EN

Oglądajmy wiadomości

Zagięta strona
Czy niespełnione marzenia mogą być przyczyną buntu? Jak najbardziej. W niektórych krajach zbyt wysokie ceny mieszkań sprawiły, że ludzie wyszli na ulice. Ciąg dalszy nastąpi?

Biorąc pod uwagę wszystkie problemy dzisiejszego świata - szczególnie w tradycyjnie burzliwym regionie Bliskiego Wschodu - czy ktoś pomyślałby, że to właśnie nieruchomości spowodują zaniepokojenie izraelskich władz? W lipcu Izrael opanowały szeroko zakrojone protesty na tle mieszkaniowym. Część komentatorów porównywała je nawet do protestów w świecie arabskim. Na czym polega problem? Silna gospodarka Izraela wydaje się nieświadoma tego, co dzieje się na całym świecie. W dobie globalnego kryzysu, gdy Dubaj jest o włos od bankructwa, a ceny tamtejszych nieruchomości spadają o 50 proc., w Izraelu sytuacja jest zgoła odmienna - ceny mieszkań w tym kraju stale rosną. Tendencja ta nadal się utrzymuje, co nie jest dobrą wiadomością dla osób, które od wielu lat mają nadzieję, że pewnego dnia zostaną właścicielami upragnionego domu. W ubiegłym roku ceny mieszkań wzrosły średnio o 16,4 proc. W dużych miastach podwyżki były jeszcze większe. Tel Awiw jest często porównywany do Nowego Jorku, a osoby, które widziały luksusowe wieżowce mieszkalne, z których wiele zaprojektowali architekci o światowej renomie, z łatwością dostrzegają podobieństwo. Apartamenty te mają swoją cenę. Nic więc dziwnego, że na koniec roku 2010 cena średniego mieszkania w Tel Awiwie sięgnęła 500 tys. dolarów. Dla przeciętnego Izraelczyka to dużo. A co z tymi, którzy dziś wkraczają w dorosłe życie z nadziejami na własne mieszkanie? Czy kiedyś je zrealizują?

Protestujący zebrali się w miasteczku namiotowym przy Bulwarze Rothschilda w Tel Awiwie. Ostatecznie 30 tys. osób przemaszerowało dla sprawy w lipcu. W sierpniu liczba protestujących wzrosła do 300 tys. Mówi się, że we wrześniu protestować ma milion osób. Rząd pospieszył z informacją, że zamierza oferować deweloperom zachęty, dzięki którym będą mogli realizować mieszkania przeznaczone do długoterminowego wynajmu za niską cenę. To nie wszystko - studentom obiecano 10 tys. nowych pokoi w akademikach, dzięki czemu wysokość czynszu określać będzie rząd, a nie prywatni właściciele. Chcąc uatrakcyjnić mieszkanie poza miastem, rząd będzie też oferować studentom pięćdziesięcioprocentowe ulgi na dojazdy na uczelnię pociągiem i autobusem.

Protesty w dążeniu do sprawiedliwości społecznej - jak opisują je ludzie, którzy wyszli na ulice - dają do myślenia. W Izraelu wciąż powstają luksusowe apartamentowce. Chcąc przyciągnąć klientów szukających nieruchomości z wyższej półki, deweloperzy często zapominają o mniej widowiskowym, lecz interesującym rynku. Niezależnie od tego, czy władze udzielają wsparcia, czy nie, warto bliżej przyjrzeć się możliwościom występującym na tym rynku. W Moskwie, która jest kolejnym rynkiem, na którym mieszkania są poza zasięgiem przeciętnie zarabiających, najtańsze oferty mieszkań w nowych niskich budynkach mieszkalnych rozpoczynają się od około 1 tys. euro za metr. Deweloperzy coraz baczniej przyglądają się rynkowi klasy ekonomicznej. Ponieważ ruszają prace związane z realizacją coraz większej liczby tego rodzaju projektów na przedmieściach, w ciągu kolejnych trzech lat ceny metra mieszkań w nowych domach, nie będących wysokościowcami, powinny rozpoczynać się na poziomie 750 euro. Tymczasem w Polsce kończy się program dotacji rządowych "Rodzina na swoim", skierowany do osób kupujących swoje pierwsze mieszkania. Program ruszył w roku 2006. Od tego czasu udzielono ponad 112 tys. pożyczek z dopłatą. Dziś, gdy rząd chce uciec przed deficytem budżetowym, wprowadzono więcej ograniczeń, przez co spadnie liczba osób mogących ubiegać się o specjalny kredyt. Od roku 2013 osoby stanu wolnego, młode rodziny lub samotni rodzice zostaną bez pomocy, lecz rząd ma nadzieję, że do tego czasu spadną ceny nieruchomości mieszkaniowych. Choć można kłócić się z tą tezą, która graniczy z myśleniem życzeniowym, pozostaje nam mieć nadzieję, że wkrótce wzrośnie liczba posiadaczy własnych mieszkań. Jestem daleki od twierdzenia, że pewnego dnia w Polsce mogą rozpocząć się protesty podobne do tych w Izraelu. Ale śledzić wiadomości na pewno nie zaszkodzi.

Kategorie