemal tych samych przedmiotów – nie ma żadnego zróżnicowania. Ale im starszy się staję, tym więcej różnorodności dostrzegam. Widzę coraz więcej. To typowe nie tylko dla Austrii, ale także dla Francji czy dowolnego innego kraju. ν

Zawieszony między artykułami przemysłowymi a rzemiosłem

Thomas Feichtner to projektant o międzynarodowej renomie. Urodził się w Brazylii, a dorastał w Austrii. Studiował wzornictwo przemysłowe na Uniwersytecie Sztuki i Wzornictwa Przemysłowego w Linz. Stworzył szereg projektów dla takich marek międzynarodowych, jak Swarovski, Laufen, Bene, Adidas, Head, Absolut, Augarten Porzellanmanufaktur, J&L Lobmeyr, Neue Wiener Werkstätten, TON oraz Carl Mertens; na swoim koncie ma także współpracę z takimi producentami, jak Vitra, Thonet i FSB. Większość jego prac mieści się w połowie drogi między artykułami przemysłowymi a rzemiosłem; opracowywał projekty zarówno przedmiotów jednorazowych, jak i produkcji masowej. Projekty Thomasa Feichtnera były prezentowane podczas Triennale di Milano, Międzynarodowego Biennale Wzornictwa w Saint Étienne, Austriackiego Forum Kulturalnego w Londynie, jak również w MAK – Austriackim Muzeum Sztuki Użytkowej/Sztuki Współczesnej w Wiedniu. Zdobywały międzynarodowe nagrody w dziedzinie wzornictwa i weszły w skład różnych kolekcji wzornictwa. Jego monografia „Thomas Feichtner – Edge to Edge” została opublikowana przez MAK – Austriackie Muzeum Sztuki Użytkowej/Sztuki Współczesnej za pośrednictwem wydawnictwa Birkhäuser w 2010 roku. W latach 2009-2014 wykładał projektowanie użytkowe w Akademii Sztuk Pięknych i Wzornictwa im. Muthesiusa w niemieckiej Kilonii, zaś w 2011 roku otrzymał Austriacką Państwową Nagrodę w Dziedzinie Wzornictwa. Mieszka i pracuje w Wiedniu wraz z żoną Simone.

Kategorie