EN

Padł strach blady na odpady

Small talk
Agnieszka Rychlicka, wiceprezeska spółki T-Master, przekonuje, że (prawie) wszyscy przepłacamy za odbiór odpadów i proponuje metodę, która pozwoli tego unikać, a także dodatkowo zachęci do segregowania śmieci

Tomasz Cudowski: Pani zdaniem wszyscy (lub prawie wszyscy) przepłacają za odbiór odpadów. Skąd taka teza?

Agnieszka Rychlicka, wiceprezeska spółki T-Master: To skomplikowany, wielowątkowy problem. Moim zdaniem powinniśmy zacząć od tego, że produkujemy coraz więcej odpadów, więc dlaczego mielibyśmy płacić coraz mniej? Ale z drugiej strony, przy aktualnych sposobach rozliczania kosztów odbioru odpadów trudno stwierdzić, kto i ile faktycznie przepłaca, a kto płaci za mało. W zasadzie nikt z nas nie wie, ile tych odpadów produkuje. Nie było dotychczas w Polsce systemu, który mierzyłby dokładnie produkcję odpadów przez poszczególne gospodarstwa domowe czy najemców biurowca i umożliwiał indywidualne rozliczanie. Gdybyśmy wszyscy rozliczali się za zużycie prądu, wody czy gazu „po równo”, czy byłoby to sprawiedliwe? Tymczasem jest wiele czynników, które sprzyjają temu, że płacimy dużo i nie tylko za swoje odpady.

Jakie to czynniki?

Prawo umożliwia obecnie rozliczanie odbioru odpadów na podstawie różnych wskaźników, niezwiązanych z samymi odpadami, np. proporcjonalnie do zużycia wody, powierzchni lokalu lub zadeklarowanej liczby lokatorów. Wiadomo, że takie sposoby są niemiarodajne i krzywdzące, a czasem stanowią nawet narzędzie do nadużyć. Na pewno zaś są niezgodne ze stanem faktycznym. Na dodatek ogólnodostępne pojemniki umożliwiają podrzucanie odpadów z nieznanych źródeł. To w konsekwencji umożliwia całkowite unikanie opłat za odpady, choć nie znaczy, że ich koszt znika – po prostu za ich utylizację płacą inni mieszkańcy czy najemcy, którzy figurują w systemie rozliczeniowym. A przecież jeśli firma odbierająca odpady rozlicza się z gminą na podstawie masy i rodzaju odpadów, nic nie stoi na przeszkodzie, aby w ten sam sposób rozliczać poszczególne lokale – to technologicznie możliwe. Ciekawostką jest, iż na osiedlu gdzie od trzech lat działa wdrożony przez nas system, rok do roku wykazuje on, że statystyczny mieszkaniec produkuje ok. 210 kg odpadów, a nie, jak podaje GUS, ponad 340 kg.

Skąd macie tak dokładne liczby ze swoich nieruchomości? Jak można wiarygodnie obliczyć ilość odpadów i płacić tylko za te, które faktycznie produkujemy?

To właśnie główna zaleta naszego Systemu Indywidualnej Segregacji Odpadów (SISO). W skrócie: ważymy wszystkie wyrzucane odpady i możemy bezbłędnie przypisać je konkretnemu lokalowi, czyli np. rodzinie czy najemcy.

W jaki sposób?

Nasz system działa jak licznik odpadów i opiera się na rozbudowanym systemie IT oraz inteligentnych pojemnikach, które identyfikują frakcję odpadów, ważą je i zapisują na koncie konkretnego użytkownika. Stworzone przez nas pojemniki, wyposażone wewnątrz w standardowe kubły 1.100-litrowe, otwierają się dopiero wtedy, gdy czytnik zeskanuje kod QR naklejony na worku z odpadami. Każdy z użytkowników dostaje swój unikalny komplet kodów dla różnego rodzajów odpadów, więc wiadomo, kto, ile i jakich odpadów wyrzucił, w efekcie czego płaci wyłącznie za siebie. Elementem systemu jest także aplikacja mobilna, dzięki której użytkownik może podejrzeć np. statystyki wyrzucanych przez siebie odpadów.

A jak to ma nauczyć użytkowników segregowania odpadów?

Przede wszystkim poprzez uświadamianie, ile odpadów, a ile surowców wtórnych produkujemy – to jedyna skuteczna droga do przemiany mentalnej tej części naszego społeczeństwa, która wątpi lub nie rozumie sensu segregowania. To także duże wsparcie dla tych, którzy rzetelnie się do segregowania przykładają. System umożliwia zlikwidowanie odpowiedzialności zbiorowej, która jest najczęstszym powodem nierealizowania obowiązku segregacji. Uważamy, że największą motywacją do ograniczania ilości odpadów oraz do upowszechnienia segregacji byłoby umożliwienie rozliczania kosztów odbioru na podstawie wagi odpadów oraz poziomu segregacji.

Firmy odbierające odpady chyba za Wami nie przepadają…

Wręcz przeciwnie. Włączając się w ten system one też mają z niego konkretne korzyści, np. taką, że pojemniki informują system o poziomie wypełnienia, więc śmieciarka może wyjechać tylko do pełnego pojemnika, a firma odbierająca może optymalizować swoje trasy i harmonogram pracy pracowników. Obecnie trasy są stałe, odbiory często dotyczą pojemników niepełnych, a to nie jest ekonomiczne.

Czy trendy proptechowe w gospodarowaniu odpadami są zwiastunem zmiany podejścia społeczeństwa do produkcji, segregowania i utylizacji odpadów? Czy jest Pani w tym względzie optymistką?

Wierzę, że wdrażanie nowoczesnych, dostępnych technologii to realny postęp. W przypadku nowoczesnych inwestycji nauczyliśmy się już, jak ważna jest na przykład zieleń, miejsca spotkań dla mieszkańców czy strefy relaksu dla pracowników, ale nadal jest wiele obiektów – także nowoczesnych i ekskluzywnych, wybudowanych z ekologicznych materiałów – w których tuż obok pięknych kwietników czy sztucznych wodospadów stoi odrapana altana śmietnikowa, do której trzeba wchodzić z zasłoniętym nosem i chce się jak najszybciej stamtąd uciec. Myślę, że w kwestii podejścia do miejsc gromadzenia odpadów i gospodarowania nimi jest jeszcze bardzo wiele do zrobienia.

Kategorie