Mosty po portugalsku
Dziś portugalska firma Mota & Companhia buduje w Polsce mosty i drogi, ale przymierza się do nowych wyzwań. Chce stworzyć firmę działającą w branży konstrukcji stalowych, a potem inwestować w nieruchomości. Powiedział nam o tym Antonio Castro, szef M&C na Europę Centralną
Dlaczego firma Mota & Companhia rozpoczęła działalność
w Polsce?
Podjęliśmy tę decyzję sześć lat temu w oparciu o strategię zakładania
lokalnych firm w tym regionie. Wówczas było już wiadomo, że Polska
wejdzie do Unii Europejskiej. Mamy tu dwa oddziały: KPRD w Krakowie i PBM
Lubartów w Lublinie. Jest także oddział Mota, zajmujący się dużymi
kontraktami, takimi jak autostrada A4. To właśnie on 16 kwietnia podpisał
kontrakt na budowę kolejnego odcinka autostrady.
W jaki sposób rozpoczęliście współpracę z firmą
Strabag?
Związki między spółkami często zależą od kontaktów między ich menedżerami.
Dzięki pracom, jakie do tej pory przeprowadziliśmy na autostradzie A4, mam
bardzo dobry kontakt zawodowy z prezesem firmy Strabag, Dariuszem Słotwińskim.
Strabagowi bardzo zależało na uzyskaniu kontraktu na ten konkretny odcinek.
Wiedzieli, że mamy silny zespół zajmujący się mostami, zatem współpracę
rozpoczęliśmy na bazie wzajemnego zaufania.
W jakich innych sektorach, poza budownictwem drogowym, działa
państwa firma?
Mota jest największą grupą budowlaną w Portugalii. Tam realizujemy
wszelkiego rodzaju prace. W Polsce natomiast nasze firmy koncentrują się głównie
na budownictwie drogowym, zaś w drugiej kolejności na mostach. Zamierzamy
zainwestować około 10 milionów EUR w nowy zakład w specjalnej strefie
ekonomicznej w Gliwicach. Wkrótce planujemy także założenie firmy działającej
w branży konstrukcji stalowych. Być może w niedalekiej przyszłości
zaczniemy inwestować w nieruchomości.
W jakiego rodzaju nieruchomości?
Głównie biurowe i mieszkaniowe. W tej branży działamy już w Czechach. Wkrótce
zaczniemy taką działalność na Węgrzech, a gdy sytuacja w Polsce się
poprawi, także i tutaj.
Czy współpracę z polskimi firmami ocenia pan jako udaną?
Na początku naszej działalności w Polsce byliśmy traktowani z pewną
podejrzliwością, Polacy nie byli przyzwyczajeni do współpracy z firmami
portugalskimi. Dlatego początki nie były dla nas łatwe. Jednak teraz, dzięki
pracom zrealizowanym przez nas przy autostradzie i innych projektach, ludzie
wiedzą, że jesteśmy rzetelną grupą. Obecnie nasza współpraca z zarówno
dużymi przedsiębiorstwami, jak i z podwykonawcami układa się bardzo dobrze.
Realizujemy wspólne przedsięwzięcia z firmami Dromex i Strabag. Współpracujemy
z wieloma polskimi podwykonawcami. Czasem kooperujemy ze średniej wielkości spółkami,
takimi jak PRInż. Można powiedzieć, że jesteśmy bardzo dobrze zadomowieni
na rynku.
Czy macie jakieś doświadczenia z zatorami płatniczymi w
Polsce?
W porównaniu z innymi rynkami sytuacja w Polsce nie jest taka zła. Nie mamy
problemów z naszymi podwykonawcami, ponieważ natychmiast po otrzymaniu płatności,
sami regulujemy nasze zobowiązania. Nawet jeśli na rynku występują czasem opóźnienia
w płatnościach, są one niezbyt duże: to wręcz zdumiewające, jak łatwo
jest klientom dotrzymać terminów płatności.
Które rynki wypadają gorzej w porównaniu z Polską?
W Europie Środkowej to na pewno Węgry - występują tam duże problemy z płatnościami.
Dzieje się tak, ponieważ polityka poprzedniego rządu dotycząca autostrad i
dużych kontraktów, nie uzyskała aprobaty Unii Europejskiej. Spowodowało to
wiele problemów z generalnymi wykonawcami.
Co pan sądzi o organizowanych w Polsce przetargach?
Nasze doświadczenia z przetargami nie zawsze były dobre. Choć w niektórych
przypadkach byliśmy najlepsi, to nie zawsze udawało nam się wygrać kontrakt,
a wyjaśnienia komisji nie były zbyt przekonujące. Moim zdaniem możnaby
poprawić wiarygodność komisji przetargowych; powinny być one bardziej
rzetelne.
Jak wobec tego porównałby pan tutejsze przetargi z
przetargami w Portugalii?
Na rynku portugalskim nie pracowałem zbyt długo, więc trudno jest mi
przeprowadzić takie porównanie. Można jednak zaryzykować twierdzenie, że na
wczesnym etapie rozwoju rynku, tak jak w Polsce, często faworyzuje się firmy
krajowe.
Jaka jest państwa recepta na działalność na
polskim rynku?
Najpierw znacząco zredukowaliśmy koszty pośrednie, zracjonalizowaliśmy siłę
roboczą, a następnie sprowadziliśmy nowoczesny sprzęt. W efekcie, w ciągu
trzech lat udało nam się zmienić obraz firmy. Istotne dla nas jest
zatrudnianie młodych pracowników, szczególnie na stanowiskach inżynierów.
Osoby takie często spędzają od sześciu miesięcy do roku pracując przy dużych
projektach związanych z autostradami w Portugalii, a następnie wracają do
Polski z bardzo cennymi umiejętnościami i wiedzą.
Zmiany takie wprowadziliśmy najpierw w KPRD, a później w PBM. Obecnie obroty
PBM są sześciokrotnie wyższe niż były w momencie przejęcia.