Tama zatorom!
Co dalej z projektem ustawy o gwarancji płatności budowlanych mającej
przeciwdziałać zatorom płatniczym i chronić wykonawców prac budowlanych przed
nieuczciwymi inwestorami? Od czasu publikacji naszego artykułu (,Eurobuild Poland"
4/2002) sprawa posunęła się naprzód
w Sejmie, ale spotkała się z niechęcią Rady Ministrów.
Pod koniec maja kluby poselskie wszystkich opcji politycznych uznały, że taka ustawa jest potrzebna. Ministrowie zaś, zaznaczając, że zdają sobie sprawę z negatywnych skutków zatorów płatniczych, wytoczyli siedem argumentów uzasadniających ich niechęć do ustawy w proponowanym kształcie. Poniżej przedstawiamy kilka z nich.
Grzechy główne
Przede wszystkim ,rozwiązanie zaproponowane w projekcie (chodzi o objęcie ochroną
wykonawców - red.) narusza zasadę równego traktowania sektorów, gdyż obejmuje jedynie
sektor budowlany". Ochrona wszystkich, narażonych na podobne problemy, byłaby
niemożliwa ze względów finansowych i systemowych. Ponadto projekt ustawy działa tylko
jednostronnie, nie chroniąc inwestora przed nierzetelnymi wykonawcami.
Zdaniem rządu ,wprowadzenie projektu ustawy w życie może się zamienić w ukryte
dotowanie podmiotów gospodarczych przez Skarb Państwa" (chodzi o obowiązek
udzielania gwarancji płatności - red.). Tak mogłoby się stać, gdyby Skarb Państwa
musiał pokrywać długi inwestora.
Kolejne argumenty dotyczą ewentualnego ogromnego popytu na gwarancje Skarbu Państwa,
gdyby banki odmówiły udzielenia takiej gwarancji. Ministrowie uważają również, że
projekt ustawy ,w niedopuszczalny sposób ingeruje w działalność banków".
Projekt zbyt łagodny
Projekt ustawy wciąż wywołuje emocje wśród firm wykonawczych i dzieli środowisko na
zwolenników i sceptyków rozwiązań w nim zawartych.
Aleksander Jonek, prezes Mostostalu Siedlce należy do przeciwników obecnie proponowanego
projektu ustawy. Jego zdaniem daje on zbyt dużą swobodę inwestorom.
- Sądzę, że należałoby wprowadzić obowiązek posiadania przez inwestorów akredytyw
bankowych. Przed rozpoczęciem inwestycji inwestor wpłacałby całą, lub część kwoty
do banku i generalny wykonawca mógłby być pewny, że po wykonaniu prac otrzyma
pieniądze - od banku, ale z konta inwestora (z tzw. rachunku esrcow) - uważa Aleksander
Jonek.
Nieoczekiwana zmiana miejsc
Zdaniem Jonka jedną z głównych przyczyn istnienia zatorów są niezwykle wydłużone w
budownictwie terminy płatności. Gdyby je ustawowo skrócić, problem by się
zmniejszył.
- Inwestorzy proponują nawet 120-dniowe terminy płatności. W praktyce oznacza to,
że zleceniobiorca finansuje budowę z własnych środków. Prowadzi to do tego, że
wykonawcy muszą mieć coraz większe środki obrotowe, co zmusza ich do brania kredytów,
a to zwiększa koszta działalności - twierdzi prezes Jonek.
Takie sytuacje sprawiają, że w procesie inwestycji budowlanej odwracają się role.
Generalny wykonawca staje się faktycznie deweloperem, gdyż finansuje prace. Deweloper z
kolei zamienia się praktycznie w inwestora, ponieważ płaci niemalże za gotowy
już produkt.
Escrow i kontrola kosztów
Dr Uwe Krüger, prezes Hochtief Polska, zgadza się z opinią, że jednym z rozwiązań
zamiast uchwalenia projektu ustawy, mogłoby być zastosowanie bankowego rachunku typu
escrow. Szczególnie przy dużych inwestycjach
- Środowisko wykonawców potrzebuje ochrony przed nieuczciwą grą inwestorów - twierdzi
prezes Hochtiefu. - Dotyczy to nie tylko małych i średnich firm, ale nawet tak dużych,
jak nasza. Byliśmy świadkami kilku upadków firm, których przyczyną był właśnie ten
problem.
Marcin Klammer z EC Harris (konsultanci ds. kosztów), uważa, że zatory płatnicze są
łatwiejsze do uniknięcia, gdy inwestycja finansowana jest z kredytu bankowego. Wtedy
kolejne transze zwalniane są z kont bankowych na podstawie protokołu zaawansowania
robót sporządzonego przez inspektora nadzoru bankowego.
- Pewnym rozwiązaniem problemu może być kotnrolowanie płatności poprzez
doradców ds. kosztów - twierdzi Marcin Klammer. - Zatrudniani np. przez inwestora,
sprawdzają czy generalny wykonawca zapłacił podwykonawcom za zakończone prace i czy w
związku z tym roboty mogą być kontynuowane.
Odzysk wierzytelności
Zdaniem Henryka Benkowskiego z firmy prawniczej Kaczmarski Incasso, zajmującej się
dochodzeniem roszczeń finansowych i obrotem wierzytelnościami, budownictwo to branża
najbardziej narażona na ,nierzetelne regulowanie płatności". - Nie prowadzimy
statystyk branżowych, ale nasza praca dotyczy bardzo wielu podmiotów gospodarczych -
spółek i osób prawnych - z sektora budowlanego - mówi Henryk Benkowski. - Gdy mała
firma stara się odzyskać swoje wierzytelności drogą sądową, duża po prostu zmienia
swojego dostawcę czy podwykonawcę. Masowa reakcja małych firm, czy to poprzez
stworzenie lobby parlamentarnego czy częstsze korzystanie z usług takich firm jak nasza,
mogą zmienić ten stan rzeczy.