Morskie opowieści
Wybrzeże polskiego Bałtyku roi się od żeglarzy z Niemiec i Skandynawii.
To zaskakujące, bo Polska ma zdumiewająco mało przystani spełniających standardy europejskie. Pierwsza marina na miarę XXI wieku powstanie w Ustce, może więc ten zaniedbany segment budownictwa wreszcie się obudzi
W Polsce istnieje co prawda kilka przystani – na przykład w Kamieniu Pomorskim, Helu czy Władysławowie – jednak niewiele spośród nich dorównuje wielkością czy standardem obiektom działającym od dawna w Niemczech, Szwecji czy Holandii. Trzy największe i najbardziej nowoczesne mariny znajdują się w Łebie, Gdyni i Gdańsku. Łeba posiada miejsca do cumowania dla 120 łodzi, a Gdynia dla 91. Budowę tej ostatniej przystani w 25 proc. sfinansowały władze lokalne, a w 75 – unijny program Phare. Natomiast przystań w Gdańsku, która w czerwcu świętować będzie 10. rocznicę istnienia, została w całości sfinansowana przez władze miasta.
Rosnący popyt
Rafał Grad, dyrektor MOSIR-u, jednostki odpowiedzialnej za publiczne obiekty sportowe w Gdańsku (zarządzającej także przystanią) twierdzi, że w Polsce rośnie popyt na usługi świadczone przez przystanie, co skłoniło władze Gdańska do opracowania planów rozbudowy obiektu. W ramach tego projektu liczba miejsc do cumowania miałaby wzrosnąć z 60 do około 90.
– Tak jak w przypadku oryginalnej przystani, rozbudowę w 100 proc. sfinansuje miasto. Koszt wyniesie około 1–1,5 mln zł., choć trudno go dokładnie określić, ponieważ koszty budowy rosną bardzo szybko. Dotyczy to wszystkiego – pomostów, badań podwodnych, pontonów oraz innych elementów wyposażenia – mówi Rafał Grad. – Przygotowanie planów powinno zająć około 1–1,5 roku. Następnie można będzie rozpocząć prace budowlane, które zostaną ukończone w ciągu około
3 lat od dziś.
W ślad za piłką nożną
Zdaniem Rafała Grada władze miasta bardzo chcą promować Gdańsk poprzez jego przystań, szczególnie po decyzji o zorganizowaniu Euro 2012 przez Polskę i Ukrainę – Gdańsk będzie jednym z miast, w których zostaną rozegrane mecze.
– W związku z Euro 2012 spodziewamy się licznej grupy żeglarzy z Niemiec, Szwecji, Holandii oraz innych państw o tradycjach futbolowych – mówi Rafał Grad.
W Ustce natomiast rozbudowa przystani może przyjąć formę partnerstwa publiczno-prywatnego z udziałem władz miasta, Urzędu Morskiego w Słupsku oraz holenderskiego dewelopera, firmy Van Den Herik, choć to tylko jeden z rozpatrywanych wariantów. Obecnie trwają procedury związane z planowaniem, co ma potrwać jeszcze około roku, zaś w ciągu kolejnych 5 lat ma powstać największa jak dotąd przystań w Polsce za 30 mln euro, która będzie w stanie przyjąć 500 jachtów. Sama marina ma zajmować obszar o wymiarach 500 na 500 m, zaś na działce o powierzchni 5 ha obok przystani zostaną wybudowane apartamenty dla żeglarzy oraz punkty usługowe. Plan uwzględnia także możliwość budowy promenady oraz połączenia zachodniej i wschodniej części miasta – obecnie podzielonego przez kanał – przy pomocy nowoczesnego mostu zwodzonego. Jest to pierwszy (może nie ostatni) projekt Van Der Herik w Polsce.
– Zobaczymy, jak bardzo udany będzie to projekt i jak zostanie zrealizowany, a następnie będziemy zastanawiali się nad podobnymi inwestycjami w innych miejscach w Polsce. Nie trzeba robić zbyt wiele na raz – twierdzi Theo Huysmann, inżynier projektu z firmy Van Der Herik.
Theo Huysmana twierdzi także, że jego firma zdecydowała się wziąć pod uwagę projekt przystani w Polsce ze względu na członkostwo Polski w UE oraz perspektywy rozwoju turystyki.
Lepsze standardy
Rafał Grad uważa, że w pozostałej części polskiego wybrzeża – na odcinku od Szczecina do Łeby – nie ma wystarczającej liczby obiektów dla żeglarzy z Zachodu. Większość żeglarzy pochodzi z Niemiec i musi płynąć wzdłuż wybrzeża ponad półtora dnia, żeby dostać się do pierwszej prawdziwej przystani.
– Największym problemem stojącym przed naszą przystanią jest jej promocja – mówi dyrektor MOSIR-u z Gdańska. – Przystanie w naszym kraju mogłyby stanowić znakomity interes, gdybyśmy byli w stanie je skutecznie promować, dlatego myślimy o stworzeniu jednej, wspólnej jednostki odpowiedzialnej za promocję wszystkich przystani w Polsce, lecz nastawionej głownie na żeglarzy niemieckich.
Czy inwestorzy nowych przystani i właściciele obecnych mogą liczyć na gości z Polski?
– Nie jestem pewien, czy liczba żeglarzy wzrośnie. Polacy wiedzą o przystaniach, ale zamiast kupować żaglówki są bardziej zainteresowani motorówkami i skuterami wodnymi – być może dlatego, że łatwiej nimi pływać – więc z pewnością zwiększy się liczba tego rodzaju pojazdów pływających – uważa Rafał Grad.
Nathan North