Miasta bez planów
Kolejna bariera przed inwestorami. Wygaśnięcie wielu planów zagospodarowania przestrzennego uchwalonych przed 1 stycznia 1995 roku drastycznie ograniczyło możliwości inwestycyjne. Sytuacja taka ma miejsce m.in. w kilku dużych miastach, w tym w Krakowie
To efekt art. 67 wciąż jeszcze obowiązującej ustawy o zagospodarowaniu
przestrzennym z 7 lipca 1994 r. Pracujący nad nową ustawą najwyraźniej
zapomnieli o tym artykule, tymczasem zgodnie z jego treścią wiele miejscowych
planów zagospodarowania przestrzennego, uchwalonych przed 1 stycznia 1995 r.,
utraciło moc wraz z początkiem tego roku. Sytuacja taka ma miejsce w gminach, w których od 1994 roku nie uchwalono studium uwarunkowań i kierunków
zagospodarowania przestrzennego, nie przystąpiono do sporządzania miejscowego
planu zagospodarowania przestrzennego lub nie zmieniono go według zasad określonych
w ustawie.
Skutki zaistnienia powyższej, bezprecedensowej sytuacji odczuwa wielu inwestorów
i deweloperów. Może ona również doprowadzić do poważnych komplikacji w
polityce urbanistycznej gmin oraz - co będzie dla nich jeszcze bardziej
dotkliwe - do kolejnych wydatków związanych z odbudową rezerw terenowych
przeznaczonych w wygasłych planach na cele publiczne.
Z planem lub bez planu
Chociaż brak planu nie wyklucza zagospodarowania nieruchomości, to jednak możliwości
inwestycyjne są drastycznie ograniczone, a ryzyko związane z inwestycjami jest
znacznie większe w porównaniu z inwestycjami na gruntach objętych planami.
Koncepcja przeciwna, zgodnie z którą brak planu poprawia sytuację inwestora i gminy, dając im większą
elastyczność w kształtowaniu sposobu zagospodarowania danej nieruchomości, w praktyce nie
znajdzie powszechnego zastosowania. Przyczyna tkwi w znanej powszechnie ostrożności
i zachowawczości organów odpowiedzialnych za architekturę.
Gdy planu nie ma
Gdy miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego nie istnieje, ustalenie
lokalizacji niektórych inwestycji może nastąpić po przeprowadzeniu
indywidualnego postępowania administracyjnego. Jego efektem będzie tzw.
decyzja o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu, która jest wówczas
wydawana na podstawie ogólnych przepisów i wymaga uzyskania wielu indywidualnych uzgodnień (np. z konserwatorem zabytków,
Ministrem Zdrowia czy Urzędem Górniczym). W takim procesie obowiązkowe jest
także przeprowadzenie rozprawy administracyjnej oraz obligatoryjnego postępowania
kontrolnego przez wojewodę. Wpływa to zarówno na wydłużenie czasu
oczekiwania na decyzję o lokalizacji jak i na zwiększenie marginesu swobody
interpretacyjnej urzędników prowadzących postępowanie. Jednak co najważniejsze,
brak planu utrudnia kształtowanie spójnej polityki rozwoju przestrzennego
gminy.
Warto również zwrócić uwagę na to, że w sytuacji, gdy miejscowy plan
zagospodarowania nie istnieje, wykluczone jest ustalenie warunków zabudowy i
zagospodarowania przestrzennego niektórych rodzajów inwestycji, m.in. centrów
handlowych i dróg o charakterze ponadlokalnym.
Skutki finansowe wygaśnięcia planów
Dla gmin istotny jest fakt, iż miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego
wygasłe 1 stycznia 2003 roku, określały rezerwy terenowe przeznaczone na
realizację projektów publicznych, w tym przede wszystkim pod budowę nowych dróg.
Po wygaśnięciu planów zniknęły formalne przeszkody do wykorzystania gruntów
przez ich właścicieli na inne cele. By przywrócić wspomniane rezerwy
konieczne będzie uchwalenie nowych planów zagospodarowania przestrzennego. To
nie koniec. Gminy będą zmuszone wypłacić odszkodowania właścicielom
nieruchomości położonych na terenach, na których ponownie wprowadzane będą
ograniczenia zmniejszające ich wartość rynkową. W zakresie inwestycji
publicznych, gminy oraz inni inwestorzy publiczni muszą także liczyć się z
koniecznością pokrycia wyższych odszkodowań i kosztów wykupu gruntów, które
- uwolnione z dotychczasowych ograniczeń - będą podlegały stopniowej
zabudowie.
Dla właścicieli nieruchomości oraz inwestorów najistotniejszy może okazać
się spadek wartości nieruchomości, których wysokie notowania na rynku
uzasadniało przeznaczenie w dotychczasowych miejscowych planach
zagospodarowania przestrzennego. Bez wątpienia największe straty mogą ponieść
właściciele nieruchomości przeznaczonych pod wielorodzinne budownictwo
mieszkaniowe czy też pod budowę obiektów handlowo-usługowych.
Z zaistniałej sytuacji cieszyć się powinni natomiast właściciele nieruchomości
uwolnionych od ograniczeń w ich zagospodarowaniu. Obecnie właściciele takich
gruntów mogą liczyć na istotny wzrost zainteresowania inwestorów ich własnością,
a w konsekwencji większą wartością należących do nich nieruchomości.
Niepewna przyszłość
Z początkiem stycznia br. na terenach niektórych gmin nie wygasły wszystkie
plany uchwalone przed 1 stycznia 1995 roku. Nie oznacza to, że nie stanie się
to za 10 miesięcy z pozostałymi planami, niewygasłymi jeszcze w powyższym
trybie. Część gmin podejmując w pośpiechu uchwały o przyjęciu studium
uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego oraz o przystąpieniu
do sporządzania miejscowego planu zagospodarowania, odsunęła jedynie w czasie
moment utraty ważności przez dotychczasowe plany. Zgodnie z ustawą plany
takie wygasną 1 stycznia 2004 roku. Biorąc pod uwagę przewlekłość procedur
uchwalania miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego oraz
rozpatrywania odwołań, należy liczyć się z tym, że w wielu polskich
miastach stare plany utracą ważność przed uchwaleniem nowych (nad którymi
prace rozpoczęto np. w grudniu ubiegłego roku). Choć skala tego zjawiska jest
teraz trudna do oszacowania, to ryzyko wygaśnięcia planów uchwalonych przed
1995 rokiem - także w gminach, w których plany takie funkcjonują w chwili
obecnej - powinno być przez inwestorów brane pod uwagę.
Niepewność inwestorów potęguje fakt, iż do ustalania warunków zabudowy i
zagospodarowania terenu, stosuje się przepisy obowiązujące w chwili wydawania
decyzji administracyjnych, nie zaś aktualne w chwili składania wniosków o ich
wydanie. Z dnia na dzień może się bowiem okazać, że realizacja inwestycji
dopuszczalnych wyłącznie na terenach, gdzie obowiązują miejscowe plany
zagospodarowania przestrzennego, była możliwa w chwili składania wniosku (w
czasie obowiązywania planu miejscowego), ale z chwilą jego wygaśnięcia staje
się niedopuszczalna.
Ustawa nie przewiduje powyższej sytuacji, dlatego też nie daje odpowiedzi na
pytanie co z takim wnioskiem należy uczynić. Wydaje się jednak, że organy
administracji architektonicznej będą zawieszać procedurę do uchwalenia
nowego planu miejscowego, którego kształtu nie sposób na ogół przewidzieć.
W większości przypadków spowoduje to zapewne faktyczną rezygnację inwestora
z realizacji projektu planowanego w danej lokalizacji.
Deux ex machina
Jednym z możliwych rozwiązań zaistniałej sytuacji może być interwencja
ustawodawcy. Obecnie w Senacie trwają dalsze prace nad ustawą o planowaniu i
zagospodarowaniu przestrzennym. Przewiduje ona m.in. ponowne przedłużenie
okresu obowiązywania niewygasłych dotąd planów zagospodarowania
przestrzennego uchwalonych przed 1995 rokiem. Nie wiemy jednak jaki będzie
ostateczny kształt nowej ustawy, a tym samym okres kolejnego przedłużenia.
Najwłaściwszym rozwiązaniem wydaje się bezterminowe przedłużenie planów
tak, aby obowiązywały do czasu uchwalenia nowych.
Powyższe rozważania dotyczące negatywnych skutków wygaśnięcia planów
miejscowych uzasadniają tezę, iż jakikolwiek plan, nawet uchwalony przed 1995
rokiem, jest o wiele lepszy niż całkowity brak planu.
Problem planów, które już utraciły ważność zostanie zapewne nierozwiązany,
aczkolwiek istnieje możliwość, że ustawodawca zdecyduje się na przywrócenie
ich ważności (restytucja) lub po raz kolejny przedłuży je z mocą wsteczną,
tj. od 1 stycznia 2003 r. Obie propozycje wzbudzają pewne wątpliwości prawne,
są jednak jednocześnie ze wszech miar społecznie i gospodarczo uzasadnione.
Niezależnie jednak od ostatecznego rozwiązania tych kwestii, należy oczekiwać
dużego zainteresowania ze strony gmin, którym powinno zależeć na jak
najszybszym uchwalaniu planów zagospodarowania przestrzennego w celu utrzymania
bądź podniesienia atrakcyjności inwestycyjnej nieruchomości położonych na
ich terenach.
Andrzej Chełchowski i Konrad Marciniuk
Autorzy są radcami prawnymi w kancelarii prawnej Miller Canfield Paddock and Stone