EN

Emocje w sercu miasta

Case study
Starówkę odbudowano tuż po wojnie, Zamek Królewski ćwierć wieku później, Plac Piłsudskiego czeka na odzyskanie utraconej formy już od osiemdziesięciu lat. Rekonstrukcja Pałacu Saskiego będzie nie tylko ostatnim aktem kompletnej odbudowy Traktu Królewskiego, ale też przywróceniem stolicy centralnego punktu, będącego od lat symbolem wartości narodowych. Inwestycja w tak ważnym miejscu to potężne, długo wyczekiwane przedsięwzięcie, które budzi wiele emocji

Temat odbudowy Pałacu Saskiego był wielokrotnie podejmowany i za każdym razem wyciszany. Po wojnie, zgodnie z wolą Stalina, Warszawa miała być nowym miastem zasiedlonym przez nowych obywateli, odciętych od XIX-wiecznych korzeni, w tym architektury postrzeganej jako kapitalistyczna. Komunistycznym władzom nie na rękę była rekonstrukcja gmachu, który w dwudziestoleciu międzywojennym odgrywał tak ważną rolę w budowaniu polskiej tożsamości narodowej. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w Pałacu Saskim mieścił się Sztab Generalny Wojska Polskiego. To tu w 1920 roku kryptolog Jan Kowalewski złamał bolszewickie kody szyfrowe, a podczas II wojny światowej polscy matematycy rozszyfrowali kody niemieckiej Enigmy. W czasach międzywojnia na Placu Piłsudskiego odbywały się uroczystości państwowe, hucznie celebrowane przez cieszący się dopiero co odzyskaną niepodległością naród. Tu biło serce miasta. Odbudowa obiektów tak silnie nasiąkniętych polskim patriotyzmem nie mieściła się w stalinowskiej ideologii, choć polscy architekci zaraz po wojnie byli przekonani, że budynki te zostaną Warszawie przywrócone. Na zdjęciu przedstawiającym rekonstrukcję Grobu Nieznanego Żołnierza z 1946 roku widnieje podpis: „Prowizorycznie zrekonstruowany do czasu odbudowy kolumnady”. W tej tymczasowej formie pomnik stoi do dziś, będąc jedyną namacalną pozostałością po klasycystycznym gmachu Pałacu Saskiego.

Przywrócenie utraconego

Wiążąca decyzja o odbudowie zabytkowego zespołu – Pałacu Saskiego, Pałacu Brühla oraz trzech kamienic tworzących przed wojną północną pierzeję ul. Królewskiej – zapadła dopiero w 2018 roku. 15 sierpnia 2021 roku ogłoszono specustawę umożliwiającą odbudowę poprzez zapewnienie finansowania i powołanie organu do działań. Na mocy ustawy w listopadzie 2021 roku powstała spółka celowa Pałac Saski Sp. z o.o. Plan odbudowy historycznego zespołu obejmuje rekonstrukcję całej pierzei Pl. Piłsudskiego i ul. Fredry, całej pierzei Ogrodu Saskiego, części pierzei ul. Wierzbowej i ul. Królewskiej, czyli rekonstrukcję dwóch pałaców i trzech kamienic o łącznej powierzchni ponad 37 tys. mkw. Założeniem jest odtworzenie budynków w kształcie, jaki miały we wrześniu 1939 roku. Architekci ze spółki Pałac Saski, bazując na zachowanych dokumentach i pracach archeologicznych, przygotowali obrys wszystkich budynków objętych odbudową, stanowiący punkt wyjścia dla przyszłej inwestycji. W 2023 roku razem z warszawskim oddziałem SARP przeprowadzono konkurs architektoniczny na projekt odbudowy. Do konkursu zgłosiło się 15 pracowni, w tym pięć zagranicznych. Konkurs wygrało warszawskie studio WXCA. Jak czytamy na stronie pracowni – Intencją odbudowy pałaców Saskiego i Brühla wraz z zespołem kamienic przy ul. Królewskiej jest przywrócenie żywego w społecznej wyobraźni, a utraconego w brutalny sposób, pejzażu przedwojennej Warszawy.

Senat, Urząd Wojewódzki, instytucje kultury

Architekta Marta Sękulska-Wrońska, współautorka zwycięskiego projektu, podkreśla, że kolejna próba odbudowy Pałacu ma szansę na realizację, bo po raz pierwszy pojawił się przemyślany pomysł na wykorzystanie tej przestrzeni. – Konkurs był dobrze przygotowany, bo wreszcie pojawiła się przemyślana funkcja. W mojej ocenie, poprzednie próby odbudowy nie kończyły się realizacją, bo nie było dobrego pomysłu na to, jakie potrzeby funkcjonalne miałyby te budynki spełniać. W inwestycji przewidziano trzy funkcje: znajdzie tu swoją siedzibę Senat, Urząd Wojewódzki oraz instytucje kultury. Senat ma zająć cały Pałac Brühla i połowę Pałacu Saskiego. Wszystkie biura senatorów, które teraz rozsiane są w wielu budynkach przy ul. Wiejskiej, znajdą się pod jednym dachem. Drugie skrzydło Pałacu Saskiego zajmie Urząd Wojewódzki, natomiast kamienice przy Królewskiej staną się hubem kultury, z salą wystawienniczą, salą wielofunkcyjną, punktami informacyjnymi – wizytówkami najważniejszych warszawskich placówek kulturalnych. W kamienicach od strony Placu Małachowskiego pojawią się filie Zachęty, Muzeum Narodowego, Muzeum Historii Polski, Muzeum Chopina, Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeum Sztuki Współczesnej. Autorzy zwycięskiego projektu proponują, by odrestaurowane historyczne piwnice zostały udostępnione zwiedzającym jako Muzeum Pałacu Saskiego, być może jako filia Muzeum Historycznego Miasta Warszawy. W obiekcie nie przewidziano funkcji komercyjnych, pojawią się jedynie trzy lokale gastronomiczne – dwie kawiarnie i restauracja ulokowane od strony wewnętrznych dziedzińców.

Skąd tyle emocji?

Dyskusję z pewnością rozgrzewa koszt przedsięwzięcia. Szacuje się, że realizacja projektu pochłonie 2,5 mld zł. Kwota zawrotna, mówimy jednak o inwestycji finansowanej z budżetu państwa i rozłożonej na lata. Sama wartość działki to kilkaset milionów złotych. Środki wypłacane są w transzach, spółka Pałac Saski co trzy miesiące występuje o kolejną dotację na finansowanie kolejnych zadań. Na koszt inwestycji można spojrzeć również z innej strony – dr Artur Bartoszewicz z warszawskiej SGH przygotował analizę kosztów zaniechania odbudowy. Według jego wyliczeń, z tytułu nieodbudowania pałacu na przestrzeni 80 lat Warszawa straciła około 30 mld zł.

Emocje wokół rozbudowy Pałacu rozbudza również niesłuszne upolitycznienie projektu. Polaryzacja poglądów politycznych Polaków podsyca dyskusję o zasadności inwestycji. Marta Sękulska-Wrońska zaznacza, że projekty o takiej skali nie zamykają się w kadencji jednej ekipy politycznej. – Tego typu przedsięwzięć nie realizuje się w ciągu kilku lat, a odbudowa Pałacu nie jest wynikiem starań jedynie poprzedniej kadencji i realizacją potrzeb jednej strony politycznej, ale też wieloletnich rozważań urbanistów o uporządkowaniu tej części miasta po zniszczeniach wojennych, czy wreszcie realizacją woli zwieńczenia dzieła odbudowy stolicy. Historycznie to szczególne miejsce było świadkiem wielkich wydarzeń ważnych dla całego narodu i jest ważne dla nas wszystkich, więc budzi zainteresowanie. Obecnie Plac Piłsudskiego może przemawiać tylko pustką. Trzy razy w roku odbywają się tu uroczystości państwowe, poza tym nie ma tu życia. – Na mnie osobiście bardzo emocjonalnie działa pustka Placu Piłsudskiego, przypomina o bólu i tragedii wojny, ale może czas przywrócić pamięć o czasach świetności tego miejsca. Dziś już nie wszyscy wiedzą, że stał tu Pałac Saski i że został wysadzony w powietrze. Zależy mi, aby zachować pamięć o siedzibie króla, pierwszych utworach Chopina, które tu powstały, o radości lat dwudziestych z odzyskania niepodległości, o polskich matematykach, którzy tu rozszyfrowali Enigmę. Tę ostatnią historię opowiadają Brytyjczycy, poprzez swoją narrację, gdyż my tego nie robimy. Za kilka lat, gdy odbudowany Pałac pokryje się patyną, nikt sobie nie będzie mógł wyobrazić, że mogłoby go nie być. Tak jak dziś nie wyobrażamy sobie Warszawy bez Starówki lub Zamku Królewskiego.

Brak jednomyślności co do zasadności inwestycji to także efekt modelu, w jakim od lat kształci się polskich architektów. Pokutuje przekonanie, że odbudowywanie zabytków jest niegodne pracy architekta, który w każdym podejmowanym działaniu powinien uruchamiać swoją kreatywność, pokazując ducha współczesności. – Program studiów architektonicznych na polskich uczelniach oparty był od lat na założeniach Karty Weneckiej z 1964 roku, która zakłada, że jedynym słusznym podejściem w tworzeniu architektury jest manifestowanie współczesności. Dziś międzynarodowy konsensus jest inny – Rekomendacja Warszawska z 2018 roku wypracowana na ogólnoświatowym forum i zaakceptowana przez Komitet Światowego Dziedzictwa UNESCO uznaje potrzebę odtworzenia tożsamości miast poprzez rekonstrukcję ważnych obiektów, które zostały zniszczone w wyniku kataklizmów – tłumaczy Małgorzata Dembowska, architekta z pracowni WXCA.

Przeszłość w nowoczesnym wydaniu

Pałac długo czeka na swoje zmartwychwstanie, ale paradoksalnie tak późna odbudowa może nieść ze sobą wiele korzyści. Być może warto było czekać osiemdziesiąt lat, by przeprowadzić ten proces mądrze, w duchu zrównoważonego rozwoju, z wykorzystaniem współczesnej wiedzy i najlepszych materiałów. Odbudowany współcześnie obiekt będzie nie tylko niósł pamięć, wprowadzał urbanistycznie ład i odpowiednią rangę placu, ale zostanie też zrealizowany z mądrością dzisiejszych czasów i z dbałością o środowisko. Odbudowa podlega ścisłemu nadzorowi konserwatorskiemu i zewnętrze budynku ma wiernie odwzorowywać neoklasycystyczną formę gmachu z września 1939 roku, natomiast dziedzińce i wnętrza obiektu są już kreacją współczesną, odpowiadającą współczesnym potrzebom funkcjonalnym. Jak zauważa Marta Sękalska-Wrońska – Już sam fakt, że budynek będzie miał klasyczną elewację, a nie szklaną fasadę, sprawi, że będzie efektywny energetycznie. Poza tym użycie materiałów o obniżonym śladzie węglowym, odnawialnych źródeł energii, retencja i system wodny – wszystko to pozwoli zachować wyjątkową pamięć tego miejsca z myślą o przyszłości.

Obecnie trwają prace projektowe. Prace budowlane mają rozpocząć się w 2025 roku. W 2030 roku dwa pałace i trzy kamienice mają być gotowe i zwrócone mieszkańcom Warszawy. To niewiele czasu, jak na tak potężną inwestycję. Przedstawiciele spółki zapowiadają jednak, że terminy realizacji nie są zagrożone.

Trochę historii

Pałac w pierwotnej formie powstał w połowie XVII wieku na zlecenie poety i polityka Jana Andrzeja Morsztyna. W 1713 roku rezydencję Morsztynów odkupił August II Mocny, od tamtej pory gmach nosi nazwę Pałac Saski. Pałac stanowił centrum Osi Saskiej, założenia urbanistycznego do dziś widocznego w siatce warszawskich ulic. Po powstaniu listopadowym Pałac został przebudowany w stylu klasycystycznym według projektu Adama Idźkowskiego.

Kategorie