Patrząc na współczesną wyciszoną architekturę estońską cieszy mnie, że tą tak łatwą do zapamiętania definicją posługuje się nie tylko on, lecz również jego koledzy po fachu. Potem wracam do Warszawy i znów zaczynam się zastanawiać. Czy naprawdę za dużo wymagamy od deweloperów oczekując, że zanim rozpoczną pracę nad nowym projektem, rozejrzą się dookoła i wyciągną jakieś wnioski? Wydaje mi się, że nie. Mimo to, gdy natykam się na kolejnego architektonicznego gargamela jestem niemile zaskoczony. Tego lata, zwiedzając polskie wybrzeże - od Świnoujścia po Hel - musiałem spisać na straty niejedną nadmorską miejscowość. Bywa, że niektóre z tamtejszych wieżyczek i willi pomalowanych na fioletowo do dziś śnią mi się po nocach. Ale koszmar architektoniczny prześladuje mnie też w Warszawie. Wydawało mi się, że są dzielnice, które z racji zabytkowej architektury i dobrej marki będą nieco bardziej odporne na architektoniczne eksperymen