O nieruchomościach pierwszej potrzeby
Stadiony, drogi, lotniska, dworce… Tak, tak, oczywiście przygotowujemy się do Euro 2012. Poważne programy poprawy infrastruktury, wielkie wolontariaty turystyczne, skomplikowane systemy bezpieczeństwa. A czego kibicowi potrzeba przede wszystkim? Dobrej pogody oraz zwycięstwa faworytów. I, oczywiście, zaspokojenia podstawowych potrzeb – jedzenia, picia, snu oraz… toalety. Nie muszę przekonywać, jak bardzo ich brak może zepsuć najlepszą imprezę
Emil Górecki
O tym, na jakie niespodzianki można się natknąć w publicznej toalecie, krąży wiele historii. Do walki na froncie higieny w publicznych toaletach stanęły więc obywatelskie partole czystości zorganizowane przez firmę CWS-boco. Badacze, zręcznie grając ludzi w potrzebie, odwiedzili ponad 200 takich placówek w sześciu miastach, które przygotowują się do goszczenia kibiców na mistrzostwach Euro 2012. Doceńmy tę brawurę. Czego ci „tajemniczy klienci” wymagali? Przede wszystkim, by przybytek ten był dostępny, czysty, miał podstawowe wyposażenie i robił na odwiedzających co najmniej przyzwoite wrażenie. Każde udogodnienie było premiowane dodatkowymi punktami.
To już drugi nalot policjantów czystości na publiczne szalety. A żeby mapa dobrych klozetów była rzetelna i przedstawiała sterylny obraz, inspekcja zostanie powtórzona jesienią. I okaże się wówczas, czy standardy się poprawiają. Zresztą patrole czystości już teraz przedstawiły wstępne wnioski ze swojego „tour de toilettes”. Okazuje się, że moje ekstremalnie sceptyczne podejście do publicznych toalet nie znajduje potwierdzenia w statystyce. Zdecydowana większość zasłużyła bowiem na odznakę „Czysta Toaleta”, a z nich 62 (około 30 proc. przebadanych) uzyskały wysoki wynik 80 i więcej punktów. Aż w 91 proc. przypadków ankieterzy zadeklarowali, że mogliby z badanych szaletów skorzystać raz jeszcze. Są dwa przybytki, które uzyskały maksymalne noty: pierwszy z nich znajduje się w restauracji Pizza Hut Gruba Kaśka w Warszawie, drugi – w krakowskiej restauracji Milk & Co. Jednak praca policjanta czystości nie jest usłana różami ani nawet różanym mydłem czy odświeżaczem. Są i takie toalety, które w skali od 0 do 100 punktów uzyskały skandaliczne 5! Które to? – pytacie Państwo, by się tam przypadkiem nie zapuścić. Ze wstępnego raportu wynika, że to, niestety, toalety miejskie oferują zwykle warunki barbarzyńskie. Szerokim łukiem należy omijać szalet przy ul. Srebrniki w Gdańsku. Jeszcze szerszym – przy warszawskim dworcu PKS Stadion. Tu nie dość, że standard jest podły, to pani pisuardessa złupi gościa na całą złotówkę. Poważne wątpliwości budzi stan toalety na dworcu Warszawa Gdańska. Patrolowi Czystości nie udało się obiektu zbadać, gdyż obsługa… wyłączyła przed audytorami światło.
Chylę czoła przed inicjatywą Kampania Toaleta 2012. Temat badania jest trudny nawet do rozmowy, a co dopiero do stworzenia rzeczowej, analitycznej podbudowy do dyskusji. Mimo, że program nadal trwa, to ankieterzy już zauważyli poprawę w 60 przebadanych placówkach. Z drugiej zaś strony warunki pogorszyły się w… niemożliwe! 59 miejscach! Bilans wynosi tylko 1.
Uważa się, że amerykańscy naukowcy zbadali już wszystko i chyba rzeczywiście tak jest. Dzięki temu mogę dziś napisać, powołując się na ich autorytet, że przeciętnie człowiek spędza w toalecie 85 minut tygodniowo. Eksperci Polskiego Instytutu Turystyki szacują, że do Polski na mistrzostwa przyjedzie od 50 tys. do nawet 400 tysięcy osób żądnych piłkarskich wrażeń. Mecze będą trwały około trzech tygodni. Po przemnożeniu danych wychodzi nam od 21 tys. do 1,7 mln toaletogodzin. I oby wrażenia te nie zepsuły obcokrajowcom emocji z boisk. Na wyjście z tego bagna pozostało tylko 644 dni. ν