Na dobrą sprawę
Działanie wizerunkowe czy potrzeba serca? Firmy z branży deweloperskiej i budownictwa coraz częściej angażują się w pomoc innym, nie tylko wpłacając na wskazane konto pieniądze, które łatwo odliczyć od podatku
Mladen Petrov
Philip Bay, dyrektor agencji Colliers na Grecję, Serbię, Czarnogórę, Chorwację i Bułgarię, nie mógł spędzić Bożego Narodzenia z rodziną. Po spotkaniu z klientem w Belgradzie, oglądał telewizję. Nie była to klasyka świątecznego programu telewizyjnego „Kevin sam w domu”, tylko relacja z Azji Południowo-Wschodniej, która 26 grudnia 2004 roku stała się ofiarą tsunami. Z kontynentu napływały coraz gorsze informacje – szacowano, że liczba ofiar przekroczyła 290 tys. osób, a kilka milionów zostało bez dachu nad głową. Oglądając wiadomości, myślał o swoich znajomych w Indonezji, Tajlandii i na Sri Lance.
Bałkański pomysł, globalna akcja
Półtora roku później, w kwietniu 2006 roku, mieszkańcy wioski Kirinda na południu Sri Lanki, otrzymali klucze do swoich nowych domów. Do użytku oddano ich 36, następne były w trakcie budowy. – Wtedy w Belgradzie pomyślałem, że musimy pomóc potrzebującym. Postanowiliśmy wesprzeć odbudowę wioski na Sri Lance, kraju od kilku dziesięcioleci rozdartego wojną domową – wspomina tamte dni Philip Bay. W ten sposób w bałkańskich biurach globalnej firmy doradczej zrodziła się akcja charytatywna.
Dzięki inicjatywie bałkańskich pracowników firmy, którą ostatecznie wsparły wszystkie biura Colliers International na świecie, na pomoc dla Sri Lanki uzbierano 1,3 mln dolarów. Menedżerowie firmy, korzystając ze swoich dobrych kontaktów z ludźmi biznesu, zwrócili się po środki również do swoich klientów. Na początku na apel pomocy odpowiedziały tylko trzy lokalne firmy. – Duzi gracze nie wierzyli do końca naszej inicjatywie. Dlatego środki na działalność charytatywną woleli przekazać takim organizacjom, jak Czerwony Krzyż. Do tej pory my również, tak jak większość, przyłączaliśmy się do różnorodnych akcji, ale tym razem postanowiliśmy działać sami – wyjaśnia Philip Bay z agencji Colliers International.
Na początku akcja odbudowy wioski Kirinda wskazanej przez premiera Sri Lanki (nie figurującej na listach organizacji charytatywnych działających w tym kraju) nie spotkała się ze zrozumieniem ze strony reszty europejskich oddziałów firmy. Pomysł jednak trafił do amerykańskich przedstawicieli agencji Colliers i na konto akcji wpłynęły pierwsze środki zza oceanu.
Wyjątki i reguły
Firma wyznaczyła na miejscu trzech zaufanych prokurentów, zatrudniono menedżerów projektu, załatwiono potrzebne zezwolenia na budowę. Domy dla rybaków zaprojektowała charytatywnie i zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju znana japońska pracownia architektoniczna Shigeru Ban Architects. Z czasem do akcji przyłączyły się również europejskie biura firmy. Do 2007 roku główne zamierzenia projektu zostały zrealizowane: do użytku oddano 50 domów. Do budowy użyto tylko naturalnych materiałów, a w 2007 roku Kirinda została pierwszą miejscowością w Azji z latarniami zasilanymi wyłącznie energią słoneczną.
Przykłady takie, jak ten, można mnożyć. Firmy z branży deweloperskiej i budowlanej coraz chętniej włączają się w akcje społeczne, za pomocą fundacji charytatywnych albo realizując programy wsparcia na własną rękę. W globalnych firmach takich, jak Hochtief i Skanska, zasady odpowiedzialności społecznej znane są wszystkim pracownikom, gdyż są elementem kultury korporacyjnej. Mniejsze firmy, choć nie mają podobnych kodeksów, również starają się pomagać w miarę swoich możliwości. W 2009 roku łódzka firma deweloperska Tom-Bud wsparła Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy kupnem serduszka za 1 mln zł. – Kryzys nie zwalnia nas z odpowiedzialności społecznej – powiedział wtedy dziennikarzom „Eurobuild CEE” prezes firmy Michał Kołodziejczyk. Wcześniej w posiadanie serduszek weszły dwie inne firmy deweloperskie. Wyjątek czy reguła?
– Działania społecznie odpowiedzialne stanowią część biznesowej rzeczywistości coraz większej rzeszy firm funkcjonujących na polskim rynku. Są trzy powody, dla których biznes decyduje się na takie postępowanie. Po pierwsze: traktuje on zasoby, z których korzysta, nie jak coś, co odziedziczył po przodkach, tylko jak coś, co pożyczył od przyszłych pokoleń i co powinien zwrócić w jak najlepszym stanie. Mówimy tu o wewnętrznej potrzebie odpowiedzialności. Po drugie: coraz częściej konsumenci przez swoje decyzje zakupowe albo zjawisko buycottu (bojkotowanie przez niekupowanie) wymuszają na biznesie odpowiedzialność i możliwie jak największą transpareność swoich działań. Po trzecie: z powodu korzyści wizerunkowych, jakie niesie deklaracja bycia odpowiedzialnym – komentuje Karolina Błońska, redaktor naczelna kwartalnika „CR Navigator” i strategic planner w Goodbrand & Company, firmie doradczej w dziedzinie odpowiedzialnego biznesu.
Silne ręce budowlańców
– Mogą zdarzać się firmy, którym przyświeca jedynie powód trzeci, czyli korzyści wizerunkowe. Coraz głośniej mówi się o zjawisku tzw. greenwashingu – komunikowania ekologiczności firmy, która w rzeczywistości ma na sumieniu wykroczenia względem środowiska. Kłamstwo ma jednak krótkie nogi. W większości przypadków takie firmy są szybko rozszyfrowywane przez wnikliwych konsumentów – podkreśla Karolina Błońska.
Magdalena Juwko, szefowa Fundacji Amber, od dziesięciu lat pracuje w organizacjach charytatywnych. – Obserwujemy w tej chwili istotną zmianę. Jeszcze 10 lat temu działania społeczne firm służyły najczęściej wizerunkowi firmy. Chodziło o promocję. Dziś coraz więcej firm, z którymi współpracujemy, wręcz nie chce się ujawniać. W Polsce, gdzie niełatwo być dobroczyńcą, firmy angażują się w działania społeczne przede wszystkim z potrzeby serca, ale również dlatego, że widzą realne zmiany, które następują dzięki ich inwestycjom. Ulg podatkowych i podobnych zachęt jest niewiele – ocenia Magdalena Juwko. Ceni ona sobie współpracę z firmami z naszej branży. Jako osoba odpowiedzialna za zbieranie funduszy w organizacji Habitat for Humanity, budującej domy dla najbardziej potrzebujących, wcześniej nawiązała kontakt z firmą AIG/Lincoln. Deweloper został pierwszym słonecznym sponsorem organizacji i w tej roli nie tylko przekazywał stałe kwoty dotacji, ale również odprowadzał na konto Habitat for Humanity część dochodów z działalności mieszkaniowej. Także pracownicy AIG/Lincoln pomagają na budowach Habitatu jako wolontariusze. Organizacja ta współpracowała również z firmami takimi jak Ytong, Solbet, Leroy Merlin, ICI Dulux, Lafarge i Cemex.
– Kultura dawania dopiero się w Polsce rozwija, ale jesteśmy na dobrej drodze. Świadomość społeczna jest na coraz wyższym poziomie. Kryzys ograniczył wydatki na działalność dobroczynną, ale są też firmy, które dużo wcześniej zaplanowały budżety nadal mogą pomagać innym – mówi Magdalena Juwko. Niedawno Fundacja Amber zaprosiła do współpracy przy remoncie oddziału diabetologii Dziecięcego Szpitala Klinicznego przy ul. Działdowskiej w Warszawie firmę Porr Polska, która w pełni pokryła koszty i wykonała remont najbardziej zaniedbanej części oddziału – węzła sanitarnego, który pochłonął blisko 100 tys. zł. Projekt przygotowała pracowania architektoniczna APA Wojciechowski. Wiekowe wanny, zniszczone albo brakujące płytki, zagrzybione fugi, nieszczelne okna – to należy już do przeszłości. Jednak remontu wymaga cały oddział. Będzie to bardzo kosztowny projekt, na który w tej chwili są gromadzone środki. Udało się już zaprosić do projektu Eiffage Budownictwo Mitex, który przeznaczył na ten cel 160 tys. zł. Wcześniej firma wsparła jeden z warszawskich domów dziecka. Również biedne dzieci wspierała agencja King Sturge, która w Warszawie i Pradze, podczas świętowania rocznicy powstania firmy, zbierała wśród gości datki.
Firmy z branży mogą pomagać innym nie tylko przekazując hojne darowizny. Równie potrzebna jest edukacja. – Skupiamy się nie na działalności sponsoringowej, tylko na aktywnym działaniu – mówi Marcin Gesing, dyrektor komunikacji firmy Skanska. – Aktywność społeczna firmy, to przede wszystkim edukacja i promowanie zachowań opartych o wartości, którymi kierujemy się w naszej firmie. Od trzech lat prowadzimy program „Bezpieczni w drodze do szkoły”, w ramach którego uczymy dzieci bezpiecznego zachowania na drodze i pierwszej pomocy. Sami wykreowaliśmy kampanię społeczną, którą realizujemy własnymi siłami. Nasi pracownicy, którzy na co dzień budują drogi, mosty, hale, biurowce itd., tworzą fundamenty bezpiecznych zachowań dzieci ze społeczności lokalnych, w których jesteśmy przy okazji realizowania inwestycji. Wierzymy, że na wizerunek firmy składają się zachowania i postawy pojedynczych osób. Inicjatywa musi wychodzić od naszych pracowników. Nie mówimy im: od jutra musicie być dobrzy i zrobić coś dla otoczenia – dodaje Marcin Gesing. Tylko w ubiegłym roku w programie prowadzonym przez firmę Skanska wzięło udział 6 tys. uczniów z 66 szkół.
Wiele twarzy pomocy
Mimo wszystko w Polsce wciąż mało popularny jest wolontariat pracowniczy, polegający na tym, że pracownikom przysługuje kilka wolnych dni w ciągu roku w zamian za działalność prospołeczną. Wtedy zamiast w biurze udzielają się w terenie, pracując przy akcji wspieranej przez ich firmę. – Budowa, remonty, materiały budowlane, wolontariat pracowniczy, payrolling. Możliwości jest dużo. Można oczywiście samemu zrobić mieszankę rozwiązań. Firmy mylą się, jeżeli uważają, że wielki budżet jest najważniejszy. Zdarza się, że zaczynamy od budżetu w wysokości 5 tys. zł, a ostatecznie prowadzimy akcję za 50 tys. zł. Te 5 tys. zł uruchamiają lawinę działań. Dowiadując się o akcji, lokalni wykonawcy postanawiają dołączyć. Każdy pomaga tak, jak może i nieraz mamy bardzo zaskakujące efekty takiej współpracy – dodaje Magdalena Junko.
Dla Philipa Baya z Colliers International najważniejsza jest praca zespołowa. – W firmach doradczych istnieje instytucja agenta, który sam zamyka kolejne spektakularne transakcje. Dla mnie jednak ważniejsza jest współpraca. Kiedy dbasz o relacje z kolegami, w pewnym momencie wychodzisz poza ten krąg i zaczyna cię obchodzić to, co jest na zewnątrz np. po drugiej stronie ulicy, gdzie ćwiczy drużyna piłkarska ubogich dzieci. Z czasem zaiteresowanie przenosi się gdzieś dalej, na przykład za ocean – mówi Philip Bay. Sukces bałkańskiej akcji na Sri Lance stał się motorem utworzenia Colliers USA Foundation, która przeznacza środki na pomoc dla rejonów dotkniętych klęskami żywiołowymi, ostatnio na Haiti. ν