Uczymy się i idziemy dalej
O dobrych lokalizacjach, funduszach inwestycyjnych i studentach architektury z Harvardu rozmawiamy ze Zbigniewem Wojciechem Okońskim, wiceprezesem Prokomu Investments
Miasteczko Wilanów to przedsięwzięcie, w które w ciągu kilku lat trzeba zainwestować około 1 mld USD. Dzięki udziałowi
w tak dużym projekcie, dołączyliście do grona największych deweloperów w Polsce. Jednak Prokom Investments nie ma zbyt wielkiego doświadczenia
w tej branży.
- Jak dotąd wybudowaliśmy kompleks apartamentów i biurowiec w Gdyni, kompleks
biurowo-mieszkaniowy przy ul. Grójeckiej w Warszawie, zaś od czterech i pół
roku jesteśmy zaangażowani w Wilanów. Wiemy od naszych partnerów, że w
deweloperce zawsze najtrudniejsza jest akceptacja planów przez instytucje
samorządowe. Dziś najtrudniejsze jest za nami, bo większość planów została
już zatwierdzona. Zresztą nie ukrywam, że mamy bardzo znamienitego
sprzymierzeńca, czyli Archidiecezję Warszawską, której inwestycja sąsiaduje
z naszą.
Czy sądzi pan, że Prokom ma wystarczająco duże rozeznanie wśród
deweloperów i inwestorów budowlanych, aby udało wam się znaleźć partnerów do
Miasteczka?
- Nie mamy z tym problemów. Rozmawiamy ze znanym w Polsce skandynawskim
inwestorem, który planuje wybudowanie na terenie Miasteczka hotelu. Jesteśmy
bliscy podpisania wiążącej umowy ze stowarzyszeniem, które wybuduje szkołę
niemiecką. Chcemy, aby na naszym terenie znajdowały się instytucje mogące służyć
także mieszkańcom innych dzielnic. Rozmawiamy więc z inwestorami skłonnymi
do budowy szpitala oraz z innymi, chcącymi stworzyć klub sportowy, który byłby
zlokalizowany w okolicach przyszłej autostrady. Tam również znalazłby się
park technologiczny oraz biura.
Zawarliśmy porozumienie z Harvard School of Architecture i grupa studentów tej uczelni wraz z Martą
Schwarz, guru amerykańskiej architektury, spędzi u nas semestr na
projektowaniu małej architektury Miasteczka - czyli przedpola pałacu,
wszystkich ciągów zieleni, skwerów i placów. Podobną pracę ci studenci
wykonywali w ubiegłym roku w Mediolanie.
Kiedy można spodziewać się decyzji administracyjnych, które umożliwią
rozpoczęcie prac na budowie centrum handlowego Auchan na terenie Miasteczka?
- Jesteśmy w trakcie uzyskiwania decyzji o warunkach zabudowy. W październiku
sporządzono raport opisujący wpływ tej inwestycji na środowisko - na poziom
wód gruntowych, zanieczyszczenie powietrza, hałas. Wyniki wypadły pozytywnie,
choć autor przedstawił swoje zalecenia co do inwestycji. Obecnie wilanowscy
urzędnicy oczekują na postanowienia starostwa, sanepidu, konserwatora zabytków
i konserwatora przyrody. Jeśli ich decyzje będą pozytywne, urzędnicy wydadzą
decyzję
o warunkach zabudowy. Być może zapadnie ona jeszcze w tym roku, ale liczymy się
z tym, że uprawomocni się dopiero po wyrokach sądowych, może nawet w NSA. Myślę,
że pierwsza łopata mogłaby zostać wykopana między czerwcem i październikiem
przyszłego roku.
Co z innymi inwestycjami w Wilanowie?
- Chcemy, aby centrum Auchan powstało najpierw, gdyż wydaje nam się, że
stanie się ono kołem zamachowym dla całej inwestycji.
Jeśli chodzi o Miasteczko, to Robyg Development buduje już na ośmiu hektarach
apartamenty. W pierwszej fazie powstaje budynek na 155 mieszkań. Jego jedno
skrzydło od ul. Klimczaka jest już dociągnięte do najwyższej kondygnacji. Cały obiekt będzie
gotowy za rok.
Prowadzimy też rozmowy na temat poprowadzenia infrastruktury podziemnej wzdłuż
ul. Klimczaka i Przyczółkowej. Ruszamy z budową kolektora sanitarnego, najważniejszego
elementu infrastrukturalnego umożliwiającego prowadzenie jakichkolwiek inwestycji deweloperskich. Kolektor, który powstanie za ok. 7 miesięcy, będzie
odprowadzał ścieki do przyszłej oczyszczalni "Południe".
Prokom przystąpił do prac nad Miasteczkiem Wilanów cztery i pół roku
temu, kiedy warszawski rynek mieszkaniowy wyglądał zupełnie inaczej. Od tej
pory powstało sporo apartamentów, z których wiele jest wciąż pustych. Nie
obawia się pan, że tłuste lata dla produktów luksusowych mamy chwilowo za
sobą?
- Klasycy biznesu twierdzą, że w inwestowaniu w nieruchomości najważniejsze
są trzy rzeczy: lokalizacja, lokalizacja i lokalizacja, a nie ma wątpliwości,
że Wilanów to dobre miejsce. Uważam, że jest zapotrzebowanie na naszą ofertę
i będzie rosło wraz z tym, jak gospodarka zacznie wychodzić z dołka. Sądzę, że wejście do Unii
Europejskiej wpłynie na zwiększenie zainteresowania naszą ofertą: przyjadą
do Polski ludzie związani z instytucjami Unii, a także poprawi się kondycja finansowa Polaków. Sądzę, że Wilanów jest
miejscem, w którym będzie to doskonale widać.
Co z tą częścią Wilanowa, o której mniej się mówi? Mam na myśli
okolice przyszłej autostrady.
- Rzeczywiście, o tym jakby ciszej, ale wcale nie zdziwiłbym się, gdyby za
jakiś czas ruszyły tam prace. Prowadzimy rozmowy z inwestorem, który
specjalizuje się w budowie biur i powierzchni dla firm z branży hi-tech. Jeżeli
dogadamy się co do tego, kto i w jakiej wysokości będzie finansował
inwestycję, być może w przyszłym roku moglibyśmy zaczynać prace.
Prokom Investments to nie tylko Miasteczko Wilanów. Jesteście właścicielem
m.in. dwóch firm budowlanych. Co ta inwestycja miała na celu?
- Kilka lat temu kupiliśmy firmę Energobudowa, która dosyć często dla nas
pracuje - wybudowała m.in. kompleks biurowo-mieszkalny przy ul. Grójeckiej w
Warszawie. Pośrednio jesteśmy też właścicielem gdańskiej spółki
budowlanej Polnord. Powoli dążymy do połączenia obu tych przedsiębiorstw.
Jesteśmy dla nich inwestorem finansowym, ale wydaje nam się, że posiadanie
firm budowlanych, gdy jest się deweloperem, przynosi korzyści. Nasze spółki
biorą udział w organizowanych przez nas przetargach na zasadach rynkowych i je
wygrywają, jeśli składają najlepszą ofertę. Zeszłoroczne przychody
Energobudowy wyniosły ok. 200 mln zł, z tego tylko 20 proc. pochodziło ze
zleceń Prokomu.
Jaki odsetek środków, którymi dysponuje Prokom Investments, został
zainwestowany w działalność deweloperską i w zakup spółek budowlanych?
- Energobudowę kupiliśmy około 5 lat temu i nie były to kolosalne pieniądze.
Tymczasem w grunty w samym Wilanowie zainwestowaliśmy ok. 100 mln zł. Łącznie
w tereny w całym kraju, w Miasteczko
i w akcje Energobudowy, zainwestowaliśmy ok. dwóch trzecich kwot, jakimi
dysponuje Prokom Investments.
Unika pan odpowiedzi na pytanie ile dokładnie zainwestowaliście.
- Prokom Investments jest czymś na kształt private equity fund, czyli
prywatnego funduszu inwestycyjnego, którego wartość rynkowa wynosi około
kilkuset milionów dolarów. Jesteśmy więc liczącym się graczem na rynku.
Wydaje mi się, że zaraz za Enterprise Investors.
Czy któraś z inwestycji Prokomu Investments przynosi już zysk?
- Na pewno sukcesem okazał się kompleks przy ul. Grójeckiej. Sprzedaliśmy już
wszystkie mieszkania, a biurowiec został wynajęty.
No tak, ale wynajęty Prokomowi Software.
- Lepiej jest płacić czynsz spółce z własnej grupy kapitałowej, niż komuś
innemu. Teraz budujemy także biurowiec w Gdyni, do którego przeniesiona
zostanie główna siedziba spółki.
Czy wasze zaangażowanie w branżę deweloperską wynika tylko z tego, że
weszliście w posiadanie działki w Wilanowie i po zakończeniu tego projektu
wycofacie się, czy też macie na uwadze inne przedsięwzięcia deweloperskie?
- Logiczne jest pójście dalej. Kiedy się zdobędzie doświadczenie, nie ma
sensu kończyć działalności. Mamy grunty m.in. w Sopocie, w Gdańsku. Poprzez
firmę zależną posiadamy wymagający renowacji biurowiec w centrum Wrocławia.
Musimy jednak myśleć nie tylko o inwestowaniu, ale też o zarabianiu pieniędzy.
Punkt przełomowy w inwestycji w Miasteczko Wilanów powinien nastąpić za
jakieś cztery lata, kiedy liczymy na odzyskanie poniesionych nakładów.