EN

W tym scenariuszu każdy wygrywa

Rynek inwestycyjny i finansowy
EUROPA ŚRODKOWO-WSCHODNIA W lipcu ogłoszono, że Revetas Capital oraz Patron Capital Partners rozpoczęły strategiczną współpracę, mającą na celu zainwestowanie do 100 mln euro w zagrożone nieruchomości znajdujące się w systemie bankowym Europy Środkowo-Wschodniej. Firma Revetas z siedzibą w Guernsey poinformowała ponadto, że otwiera swoje biuro w Budapeszcie, które dołączy do oddziałów w Londynie, Bratysławie i Wiedniu. Tworzy także fundusz o wartości 250 mln euro, które przeznaczy na inwestycje w regionie. Członkiem komitetu inwestycyjnego Revetas został Marcus Leininger.

Revetas Capital jest następcą grupy Bifrost Investment założonej w 2003 roku z myślą o oportunistycznych inwestycjach w nieruchomości w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, ale głównie we Wspólnocie Niepodległych Państw. Na stronie firmy można dowiedzieć się, że od tamtego czasu zespół ten pozyskał, zarządzał, refinansował i zbył nieruchomości warte ponad 400 mln euro - zawarł dziesięć transakcji, a łączna powierzchnia tych nieruchomości wyniosła około 240 tys. mkw. Jednak przedmiot zainteresowania zespołu uległ geograficznemu przesunięciu. - Obecnie interesuje nas region Europy Południowo-Wschodniej, gdzie banki starają się pozbyć zagrożonych aktywów - tłumaczy magazynowi Eurobuild CEE Markus Leininger. - Polska stosunkowo dobrze poradziła sobie podczas kryzysu, ale na południe od niej sprawy mają się zupełnie inaczej. Tam sytuacja jest bardziej problematyczna. To pole dla firm takich jak nasza. Banki na Węgrzech, w Rumunii czy Bułgarii są wciąż ?przelewarowane", a złe kredyty nie są ich jedynym problemem. W 2018 roku wchodzi w życie Bazylea III, która zwiększy wymagania kapitałowe. Banki będą musiały być na to przygotowane. Dodatkowo sprawę komplikuje fakt, że spadła wartość kapitałowa nieruchomości. Zamierzamy wprowadzić świeży pieniądz, tak by stworzyć nową wartość i sprowadzić aktywa na właściwe tory - opowiada o strategii firmy Marcus Leininger.

Czym wyróżnia się podejście firmy Revetas? Idea przyświecająca całemu przedsięwzięciu polega na stworzeniu wyspecjalizowanej firmy, która będzie koncentrowała się na bankach posiadających problematyczne kredyty i inwestorach chcących wycofać się ze swoich projektów. Revetas stara się więc ugruntować pozycję partnera instytucji finansowych, ale jednocześnie wychodzi poza profil czysto oportunistycznego dewelopera. - Chcemy stworzyć platformę mającą na celu restrukturyzację, dokapitalizowanie i obniżenie lewarowania nieruchomości w regionie - dodaje.

Odpisy wykluczone
Jak osiągnąć ten cel? - Będziemy koncentrowali się na klasie aktywów pobocznych. Jak dotąd, w większości przypadków banki są zainteresowane rozmową z nami, ale zobaczymy jak to będzie dalej. Muszą one uporządkować swoje bilanse, dlatego też wprowadzenie nowego pieniądza powinno im się spodobać. Do tej pory sytuacja była korzystna tylko dla nabywców zagrożonych nieruchomości - natomiast banki musiały dokonywać dużych odpisów. Obecny klimat ekonomiczny nie pozwoli już na duże odpisy. Skupimy się więc na zapewnieniu scenariusza wyjścia, w którym obaj partnerzy będą mogli skorzystać na podwyższeniu wartości danego aktywu - tłumaczy Marcus Leininger. Revetas chce zatem tworzyć spółki typu joint-venture z właścicielami zagrożonych nieruchomości lub w porozumieniu z kredytodawcą je przejmować. - Naszym głównym celem jest znalezienie aktywów, które możemy repozycjonować i przywrócić na rynek. Banki będą mogły w ten sposób odzyskać pieniądze, natomiast fundusze - wycofać się i jednocześnie zarobić - mówi Marcus Leininger.

Kropla w morzu
A jaką rolę w planach Revetasu odegrać ma partner firmy - Patron Capital z siedzibą w Londynie i Luksemburgu? - Patron jest inwestorem w funduszu, który zapewnił platformie kwotę 100 mln euro na rozpoczęcie działalności - mówi Marcus Leininger. Podkreśla, że ma ona być wiodącą platformą w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie - w jego przekonaniu - nikt nie oferuje porównywalnych usług. Celem funduszu jest zebranie 250 mln euro. Zważywszy jednak na skalę i liczbę problematycznych aktywów, można założyć, że wartość funduszu jeszcze urośnie. - Wziąwszy pod uwagę liczbę inwestorów, którzy nie są w stanie zarządzać swoimi aktywami, tych, którzy stracili zainteresowanie lub dokonali repatriacji swojego kapitału, a także liczbę banków, które muszą zredukować swoje kredyty - trzeba uznać, że kwota 250 mln euro to kropla w morzu. System bankowy nadal jakoś sobie radzi, ale szuka rozwiązań czy partnerów, którzy byliby w stanie pomóc zredukować ryzyko transakcji. Spółki typu joint-venture, które chcemy zakładać wspólnie z bankami i inwestorami, wprowadzą aktywa z powrotem na wyższy poziom - nawet w trudniejszych jurysdykcjach takich, jak Rumunia czy Bułgaria - podsumowuje Marcus Leininger.

Kategorie