EN

Powrót do przetargów

W ostatnim czasie szereg projektów publicznych w Warszawie uległo opóźnieniu, ponieważ przetargi anulowano lub przełożono. Kogo należy winić za ten bezwład - władze miasta nie radzące sobie z tymi zadaniami czy firmy walczące o kontrakty?

Rzecz jasna, firmy i konsorcja biorące udział w przetargach winią lokalne władze za nieodpowiednie przygotowanie i brak politycznych chęci, koniecznych do rozpoczęcia projektów. Magistrat obarcza winą uczestników przetargów twierdząc, że firmy, które przegrały, natychmiast odwołują się od decyzji komisji przetargowej. W artykule przyjrzymy się dokładniej trzem dużym projektom publicznym, które uległy opóźnieniu: Mostowi Północnemu, Pałacowi Saskiemu oraz Stadionowi Łazienkowskiemu.
Most Północny jest projektem ciągnącym się najdłużej - już od 1999 roku. Konstrukcja ta miała być częścią projektu Trasy Mostu Północnego, czyli głównej arterii łączącej dwie północne dzielnice Warszawy - Bielany i Białołękę, leżące na przeciwległych brzegach Wisły. Początkowo projekt był opóźniany przez protesty dotyczące jego wpływu na środowisko. Władzom wojewódzkim i ministerstwu infrastruktury udało się w końcu uporać ze skargami, lecz stało się to dopiero w lutym 2004 roku. Natomiast 31 grudnia 2003 roku stracił ważność ogólny plan zagospodarowania przestrzennego dla Warszawy, co oznaczało, że cały projekt trzeba było rozpocząć od nowa na innych warunkach. W grudniu 2005 projekt budowy mostu otrzymał wreszcie zielone światło.

Jak w konkursie piękności
To jednak nie koniec sprawy, ponieważ w ubiegłym roku zorganizowano konkurs na projekt mostu. Do ostatniego etapu zakwalifikowano dwie prace - Transprojektu Warszawa oraz Transprojektu Gdańsk. Tę decyzję komisji oprotestowała inna spółka uczestnicząca w przetargu, Ove Arup. Jej zarząd wskazał, że zaaprobowane projekty uwzględniają zaledwie dwa pasy ruchu w każdym kierunku, podczas gdy warunki konkursu zakładały budowę trzech pasów. Sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego, który orzekł, iż skarga firmy Arup jest uzasadniona, a konkurs należy rozpisać ponownie. W kolejnej edycji scenariusz się powtórzył: wybrano te same dwa projekty, Arup znów złożył apelację i kolejny raz wygrał. Wkrótce czeka nas następna odsłona tego spektaklu. Michał Borowski, główny architekt Warszawy oraz członek komisji, która wybrała projekty, nie zgadza się z wyrokiem twierdząc, że warunki w rzeczywistości dopuszczały dwa lub trzy pasy ruchu.
Zdaniem Witolda Chodakiewicza, który nadzoruje projekt Mostu Północnego, problem tkwi w tym, że parlament połączył konkurs na projekt z procesem przetargowym, więc komercyjny i architektoniczny aspekt projektu są poplątane. Jego zdaniem rozwiązanie problemu leży w nowej ustawie o zamówieniach publicznych, której pierwsze czytanie w sejmie powinno odbyć się najpóźniej 15 kwietnia i która zniesie możliwość apelacji na etapie zatwierdzania projektu.

Pałac opóźniony
Odbudowa Pałacu Saskiego, który mieścił się przy placu Piłsudskiego w sercu Warszawy i został zniszczony pod koniec drugiej wojny światowej, to kolejny rodzący sie w bólach poważny projekt warszawski. Pierwszy przetarg został unieważniony w maju ubiegłego roku. Początkowo miasto chciało sprzedać zwycięskiemu konsorcjum także dwie sąsiednie działki, na których niegdyś również stały budynki zniszczone w czasie wojny - Pałacyk Brühla oraz Królewską 6. Pieniądze uzyskane ze sprzedaży tych terenów umożliwiłyby sfinansowanie projektu związanego z Pałacem Saskim. Władze miasta postawiły jednak warunek, że zwycięzca przetargu na budowę Pałacu Saskiego musi także zrekonstruować dwa pozostałe budynki. Żadne z konsorcjów, które wcześniej brało udział w odwołanym przetargu - TriGránit, Buelens Real Estate oraz Bouygues Batiment - nie zdecydowało się złożyć oferty na tych warunkach. 
Teraz warszawski ratusz ma nowy plan, w którym całe finansowanie odbudowy Pałacu Saskiego (około 160 mln zł) ma pochodzić z kasy miejskiej.  Miasto jest teraz jedynym inwestorem, a zwycięzcą przetargu zostanie ten oferent, który zaproponuje najniższą cenę. Nadal aktualny jest plan sprzedaży sąsiednich działek, lecz teraz transakcja ta nie będzie powiązana z kontraktem na Pałac Saski.
Drugi przetarg miał odbyć się pod koniec lutego, jednak w archiwach wojskowych odnaleziono dokumenty, z których wynika, że budynek był dłuższy, niż pierwotnie sądzono. Warunki przetargu spisano od nowa, przedłużono także o ponad miesiąc ostateczny termin składania ofert. Zmienione plany wysłano już do czterech firm wciąż ubiegających się o kontrakt (Warbud, Mitex, Strabag i Budimex), a termin składania ofert mija 10 kwietnia. Może jednak powstać kolejne opóźnienie - nowe warunki wywołały lawinę pytań ze strony spółek. Krzysztof Jankowski, dyrektor Budokoru, oddziału firmy Hochtief, która nadal uczestniczy w przetargu, ma wątpliwości, czy odbudowa pałacu w ogóle ruszy.

Związane ręce
Trzecim dużym projektem jest Stadion Łazienkowski, obecna siedziba klubu Legia. Stadion ma stać się obiektem macierzystym piłkarskiej kadry narodowej, a także miejscem organizacji koncertów rockowych. W ubiegłym roku żadna ze złożonych ofert nie spełniała - w opinii komisji przetargowej - warunków formalnych. Michał Borowski ujawnił, że niektóre z błędów w ofertach polegały na braku numerów stron, a w przypadku firmy Hochtief brakowało całej strony wyników finansowych. Borowski wyjaśnia:
- Obowiązujące obecnie prawo zabrania mi wystąpienia do oferentów z prośbą o ponowne złożenie oferty z wpisanym numerem strony lub z uzupełnioną brakującą stroną.
Miasto planuje sfinansować stadion w formie partnerstwa publiczno-prywatnego na zasadzie 50-50 lub 40-60. Magistrat sam pokryłby część kosztów projektu, lecz zwycięskie konsorcjum miałoby prawo obsługi stadionu oraz otrzymywania wszystkich osiąganych przez niego dochodów w ustalonym okresie - być może 25 lat, po którym to czasie umowa dotycząca zarządzania obiektem wymagałaby wznowienia. Zakłada się, że z kasy publicznej pochodzić będzie nie więcej niż 180 mln zł. Krzysztof Jankowski z niepokojem patrzy na plany miasta odnośnie stadionu: - Jeżeli okaże się, że ratusz naprawdę oczekuje tego, że stadion ma płacić sam za siebie, będziemy musieli wycofać się z przetargu. Na całym świecie nie znajdzie się przykładu obiektu sportowego - nawet takiego z częścią komercyjną - który jest w stanie sam się utrzymać. Tego rodzaju projekt powinien być statutowym obowiązkiem państwa lub miasta.
W sprawie uzgodnienia warunków kontraktu miasto prowadzi obecnie rozmowy z czterema konsorcjami, które wciąż uczestniczą w przetargu - konsorcjum, na czele którego stoi ITI (w składzie ze spółką Hochtief), Amorim Immobiliaria, HMB Stadien oraz Max Boegl Bauunternehmung. Zdaniem Michała Borowskiego, proces ten powinien zostać zakończony na początku kwietnia, a zwycięzca wybrany w ciągu trzech miesięcy.

W strachu
Osoby z branży projektowej i budowlanej, z którymi rozmawialiśmy, nie zgadzają się z poglądem, iż wszelkie opóźnienia wynikają z ich błędów lub częstego składania apelacji od decyzji. Krzysztof Jankowski z firmy Budokor uważa, że - Ratusz nie jest dobrze przygotowany na takie projekty, jeżeli chodzi o jego dział prawny.
Jankowski podaje przykładowe wyjaśnienie, dlaczego może brakować woli do stawienia czoła protestom:
- Urzędnicy boją się podejmować decyzje, ponieważ mogłyby one skutkować dochodzeniami, w których ujawniono by przypadki korupcji.
Niezależnie od tego, czy władze Warszawy mają teraz czyste ręce, doskonale widać, że w ostatnich latach przygotowano i zrealizowano bardzo niewiele projektów publicznych. Według ,Rzeczpospolitej", z ubiegłorocznego budżetu na tego typu projekty wydano zaledwie 68 proc. zaplanowanych środków.

Nathan North

Kategorie

Zaloguj się

Nie pamiętasz hasła? Resetuj hasło

Twoje zamówienie

Twoje dane
Utwórz hasło dostępu
Hasło pozwoli na dostęp do materiałów z dowolnego urządzenia
Dane fakturowe
Podsumowanie zamówienia
Zamówienie netto
Podatek VAT (%)
Zamówienie brutto
Posiadasz już konto? Zaloguj się
Bezpiecze płatności zapewnia