Wyścig z szykanami
35 Rajd Elmot, druga eliminacja Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski 2007, odbył się 27 i 28 kwietnia tego roku w okolicach dolnośląskiej Świdnicy. Dla załogi Piasecki/Niedbała, walczącej pod patronatem „Eurobuild Poland”, drugi start w tegorocznych Mistrzostwach Polski zakończył się sukcesem – zdecydowaną wygraną w klasie N2!
Ten jeden z najstarszych polskich rajdów, odbywający się nieprzerwanie od 35 lat, charakteryzuje się krętymi i wąskimi odcinkami specjalnymi, a także sporą liczbą potężnych drzew rosnących tuż przy trasie. Elmot to również kultowe „patelnie Walimskie”, na których rajdowcy wpadają w efektowne poślizgi ku uciesze tłumnie zgromadzonych kibiców. Rajdowa broń załogi, citroen saxo VTS, przeszedł gruntowny i – co tu kryć
– kosztowny przegląd. Jednak nadmierne oszczędzanie na niektórych podzespołach może się zemścić – szanse dojechania do mety znacznie się zmniejszają.
Już podczas oficjalnego zapoznania z trasą stało się jasne, że rajd będzie bardzo trudny. Dla załogi Piasecki/Niedbała to dopiero drugi start w Mistrzostwach Polski, nie obyło się więc bez zapłacenia symbolicznego „frycowego”.
– Podczas oficjalnego zapoznania z trasą auto każdej załogi musi jechać zgodnie z przepisami ruchu drogowego, bo trasa rajdu jest nadal otwarta dla ruchu publicznego – mówi Paweł. – Za łamanie przepisów karze policja, ale także organizator rajdu. Pod koniec pierwszego dnia zapoznania troszkę nam się spieszyło i na odcinku dojazdowym przekroczyliśmy dozwoloną prędkość o kilkanaście kilometrów. Nie umknęło to uwadze ani policjantów, ani sędziów. Od tych pierwszych dostaliśmy niewielki mandat, od drugich – karę w wysokości…. aż dwóch tysięcy złotych! Co prawda nie byliśmy jedyną pechową załogą, ale to żadne pocieszenie.
Dokumenty uprawniające do startu załoga odebrała dopiero po uiszczeniu dotkliwej kary. Ale z powodu tego nieplanowanego wydatku Piasecki Rally Team musiał zrezygnować z zakupu nowych opon na ten start i radzić sobie na starszym ogumieniu.
Po ochłonięciu z początkowych emocji zespół był gotowy do startu. Na pierwszym odcinku specjalnym samochód zachowywał się nerwowo.
– Asfalt miejscami był bardzo śliski – wspomina Paweł. – W dodatku do opisu trasy wkradł się błąd, przez który – podczas hamowania do szykany – zbyt późno nadepnąłem pedał hamulca i z dużą prędkością uderzyliśmy w ścianę opon. Po mecie odcinka okazało się, że mamy zdemolowany przód auta, choć mechanicznie wszystko było OK i mogliśmy kontynuować jazdę.
Rajd mógł skończyć się dla zespołu Piaseckiego tuż po starcie, ale załoga nie poddała się i odrobiła część strat do konkurentów już na następnym odcinku. Kolejne 2 „oesy” przebiegły już bez przygód i załoga wysforowała się na pierwsze miejsce w klasie N2. Ostatni odcinek pierwszego etapu polegał na powtórnym pokonaniu pierwszego „oesu”, podczas którego załoga... powtórnie wpadła na tę samą szykanę z opon.
– Przy pierwszym przejeździe byłem przekonany, że kraksa w tym miejscu to wynik zimnych opon i słabej przyczepności asfaltu, ale za drugim razem już wiedziałem, że w tym miejscu jedziemy o wiele za szybko – przyznaje Paweł.
Drugi etap rajdu był bardzo długi – w sumie 12 odcinków specjalnych w trzech pętlach. Od początku zespół uzyskiwał dobre czasy i pozostawał liderem klasy N2.
– Wszystko przebiegało pomyślnie, ale na OS 8 – podczas hamowania z dużej prędkości – tylne opony samochodu złapały trochę piasku i kamieni Przeżyliśmy chwilę grozy – spomina Paweł. – Na szczęście udało się wyprowadzić citroena z serii poślizgów.
Po tym zimnym prysznicu załoga postanowiła jechać rozważniej, by dotrzeć do mety bez kolejnych przygód i nie ryzykować utraty dobrego wyniku. Strategia okazała się słuszna – załoga wygrała klasę N2 i zameldowała się na mecie na 25 miejscu w klasyfikacji generalnej rajdu.
– Bardzo się cieszę, żę wygraliśmy kolejny trudny i długi rajd – Paweł nawet nie próbuje ukryć satysfakcji. – Cały czas zdobywamy kolejne doświadczenia i to jest najważniejsze. Atmosfera na mecie rajdu, ustawionej na ślicznym świdnickim rynku, była fantastyczna. Ponad 2 tysiące ludzi oklaskiwało załogi, które meldowały się na mecie, więc także nas! Chciałbym podziękować firmie Lambert Smith Hampton Polska, z którą kończę współpracę, za wspieranie mojej pasji. Pasji, która powoli zaczyna stawać się moim sposobem na życie. Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia na kolejnym rajdzie!