Czekając na barbarzyńców
To był maj, pachniała Saska Kępa... Ciekawe, że już ponad trzydzieści lat temu Agnieszce Osieckiej maj kojarzył się z Sasami. Można powiedzieć, że miała nosa, skoro już wtedy przewidziała to, co dzieje się dziś: my wchodzimy do Unii, a do nas wchodzą Sasi. Co zrobią jak wejdą? Wiadomo: wykupią nas. Niektórzy wyglądają tego z obawą, inni czekają jak na zbawienie. Niejeden architekt chciałby zaprojektować hotel Radisson Sas. Niejeden deweloper chciałby, żeby taki Sachsen Fonds przyszedł i kupił jego biurowiec. Powszechnie bowiem wiadomo, że dla takiego Sasa nie ma nic lepszego niż kupić sobie Saski Point z Saskim Crescentem na dokładkę i Ogrodem Saskim za oknem. Że co? Że łapę na tych budynkach położył już Europolis? Żadna różnica, to tacy sami Sasi jak Sachsen Fonds, tylko po sasku z innym akcentem mówią. Wejdą - nie wejdą, kupią - nie kupią. W piosence pachniała tylko Saska Kępa, bo przecież wiadomo, że pecunia non olet. A jakby tak weszli, ale bez żadnych pecunii? Wtedy byśmy się smakiem obeszli, jak zapachem Saskiej Kępy. Bo my byśmy chcieli, żeby oni jednak trochę groszem sypnęli. Trzeba jednak pamiętać, że mało jest takich barbarzyńców, co z książeczką czekową, jak z kagankiem oświaty, poszerzają swoją cywilizację. Pamiętajmy jednak, że najeżdżają nas dziwni barbarzyńcy, którzy jak już rozwalą naszą granicę, to łatwo będzie nie tylko wjechać, ale i wyjechać. Czyli: nie tylko Sasi do nas, ale i my na saksy..., tzn. do Sasów. Zastanówmy się, czym i kim z naszej branży moglibyśmy podbić europejskie nieruchomości. Ci, którzy boją się, że w Unii stracimy tożsamość narodową myślą pewnie, że jak Warbud zacznie wygrywać kontrakty na zachód od Odry, tak jak to robi nad Wisłą, to zmieni nazwę np. na Brukselbud. Albo, że naturalizowany Polak, Jeroen van der Toolen, po wynajęciu wszystkich możliwych biurowców w Warszawie, zostanie wysłany do Amsterdamu, żeby ratować tamtejszy rynek powierzchni biurowych. Jedna z barwniejszych postaci polskich nieruchomości twierdzi, że ,w Warszawie agenci siusiają perfumą", ale nie jestem pewien czy w takich stolicach mody jak Paryż czy Mediolan, ta umiejętność może jeszcze komuś zaimponować.
Michał Stąporek