Rafał Ostrowski, „Eurobuild Central & Eastern Europe”: W tym roku obchodzą Państwo trzydziestolecie działalności. Jak Jerzy Szczepanik-Dzikowski zapamiętał początki firmy Jems?
Jerzy Szczepanik-Dzikowski, wspólnik Jems Architekci: W środowisku architektonicznym zaczął się wówczas proces stopniowego wyrywania się z nieprawdopodobnie sztywnych struktur partyjno-państwowych biur projektowych. Mieliśmy już wówczas własną pracownię, działającą w ramach spółdzielni, czyli organizacji samodzielnej, samorządnej i samofinansującej – chyba takie były trzy „S” premiera Jaroszewicza. To była dziwna struktura, bardziej podporządkowana prawom pracy artystycznej, bo byliśmy zrzeszeni w związku artystów-plastyków Cepelia. W roku 1988, kiedy już działaliśmy właśnie w trójce Olgierd Jagiełło, Jerzy Szczepanik i Maciej Miłobędzki, ale nie byliśmy jeszcze firmą Jems, wygraliśmy konkurs na duży hotel przy placu Piłsudskie