Oczom osób, które opuszczają halę przylotów lotniska,
powinien ukazać się budynek hotelu. To powszechnie znana rzecz. Jednakże w
Polsce, chociażby bardzo wytężać wzrok, próżno wypatrywać hotelu
- Mówi się, że hotele przy lotniskach to bardzo dziwne
bestie - żartuje Sam Hurst z londyńskiej firmy TRI Hospitality Consulting. -
To dlatego, że popyt na nie ciągle się zmienia, np. jeżeli jakaś linia
lotnicza odwoła lot, w hotelu natychmiast pojawia się mnóstwo gości, których
trzeba obsłużyć. Obiekty te są jednak dobrym miejscem, aby nauczyć się
zarządzania, bo często nie wiadomo co może się za chwilę wydarzyć.
Za małe lotnisko
Hotele, które teoretycznie powinny obsługiwać pasażerów samolotów, znajdują
się w Polsce w pewnej odległości od lotnisk. I chociaż ich okna nie wychodzą
na hale przylotów, to swoje powiązanie z lotniskiem manifestują np. poprzez
nazwy.
Tomasz Karpacki jest dyrektorem generalnym trzygwiazdkowego Air