EN

Sąsiedzi na horyzoncie

Ostatnie lata nie były łaskawe dla Niemców. Musieli ratować przed załamaniem nie tylko swoją, ale i grecką gospodarkę. Uratowali. Teraz myślą o kolejnych inwestycjach. Sporo z nich ma się znaleźć w Polsce

Emil Górecki

Mamy wyraźne sygnały o tym, że niemieckie firmy chcą przenosić część produkcji lub logistykę do Polski. Nie jest to trend nowy, bo zawsze byliśmy dla Niemców zapleczem tańszej siły roboczej, ale ostatnio był on przyhamowany przez kryzys. Teraz wraca ze wzmożoną siłą – zapowiada Marek Skrzydlak, negocjator z działu powierzchni magazynowo-przemysłowych w agencji Cushman & Wakefield.

Nihil novi

Przyczyny tego ruchu nie zmieniają się od lat i pewnie jeszcze długo się nie zmienią. To tradycyjnie tańsza siła robocza, wciąż poprawiająca się infrastruktura drogowa oraz niezmiennie dogodne położenie Polski. – Wygodniej jest prowadzić dystrybucję na Wschód z Rzeszowa czy ze Śląska niż z terytorium Niemiec. Ewentualni konkurenci Polski, Czesi albo Słowacy, nie mają odpowiednio dużo dostępnych gruntów, na których mogliby budować obiekty magazynowe czy przemysłowe. W Polsce inwestor może wskazać palcem miejsce na mapie, a my jesteśmy w stanie wyszukać mu tam odpowiednią działkę – mówi Marek Skrzydlak.

Zwiększonego zainteresowania niemieckich firm najmem powierzchni magazynowej i produkcyjnej nie zauważają jednak (jeszcze?) pracownicy deweloperskiej spółki Panattoni Europe. Nic do powiedzenia na ten temat nie mają przedstawiciele innego dewelopera – firmy Goodman. Niemiecką inwazję, ale sprzed kilku lat, wspomina Karolina Adamska, odpowiedzialna za rozwój i strategię Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Jak mówi, największy przyrost inwestycji z niemieckim kapitałem przypadł w strefie na lata 2004-2008. Dotychczas zarząd strefy wydał Niemcom 16 pozwoleń na prowadzenie działalności i w tej chwili 11 proc. firm działających w strefie pochodzi właśnie stamtąd. – Faktycznie, w drugim kwartale zauważyliśmy większe zainteresowanie inwestycjami niż rok wcześniej wśród przedsiębiorców, którzy otrzymali zezwolenie na działalność w ubiegłym roku. Nie ma jednak wśród nich spółek z niemieckim kapitałem. Mówiąc ściślej – pojawiła się tylko jedna taka reinwestycja, w drugim kwartale tego roku: 
BSH Sprzęt Gospodarstwa Domowego. Ostatnio rzadko otrzymujemy zapytania od inwestorów zza Odry – dodaje Karolina Adamska.

Niemieckie między innymi

– Rzeczywiście, obserwujemy wzrost zainteresowania firm zagranicznych inwestycjami, ale dotyczy to nie tylko firm niemieckich – ocenia Paweł Sapek, dyrektor regionu Segro Poland, odpowiedzialny za południową Polskę. – Widać, że na nasz rynek planuje wejść wielu zachodnioeuropejskich inwestorów. Ostatnio otrzymujemy też zdecydowanie więcej nowych zapytań od potencjalnych klientów, co świadczy o pozytywnej ocenie koniunktury gospodarczej kraju – dodaje Paweł Sapek. Segro Poland jest w trakcie przygotowania projektów dla firm z Francji, Skandynawii, ale także i z Niemiec. – Niedługo poinformujemy oficjalnie o podpisaniu kolejnych umów najmu powierzchni magazynowych i produkcyjnych. Na razie mogę powiedzieć, że nasi nowi klienci to głównie branża handlowa – zdradza Paweł Sapek. 

Za jeden z najważniejszych czynników, decydujących o zmianie lokalizacji, przedstawiciel Segro uważa koszty prowadzenia działalności, w tym – koszty najmu powierzchni. – Spotkałem się z opinią, że stawki czynszu za najem obiektów przemysłowych w Niemczech są niższe od stawek w Polsce. Łatwo nam to zweryfikować. Segro prowadzi działalność w całej Europie, znamy więc również rynek niemiecki, gdzie magazyny są nadal zdecydowanie droższe od polskich. Myślę, że będzie to zachęcało kolejne firmy do lokowania u nas nowych inwestycji – twierdzi.

Byle nie za daleko na wschód

Inwestorzy nadal obawiają się rynków wschodnich, jak ukraiński czy rosyjski. W wielu aspektach jest to niekorzystne dla sąsiedniej Polski, w tym jednak – wręcz przeciwnie. To daje nadzieję na kolejne fale zachodnich inwestycji. – Jeszcze długo będziemy najbardziej wysuniętym przyczółkiem dla firm, które niekoniecznie są skłonne podejmować ryzyko działalności na wschód od granic Unii Europejskiej – przekonuje ekspert Cushman & Wakefield. Jak dodaje, to nie są tylko plany, a już konkretne projekty. – W tej chwili pracujemy dla niemieckich klientów, którzy potrzebują kilkudziesięciu tysięcy metrów kwadratowych powierzchni magazynowo-produkcyjnej. Zasadnicza ich część jest związana z sektorem produkcji dla potrzeb motoryzacji – zdradza Marek Skrzydlak. Na rozszyfrowanie klientów trzeba jednak poczekać do sfinalizowania umów, a na uruchomienie „przenoszonych” fabryk – nawet około roku. Takie budynki mają określone specyfikacje i muszą zostać zbudowane „na miarę”.

Przylądek wschodni

Na potrzeby dystrybucji na Ukrainie, w Rosji, na Białorusi czy nawet w krajach bałtyckich wybierane są obecnie lokalizacje centralne, na przecięciu dobrych tras północ-południe i zachód-wschód. Zainteresowaniem cieszy się także Trójmiasto, gdzie wreszcie może zacznie się wykorzystywać potencjał portów, a także Poznań, który leży blisko Niemiec i jest z nimi bardzo dobrze skomunikowany oraz Lublin i Rzeszów – blisko granicy ukraińskiej. To właśnie tych miejsc dotyczą zapytania klientów warszawskiego biura Cushman & Wakefield.

Wraz z nastaniem kryzysu można się było spodziewać przenoszenia działalności do Polski w strefie nadgranicznej. Miało to być posunięcie spekulacyjne, pozwalające zaoszczędzić kilka euro na metrze i kolejnych kilka – na godzinnej stawce pracownika.

Działalność produkcyjna, o której mówi Marek Skrzydlak, ma znacznie dłuższy horyzont – co najmniej dziesięcioletni. Mniejsze jest natomiast zainteresowanie najemców i deweloperów północno-zachodnią częścią kraju. Za przykład może posłużyć Szczecin, gdzie do tej pory pojawił się tylko jeden park logistyczny dewelopera ProLogis, który przez długi czas miał problemy z pozyskaniem najemców. – Powodem jest źle rozwinięta infrastruktura drogowa. Miasto to ma ogromny potencjał, posiada przecież lotnisko, port, strefę ekonomiczną, czyli wszelkie warunki, by być dobrą bazą dla firm skandynawskich i niemieckich, jednak w tej chwili niewiele podmiotów decyduje się na obecność w tym regionie – wyjaśnia analityk Cushman & Wakefield. ν

Kategorie