Ludzie, którym zależy
Temat numeruWybrani przez nas blogerzy: niektórzy są blisko związani z branżą nieruchomości, inni nie mają z nią nic wspólnego. Jednak wszyscy są wyczuleni na zmiany zachodzące w ich otoczeniu - zarówno te negatywne, jak i pozytywne. Ich przesłanie? Architektura i nieruchomości nie są obszarami zarezerwowanymi wyłącznie dla osób, które pracują w tych sektorach. Nasi rozmówcy uważają, że wszyscy powinni wykazywać większe zainteresowanie zmianami, jakie obecnie zachodzą w miastach Europy Środkowo-Wschodniej. Innymi słowy - jak ujął to jeden z blogerów - "dobrze byłoby zmienić powszechne przekonanie, że społeczeństwo nie ma wpływu na środowisko, w którym żyje. Że to ktoś inny - władze, biznesmeni, architekci i planiści - podejmuje decyzje".
Pasjonaci piszący blogi chcą obalać mity. Nie zgadzają się z kategorycznymi stwierdzeniami, że współczesna architektura psuje piękne krajobrazy, zabytkowe części miast, jest droga, brzydka i nieprzyjazna dla użytkowników. Prezentowani przez nas blogerzy pochodzą z Bułgarii, Słowenii, Polski, Litwy i Estonii. Są aktywni - krytykują, żądają od inwestorów i architektów czegoś więcej, lecz równie chętnie chwalą tych, którzy spełniają ich wysokie wymagania. Znalezienie takich autorów blogów było nie lada wyzwaniem. W naszym regionie nieruchomości i architektura nadal postrzegane są jako terytorium zarezerwowane dla nielicznych. Terytorium, na którym brak transparentności, gdzie niechętnie patrzy się na ludzi z zewnątrz. To może tłumaczyć niewielką liczbę zaangażowanych, niezależnych blogów i stron internetowych zajmujących się tymi sprawami. Z drugiej strony, wiele firm - od międzynarodowych graczy do niewielkich agencji nieruchomości - prowadzi blogi, lecz duża część z nich postrzega tę działalność jedynie jako narzędzie promocji pomocne w sprzedaży mieszkań, nie zaś jako platformę wymiany opinii. Może dlatego przedstawiciel rynku w Czechach, zapytany o ulubiony blog o nieruchomościach, powiedział: - Nie znam żadnego blogu o nieruchomościach, który miałby licznych czytelników. Jest to pewien paradoks, ponieważ komunikacja online, w tym pisanie blogów, rozwija się coraz prężniej. W Rosji usłyszeliśmy: - Nie ma dziś rzetelnych blogów o nieruchomościach. Z reguły są one ściśle lokalne, ale nawet jeśli mają charakter międzynarodowy - brak im wiarygodności i charakteryzują się dość niską jakością. Eurobuild CEE wyszukał te najciekawsze. Czego chcą ich autorzy? Zmienić świat? Raczej nie. W najlepszym razie - podnieść świadomość, poruszyć istotne sprawy. Wierzą, że to, co robią, jest ważne. Nie bez znaczenia jest fakt, że dobrze się przy tym bawią.
Kto jest kto w blogosferze Europy Środkowo-Wschodniej?
www.mieszkaniowy.blox.pl
Blog Marka Wielgo, długoletniego dziennikarza "Gazety Wyborczej". Blog zajmujący się przede wszystkimi zagadnieniami rynku nieruchomości mieszkaniowych należy do jednych z najpopularnych blogów nieruchomościowych w Polsce.
www.provocad.com
Platforma wymiany opinii i doświadczeń dla pięciu młodych bułgarskich architektów, którzy są szczególnie wrażliwi na chaos architektoniczny panujący w bułgarskich miastach. Krytykują, chwalą i doradzają.
www.zavodbig.com
Wygląda na to, że Słowenii najbardziej zależy na promocji młodych projektantów i architektów z Europy Południowo-Wschodniej. Zavod Big to platforma internetowo-wydawniczo-eventowa, dająca najpełniejsze pojęcie o tym, co słychać w sferze designu i architektury w tej części Europy.
www.katkestuste-linn.blogspot.com
Jeden z nielicznych blogów poświęconych prężnie rozwijającej się architekturze estońskiej. Warto śledzić na bieżąco projekty młodych architektów, o których będzie coraz głośniej.
www.architektusajunga.lt
Oficjalny portal Stowarzyszenia Architektów Litewskich dawno temu przestał spełniać tylko tę funkcję. Dzis strona jest najbardziej popularnym forum o architekturze na Litwie.
www.whata.org
Pomysł prowadzenia tego bułgarskiego bloga narodził się w pociągu, którym jechali Aneta Wasileva, Żana Stoilova, Nikolay Angelov i Hristo Govedarov, czterech już dyplomowanych architektów. Od 2007 roku tworzą alternatywę dla nudnego języka pisania o architekturze, panującego w bułgarskiej prasie fachowej. Blog prowadzony również w języku angielskim.
Marek Wielgo Polska, mieszkaniowy.blox.pl
Dlaczego postanowiłeś prowadzić bloga o nieruchomościach?
Początkowo miał mi posłużyć przede wszystkim do obrony mojego dobrego imienia, gdy w sieci zaczęło się pojawiać wiele obraźliwych wpisów pod moim adresem. Czym się tak naraziłem internautom? Rzecz w tym, że o rynku nieruchomości piszę od blisko 20 lat w "Gazecie Wyborczej". Dla wielu stałem się więc symbolem "złego dziennikarstwa" w okresie szalonego wzrostu cen nieruchomości. Wówczas wszystkie gazety, stacje radiowe i telewizyjne prześcigały się w podawaniu informacji na ten temat. Niestety, wśród młodych ludzi, dla których mieszkania stały się niedostępne, zaczęła narastać frustracja. W oczach tych osób dziennikarze, z Markiem Wielgo na czele, stali się naganiaczami, którzy ręka w rękę z deweloperami i bankami pompowali bańkę cenową. Dziś żałuję, że oprócz zwykłych tekstów depeszowych nie pisałem komentarzy, w których ostrzegałbym przed skutkami owczego pędu na rynku mieszkaniowym. Kiedy w roku 2008 wybuchł kryzys finansowy, dostałem niezłą nauczkę. Z pokorą przyjąłem krytykę czytelników. Jednak czym innym są oskarżenia o łapówkarstwo. Rozważałem nawet pozwy sądowe przeciwko osobom, które wypisywały na forach internetowych tego typu obraźliwe dla mnie komentarze. Pomyślałem jednak, że skuteczniejszą metodą będzie założenie blogu. Z perspektywy czasu oceniam, że była to bardzo dobra decyzja. Z czasem emocje opadły. Odnoszę wrażenie, że internauci docenili, iż dyskutuję z nimi. Obecnie blog ma inny cel. Przede wszystkim weryfikuję swoje poglądy w oparciu o komentarze czytelników. Dyskusje z czytelnikami pozwalają mi utrzymać kontakt z rzeczywistością.
Jak oceniasz moc oddziaływania bloga?
Mam prawo sądzić, że bloga czytają zarówno ludzie z branży, jak i osoby, które po prostu interesują się tą tematyką. Sądzę, że dostrzegają oni wartość tego, iż są to dyskusje merytoryczne, czego nie da się powiedzieć o wielu innych, prowadzonych na forach internetowych. Początkowo głównie ścierałem się z czytelnikami, wyjaśniałem im swój punkt widzenia. Podjąłem także kilka interwencji w obronie klientów firm deweloperskich. Mając w ręku dowody (pisma, fotografie), walę jak tabloid. W ten sposób udało mi się przyspieszyć osiągnięcie kompromisu w kilku spornych przypadkach.
Co Ci się szczególnie nie podoba w branży nieruchomości, na co chcesz zwrócić jeszcze większą uwagę na blogu?
W ostatnich miesiącach zaangażowałem się w sprawę ochrony klientów firm deweloperskich. Wkurza mnie, że przez blisko 10 lat kolejne rządy nie były w stanie zaproponować projektu ustawy, która regulowałaby tę kwestię. W efekcie jesteśmy jednym z nielicznych krajów UE, w którym na rynku mieszkaniowym działa prawo... silniejszego. Jest jednak szansa, że taka ustawa w końcu powstanie. Sprawę wzięli w swoje ręce posłowie, a widać, że jest wola polityczna, aby ją załatwić.
Martin Angelov Bułgaria, założyciel provocad.com
Dlaczego zaczęli Państwo pisać swój blog?
Wszystko zaczęło się jako eksperyment w czasach studenckich. Na początku było tylko portfolio, później dodaliśmy blog, a zaledwie kilka miesięcy temu zdjęliśmy z niego projekty i uczyniliśmy z naszej strony otwartą platformę dyskusji na temat przestrzeni publicznych. Cel pozostaje ten sam - prowokować i pozwalać na wyrażanie różnych poglądów na temat naszego otoczenia. Chętnie widziałbym blog także jako narzędzie edukacyjne, zwłaszcza dla osób, które nie mają doświadczenia w branży projektowania i architektury.
Czy kontaktowali się z Państwem inwestorzy zainteresowani Waszymi radami jako blogerów?
Jeszcze nie. Bułgaria nadal jest na etapie szaleństwa po budowlanym boomie. Inwestorom zależy przede wszystkim na szybkich zwrotach z inwestycji. Zwykle nie zwracają uwagi na jakość, zarówno w przypadku budowy, jak i troski o otoczenie. Wierzymy jednak, że z czasem zmieni się to na lepsze.
Co chcielibyście zmienić dzięki swojemu blogowi?
Prawdę mówiąc, nie jest to związane z architekturą. Kultura jazdy samochodem w Bułgarii jest straszna. Nadal uważa się, że wystarczy usiąść za kierownicą, by mieć prawo każdego przejechać. W Bułgarii zamiast chodników są parkingi. Moim zdaniem, w dużej mierze jest to kwestia polityki oraz stworzenia nowego modelu i stylu życia. Potrzebne są nam alternatywne wzorce, ponieważ w innym wypadku wokół nas będą tylko biurowce i centra handlowe.
Zmago Novak Słowenia, zavodbig.com
Czym właściwie jest Zavod Big?
Wszystko zaczęło się od naszych starań wypromowania budowy drewnianych domów w Słowenii. Uświadomiliśmy sobie, że jest potrzeba pielęgnacji wyższej kultury życia, co dla nas oznaczało zaangażowanie się w popularyzację jakościowego projektowania. Dziś można powiedzieć, że Zavod Big jest organizacją promującą architekturę, projektowanie i kreatywne pomysły w Słowenii i w Europie Środkowo-Wschodniej. Zajmujemy się publikacjami, marketingiem, organizujemy eventy. Wszystko po to, żeby zebrać w jednym miejscu kreatywny potencjał regionu, międzynarodową jakość i lokalne tożsamości. Prowadzimy bloga o kreatywnych branżach, który cieszy się zainteresowaniem wśród projektantów, konsumentów stawiających na dobry design i wszystkich, którzy szukają talentów w regionie.
Na jakie negatywne zjawiska chcielibyście zwrócić uwagę na waszej stronie?
Zamiast na krytykowanie jesteśmy nastawieni na współpracę. Mamy na przykład organizacje, które mają podobne cele, ale zamiast wspólnie działać - wybierają grę w pojedynkę. Ale skoro mowa o negatywnych zjawiskach, to chciałbym wskazać na zauważalny u rządzących brak świadomości, jak bardzo ważny jest design w utrzymaniu konkurencyjnej pozycji na globalnym rynku.
Jakie są wasze dalsze plany?
Wybraliśmy tak dynamicznie zmieniającą się branżę, że nie możemy sobie pozwolić na rutynowe działania. Więc też się zmieniamy. Staramy się stwarzać jeszcze więcej możliwości kontaktów wewnątrz branż, które obserwujemy. Prowadzimy projekt pod tytułem "Design Exchange", który daje możliwość kontaktu między projektantami i klientami. Szukamy partnerów w regionie Europy Południowo-Wschodniej. Jesteśmy już częścią takich sieci, jak "Creative Cities". Na początku chcieliśmy zaprzyjaźnić się z biznesem i uświadomić związanym z nim ludziom, że warto stawiać na jakość w projektowaniu. Teraz przenosimy się dalej - wszystkie nasze narzędzia wykorzystujemy do tego, żeby edukować instytucje publiczne, rząd, biblioteki, itd.
Jarmo Kauge Estonia, katkestuste-linn.blogspot.com
Dlaczego zaczął Pan pisać swój blog?
Ponieważ nie byłem zadowolony ze sposobu mówienia o architekturze w popularnych mediach, o ile w ogóle o niej mówiono. Tak naprawdę nie można było znaleźć prawie nic na temat architektury w Estonii, zarówno starej, jak i nowej, i dlatego postanowiłem zapełnić tę lukę i zacząć pisać blog, którego główną ideą było wprowadzenie do architektury estońskiej. Blog powstał w roku 2008.
Czy dostaje Pan informacje zwrotne od czytelników?
Dostaję dość dużo informacji zwrotnych, głównie od architektów. Nie spotkałem się z krytyką mojego bloga - choć jestem pewien, że wiele osób jest nastawionych krytycznie, ale nie przeszkadza mi to, ponieważ wiem doskonale, jakie są jego słabe strony. Nikt nie próbował mnie zmusić do zmiany opinii, ale były dwa interesujące zdarzenia. Pierwsze miało miejsce, gdy napisałem o luksusowym hotelu w Turcji twierdząc, że projekt całego obiektu jest dziełem estońskiej pracowni. Mój post opierał się na przynajmniej dwóch artykułach w prasie lokalnej. Gdy ironicznie skrytykowałem projekt, otrzymałem email od architekta. W końcu doszło do spotkania i okazało się, że jego pracownia zaprojektowała tylko niektóre wnętrza. Przypadek ten ilustruje jeden z powodów uruchomienia bloga - tradycyjna prasa przedstawia czasami stan rzeczy w sposób całkowicie niezgodny z prawdą. Druga sytuacja miała miejsce, gdy pisałem o niewiarygodnym przypadku plagiatu. Wydawało się, że lokalny "biznesmen" wykorzystał projekt dość znanego budynku i wybudował niemal wierną kopię w Hiszpanii, twierdząc, że to jego własny projekt. Opublikowałem krótki wywiad z architektem oryginalnego budynku, porównałem fotografie obu budynków. Biznesmen, o którym pisałem, poprosił mnie tylko o usunięcie fotografii jego inwestycji z postu i nic więcej, mimo że nazwałem go idiotą. Zdjęcia nadal tam są, nic nie usunąłem, zapytałem tylko, czy pan ten mógłby jeszcze przemyśleć swoją decyzję. Zapytałem także, czy mógłbym przeprowadzić z nim wywiad. Nigdy nie odpisał. Jakie są Pana związki z opisywaną w pańskim blogu tematyką? Nigdy nie studiowałem architektury, ale od roku 2007 pracuję w Muzeum Architektury Estońskiej. Uważam się za wielbiciela architektury, nic więcej.
Co chciałby Pan zmienić przy pomocy swojego bloga?
Nie sądzę, że mój blog zmieni coś na większą skalę. Tallinn to oczywiście idiotyczne miasto, które ma tak wiele do pokazania, a być może jeszcze więcej do ukrycia. Ja tylko czasami próbuję ukazać różne aspekty tego miejsca i wyciągnąć je na światło dzienne. Oczywiście mam pewne nadzieje związane z miastem, ale koniec końców kocham Tallinn z jego idiotycznością i z jego potencjałem.
Ruta Leitanaite Litwa, architektusajunga.lt
O czym jest Pani strona internetowa?
Zasadniczo jest to strona internetowa Stowarzyszenia Architektów Litewskich, lecz to o wiele więcej niż tylko platforma internetowa służąca reprezentacji organizacji. Gdy zaczęłam pracę jako jej redaktor, postrzegałam stronę jako platformę do prezentacji architektury litewskiej, wymiany opinii między architektami, społeczeństwem a innymi uczestnikami procesów planowania urbanistycznego oraz projektowania architektonicznego. Dziś wiele spośród przedstawianych na stronie artykułów wyraża wyłącznie opinię własną autorów. Wszyscy czytelnicy, nie tylko architekci, mogą wnosić swój wkład w tworzenie strony. Nie jest to zatem blog prezentujący jedną określoną opinię, lecz strona internetowa pokazująca cały kalejdoskop głosów.
Co mówią Pani czytelnicy?
Wydarzył się tylko jeden przypadek, w którym właściciel budynku nalegał na usunięcie negatywnego komentarza z artykułu. Pojawiły się nawet groźby skierowania sprawy do sądu - nieco stresu, ale też satysfakcja, ponieważ nie spodziewaliśmy się, że media poświęcone architekturze mogą być na Litwie uznawane za tak bardzo znaczące.
Co chciałaby Pani zmienić przy pomocy swojej strony internetowej?
Świat, oczywiście! Żartuję. Chcemy przekazać czytelnikom, a szczególnie osobom podejmującym decyzje (z nadzieją, że czasem odwiedzają naszą stronę), że architektura nie jest jedynie częścią biznesu związanego z nieruchomościami, lecz także potężnym narzędziem, które pomaga czynić miasta lepszymi: ich środowisko, wizerunek, wzorce społeczne. Mamy także nadzieję, że będziemy wspierać dialog między wszystkimi stronami: architektami, urbanistami, konserwatorami zabytków, firmami z sektora nieruchomości, opinią publiczną, władzami lokalnymi, instytucjami rządowymi, itd. Jestem przekonana, że rada, którą psychologowie niestrudzenie powtarzają parom borykającym się z problemami: ?rozmawiajcie ze sobą" ma zastosowanie na wielu polach, również na polu architektury. Jeżeli chodzi o architektów, staramy się zwiększać ich odpowiedzialność względem klienta, którym nie jest firma z branży nieruchomości zlecająca realizację projektu, lecz użytkownik - społeczeństwo, czyli po prostu ludzie.
WhaTA Association Bułgaria, whata.org
Dlaczego zaczęli Państwo pisać swój blog?
Decyzję o rozpoczęciu pisania bloga podjęliśmy cztery lata temu. Prasa dotycząca architektury była w Bułgarii na żenująco niskim poziomie, pełna patetycznych komunałów, stanowiła produkt niszowy i była skierowana do wąskiej grupy. Uważamy, że problem bułgarskiej architektury nie wynika z jakości naszych architektów, lecz z braku wyrobionego smaku wśród opinii publicznej. Dlatego utworzyliśmy blog dla osób niebędących architektami w nadziei, że będziemy w stanie wspomóc rozwój pewnego rodzaju smaku wśród opinii publicznej. Naturalnie blog ma o wiele mniejszy wpływ na masy niż wprowadzenie na rynek niedrogich i dobrej jakości produktów masowych, takich jak na przykład IKEA, lecz zawsze należy mieć nadzieję i próbować. To robiliśmy. I nadal robimy. Będzie nam miło, jeżeli wśród czytelników znajdą się osoby, które na razie nie myślą tak jak my, lecz z czasem zmienią zdanie...
Czy dostają Państwo wiele informacji zwrotnych?
No cóż. Ludzie twierdzą, że jesteśmy snobistyczni, że jesteśmy super, że piszemy bzdury, że nas uwielbiają, że nigdy więcej nie wejdą na nasz blog, wysyłają nam spam, czasem zapraszają nas do telewizji (wtedy odmawiamy speszeni, ponieważ jesteśmy nieśmiałymi ludźmi, którzy mają odwagę działać tylko online), czynią nam wymówki za to, że nie piszemy częściej - czyli... zwykłe reakcje. Okazało się po pewnym czasie, że nasz blog mógł wprowadzać w błąd - ulegaliśmy pokusie pisania o problemach publicznych, polityce, gospodarce i w końcu ludzie zaczęli nas brać za medium, a nie pracownię architektoniczną. Tymczasem jesteśmy jednym i drugim.
Co chcieliby Państwo zmienić przy pomocy swojego bloga?
Chcemy zmienić sposób myślenia ludzi. W końcu wszystko zależy od ludzi, także jakość miast. Tak naprawdę nawet każdy taksówkarz w Sofii ma przynajmniej trzy rozwiązania poważnych problemów w mieście.
Mladen Petrov