EN

Tik tak...

Przed niespełna rokiem, w listopadowym numerze „Eurobuild Poland” pisaliśmy o masowej emigracji polskich pracowników budowlanych do Wielkiej Brytanii i Irlandii. Sześć miesięcy później przed pracownikami z nowych państw Unii granice otworzyła Hiszpania. Jak na odpływ siły roboczej zareagował sektor budownictwa w Polsce?

Braki pracowników w branży wystąpiły w najgorszym momencie dla Polski – w końcu do naszego kraju zaczynają spływać fundusze unijne na projekty związane z infrastrukturą i środowiskiem. Firmy cierpią teraz nie na brak, lecz na nadmiar zamówień, ale kierownicy projektów nie mogą być pewni, że wystarczy im ludzi do realizacji kontraktów. By zatrzymać pracowników, firmy muszą im więcej płacić – w ciągu ostatnich 18 miesięcy pensje robotników i pracowników wykwalifikowanych wzrosły o około 25 proc.

Wakaty w kraju, w którym oficjalna stopa bezrobocia wynosi 17 proc., mogą dziwić. Jednak wskaźnik ten nie oddaje rzeczywistej sytuacji w Polsce, ponieważ nie uwzględnia całkiem sporej liczby osób pracujących w szarej strefie. Jednym z problemów, na które wskazuje Con Murphy, dyrektor zarządzający irlandzkiej PM Group Polska, jest brak mobilności polskich pracowników.– Polacy nie chcą odcinać się od korzeni i przeprowadzać do innych miast, w których jest praca – mówi. Sytuacja ta skłoniła nawet PM Group do rozpoczęcia kampanii reklamowej w Irlandii, zachęcającej polskich pracowników do powrotu do ojczyzny i pracy w PM Group. Propozycja może okazać się atrakcyjna dla osób tęskniących za Polską, rozczarowanych Irlandią, albo dla tych, których umowy już wygasły.

Szczególnie dotkliwie odczuwalny jest brak pracowników wykwalifikowanych i pół-wykwalifikowanych (np. specjalistów od zbrojeń czy szalunków). Projekty realizowane w UE muszą spełniać standardy wyznaczone przez FIDIC (Międzynarodową Federację Inżynierów-Konsultantów), a znalezienie i utrzymanie pracowników znających te normy nie jest łatwe.

Do pracy za granicą wyjeżdżają zwykle młodzi inżynierowie i specjaliści, którzy niedawno ukończyli studia. Braki tego personelu mają także podłoże historyczne. Recesja, która dotknęła branżę kilka lat temu, doprowadziła do zamknięcia wielu szkół kształcących specjalistów budowlanych. Pojawiło się przekonanie, że budownictwo nie gwarantuje stabilnego zatrudnienia, więc młodzi ludzie wybierali inne kierunki edukacji. Lukę w systemie szkolnictwa powoli wypełniają firmowe akademie kształcące personel – własną szkołę uruchomił m.in. Strabag. I znów wydaje się, że jedynym skutecznym sposobem wyjścia z tej sytuacji są rozwiązania systemowe – tylko rząd może ułatwić młodym ludziom dostęp do odpowiednich kwalifikacji i promować pogląd, że w budownictwie można zrobić karierę. Jednak skutki tych działań będą odczuwalne dopiero po latach.

– Do tej pory politechniki koncentrowały się na czysto technicznej stronie budownictwa i nie poświęcały wystarczającej uwagi ekonomii – uważa Michał Młynarczyk, menedżer z Hays Construction & Property.

Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, zgadzają się w jednej kwestii: braki personelu średniego szczebla nie wynikają z pokusy wyższych zarobków w krajach zachodnich, nawet gdy polskie pensje wciąż są o 20-50 proc. niższe, niż na Zachodzie. Jak wyjaśnia Ewa Sławińska, kierownik ds. budownictwa i nieruchomości w agencji rekrutacyjnej Sigmar:

Według Ewy Sławińskiej zarobki w Polsce rosną od 2 lat i ta tendencja utrzyma się przez kolejne 3-4 lata. Agnieszka Bocianowska, konsultantka w Hays Construction & Property, zgadza się z tą opinią: – Wyjazd jest sensownym rozwiązaniem dla najbiedniejszych i najsłabiej wykształconych. Dla kierowników średniego szczebla praca za granicą nie jest aż tak atrakcyjna.

– Teoretycznie nasze obroty mogły zwiększyć się o 40 proc., lecz faktyczny wzrost wyniesie prawdopodobnie zaledwie 10-15 proc., ponieważ liczba realizowanych przez nas projektów jest uzależniona od rynku pracy – komentuje Alfred Watzl ze Strabaga.

Agnieszka Bocianowska z Hays nie uważa, że obecne braki siły roboczej oznaczają nadchodzący kryzys.

Jeśli większość Polaków nie zdecyduje się osiedlić w krajach, w których pracowali, wielu z nich – po wygaśnięciu kontraktów – powinno wrócić do domu, obsadzając wolne stanowiska. Agnieszka Bocianowska sądzi, że tempo wzrostu płac w Polsce także stanie się zachętą do powrotu. Jednak Alfred Watzl uważa, że polski rząd musi rozwiązać o wiele trudniejszy problem, jeżeli chce zachęcić młodych wykwalifikowanych pracowników do pozostania w ojczyźnie – poprawić ogólną jakość życia. Nathan North

Kategorie