EN

Urzędujący inaczej

Kiedy prezydent Warszawy Lech Kaczyński wypowiedział się niejednoznacznie o rozbudowie Okęcia, podniosły się głosy, że ,nowa władza" nie sprzyja inwestorom. Sprawdziliśmy, co naprawdę przeszkadza deweloperom w stolicy

Budowie nowego terminalu na warszawskim Okęciu sprzeciwiają się m.in. stowarzyszenia mieszkańców Włoch, Ursusa i Ochoty, czyli najbliższych lotnisku dzielnic twierdząc, że zwiększy się i tak już duży hałas. Do protestów dołączają również ekologowie argumentując, iż samoloty zaszkodzą klinowi powietrznemu stolicy, czyli korytarzowi, którym wieją oczyszczające Warszawę wiatry.
W kwietniu warszawscy  politycy Prawa i Sprawiedliwości stwierdzili, że będą ,sypać piasek" w koła tej inwestycji, natomiast prezydent Lech Kaczyński podał w wątpliwość sens rozbudowy Okęcia. Witold Słowik, odpowiedzialny za strategię rozwoju miasta stwierdził, że ,według władz miasta lotnisko Okęcie osiągnęło kres rozwoju".

Wydają jedynie opinię
Inwestorem wartej prawie 200 mln USD rozbudowy portu lotniczego na Okęciu jest Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze. W drodze przetargu wyłoniło ono konsorcjum firm Budimex i Ferrovial-Agroman, którego zadaniem jest uzyskać wszystkie niezbędne decyzje i zezwolenia oraz zrealizować całą inwestycję.
 - Pomiędzy nami a prezydentem Lechem Kaczyńskim nie ma żadnego zatargu i nie mogło być, ponieważ nie mamy ze sobą żadnych kontaktów. Przeciwko budowie nowego terminalu na Okęciu wypowiadają się niektórzy radni, ale oni nie mają żadnego wpływu na naszą inwestycję - twierdzi Waldemar Mierzwa z Budimexu. Jego zdaniem decyzję w tej sprawie będzie podejmował wojewoda mazowiecki. - Do władz miejskich będzie jedynie należało wydanie stosownych opinii.

Mniej polityki
Mieczysław Godzisz, szef firmy Hines budującej biurowiec Metropolitan na placu Piłsudskiego, również nie miał jeszcze do czynienia z nowymi władzami Warszawy. Oglądał jedynie zorganizowaną przez nie prezentację odbudowy Pałacu Saskiego i Pałcu Bruhla.
- Koncepcja odbudowy obu pałaców była bardzo ogólna i  praktycznie wszystkie obowiązki: organizacji finansowania, ustalenia własności prawnej działki, cedowała na ewentualnego inwestora. Tymczasem czasy chyba się zmieniły i inwestorzy nie stoją już karnie w kolejce z prośbą o przychylność dla takiej czy innej inwestycji. Wydaje mi się, że miasto powinno być bardziej twórcze, w pomysłach na znalezienie kapitału.
Szef Hinesa bez sympatii wspomina poprzednią ekipę, której działania sprawiły, że prace nad jego projektem bardzo się wydłużyły.
- Wydaje mi się, że wszelkie komplikacje, z jakimi się dotychczas spotkaliśmy, wynikały ze zbytniego upolitycznienia decyzji inwestycyjnych w Warszawie. Lokalizacja naszego budynku i związany z nią kontekst historyczny wywoływały bardzo dużo emocji i mam wrażenie, że paraliżowały miejskich urzędników - wspomina Mieczysław Godzisz. Jego zdaniem dopiero jasna wypowiedź ówczesnego wojewody, iż nie widzi przeciwwskazań dla tej inwestycji zmotywowały urzędników. - Podlegający mu konserwator zabytków odważył się podjąć wreszcie jakieś decyzje po półtorarocznym oczekiwaniu. Wydał konkretne zalecenia, do których mogliśmy się zastosować
i wreszcie ruszył proces ustalanie szczegółów architektonicznych. Teraz współpraca z konserwatorem układa się bardzo dobrze.
Mieczysław Godzisz, twierdzi jednak, że w czasie prac nad tą inwestycją poznał szereg osób, które pomogły Hinesowi przebrnąć przez wszystkie procedury. - Dzięki odwadze władz Gminy Centrum udało się rozwiązać sprawę roszczeń przedwojennych właścicieli gruntu.

Więcej jasnych reguł
Piotr Turchoński z Hochtief Project Development uważa, że w przypadku prowadzonej przez niego inwestycji Rondo 1 przy Rondzie ONZ (40 piętrowy biurowiec wraz z budynkiem parkingowym) nie miał do czynienia z politycznymi grami.
 - Co mógłby zarzucić miejskim urzędnikom to to, że koncentrują się jedynie na swojej ,specjalizacji" nie próbując objąć całości zagadnienia. Byłoby co najmniej wskazane, gdyby każdy inwestor przychodząc do urzędu miał pewność, że np. w ciągu 21 dni otrzyma jakąkolwiek odpowiedź. Niestety, bez zmiany przepisów taka sytuacja nie będzie miała miejsca.
Zdaniem koordynatora projektu Rondo 1, w Warszawie brakuje ustalonej, przejrzystej i takiej samej dla wszystkich procedury przeprowadzania inwestycji deweloperskich.
 - Inwestor, który chce zainwestować np. 200 mln USD musi wiedzieć czy jego projekt otrzyma pozwolenie na budowę w terminie możliwym do przewidzenia na samym początku. Zdecydowanie lepiej niż współpracę z urzędnikami, wspominam konsultacje z takimi przedsiębiorstwami jak STOEN - dostawca energii, czy SPEC - dostawca ogrzewania. Po sprywatyzowaniu są one dużo bardziej otwarte na współpracę z inwestorami niż urzędnicy miejscy.

Kiepska koordynacja
Władze Warszawy potrzebowały ok. 2 miesięcy, aby po przyjęciu wszystkich dokumentów wydać pozwolenie na budowę Ronda 1. Deweloper biurowca Centrum Jasna, zlokalizowanego przy skrzyżowaniu ul. Jasnej i Świętokrzyskiej miał mniej szczęścia.
 - Niestety nie udało nam się uniknąć pewnych kłopotów. Nie uzyskaliśmy np. takiego pozwolenia na budowę, na jakim nam zależało - wspomina Tomasz Goetz, dyrektor projektu Centrum Jasna. - Urzędnicy nie chcieli nam pójść na rękę. Od złożenia wszystkich dokumentów do uzyskania pozwolenia na budowę minęło pół roku.
Zdaniem Tomasza Goetza jest jeszcze zbyt wcześnie by oceniać stosunek obecnych władz Warszawy do inwestorów. Nie waha się jednak przed wyliczaniem swoich zarzutów wobec miejskich urzędników.
 - Cały urząd sprawia wrażenie bezwładnego i bezdusznego. Bardzo kiepsko przebiega współpraca pomiędzy jednostkami odpowiedzialnymi np. za dostarczanie mediów do działek, na których trwają inwestycje - skarży się Tomasz Goetz. - Prawdziwa udręka dotyczy kontaktów z Zarządem Dróg Miejskich. Trzeba osobno uzgadniać każdy szczegół, tak jakby nie można tego było zrobić hurtem jednorazowo.
Szef Centrum Jasna sądzi, że do niektórych zmian mogłyby dojść bez konieczności modyfikacji prawa. Powołuje się np. na rozwiązania niemieckie. Jego zdaniem inwestycję wolno tam rozpocząć już na podstawie określonych warunków zabudowy terenu. W pewnym momencie oczywiście inwestor musi już posiadać pozwolenie na budowę, ale do czasu jego uzyskania nie marnuje się czasu i prowadzi np. ziemne prace przygotowawcze.
 - Chyba wszyscy deweloperzy czy inwestorzy zgodnie twierdzą, że to przez urzędników Warszawa jest miejscem bardzo trudnym do inwestowania. Wydaje mi się jednak, że wszelkie zmiany w tej kaście będzie bardzo ciężko wprowadzić - podsumowuje Tomasz Goetz.

Kategorie