To był maj, pachniała Saska Kępa... Ciekawe, że już ponad trzydzieści lat temu Agnieszce Osieckiej maj kojarzył się z Sasami. Można powiedzieć, że miała nosa, skoro już wtedy przewidziała to, co dzieje się dziś: my wchodzimy do Unii, a do nas wchodzą Sasi. Co zrobią jak wejdą? Wiadomo: wykupią nas. Niektórzy wyglądają tego z obawą, inni czekają jak na zbawienie. Niejeden architekt chciałby zaprojektować hotel Radisson Sas. Niejeden deweloper chciałby, żeby taki Sachsen Fonds przyszedł i kupił jego biurowiec. Powszechnie bowiem wiadomo, że dla takiego Sasa nie ma nic lepszego niż kupić sobie Saski Point z Saskim Crescentem na dokładkę i Ogrodem Saskim za oknem. Że co? Że łapę na tych budynkach położył już Europolis? Żadna różnica, to tacy sami Sasi jak Sachsen Fonds, tylko po sasku z innym akcentem mówią.
Wejdą - nie wejdą, kupią - nie kupią. W piosence pachniała tylko Saska Kępa, bo przecież wiadomo, że pecunia non olet.