Mini ciągle w modzie
Powierzchnie handlowe i rozrywkoweW ostatnich latach rynek handlowy był zdominowany przez plany budowy mniejszych obiektów w miastach poniżej 100 tys. mieszkańców. Z typowego centrum handlowego ciężar inwestycji przeniósł się na parki handlowe, projekty mieszane, czy tzw. strip malle. Koncepty ewoluowały i z czasem zaczęto wprowadzać je nawet do aglomeracji jako ofertę dodatkową, uzupełniającą handlowe luki. Deweloperzy zacierali ręce i z zapałem opracowywali koncepcję wchodzenia na nowe rynki, nawet do miasteczek o liczbie mieszkańców poniżej 10 tys. Przygotowując materiał, zliczyliśmy kilkadziesiąt firm, które zdecydowały się zbudować własną sieć minicentrów handlowych. Byli wśród nich znani i duzi deweloperzy, jak chociażby Rank Progress. Swego czasu firma zapowiedziała realizację sieci małych obiektów handlowych. Z 81 lokalizacji branych pod uwagę, minigalerie powstają na razie w trzech: Oleśnicy, Miejscu Piastowym i Grudziądzu (już działa). Trzeba również brać pod uwagę lokalnych inwestorów – oni też dostrzegli swoją szansę. Obecnie jest już nieco spokojniej, chociaż liczba budów nie maleje. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się te obszary w mniejszych miejscowościach, które zapewniają ruch – są to najczęściej tereny dworców autobusowych.
Małe miasta górą
Najwięcej małych obiektów handlowych powstaje w mniejszych miejscowościach, wypełniając brak nowoczesnej powierzchni handlowej. Eksperci zapewniają, że miasta poniżej 100 tys. mieszkańców są nadal atrakcyjnym rynkiem. Ostrzegają jednak przed traktowaniem tej grupy jako całości. – Nie wolno zapominać, że jest to rynek niejednorodny i bardzo zróżnicowany. Obok stosunkowo bogatych miast, mamy również biedniejsze. Dla przykładu, siła nabywcza mieszkańców Lubina jest niemal dwa razy wyższa niż mieszkańców Hrubieszowa. Miasta różnią się także nasyceniem powierzchnią handlową. Dla Nowego Sącza czy Słupska wskaźnik podaży nowoczesnej powierzchni handlowej w stosunku do liczby mieszkańców jest dwukrotnie wyższy niż średnia dla miejscowości tej klasy wielkości. Na tę grupę miast, jako potencjał lokalizacji dla projektu handlowego, trzeba również patrzeć pod kątem odległości od dużych ośrodków miejskich, których bogata i zróżnicowana oferta potencjalnie przyciąga klientów nawet z bardziej oddalonych miejscowości. Kluczowe są także zachowania zakupowe i preferencje mieszkańców – twierdzi Agnieszka Kowalewska, menedżer projektu, Customer Analytics & Sales Strategies GfK Polonia. To zachęta, aby z uwagą przyglądać się rynkowi, podchodzić indywidualnie do każdej lokalizacji i rozpatrywać każdy aspekt przygotowania do realizacji inwestycji handlowej. – Małe miasta mają potencjał deweloperski. W Polsce miast do 100 tys. mieszkańców jest około 870, z czego największą grupę stanowią miasta do 10 tys. mieszkańców – jest ich około 500. Udział w całości populacji miejskiej Polski wynosi w przypadku tych najmniejszych miast 6 proc. Z grupy miast 100-tysięcznych największy udział liczby ludności w populacji miejskiej Polski – 18 proc. – wykazują natomiast te z przedziału 10-50 tys. mieszkańców. Warto podkreślić, że wartość współczynnika siły nabywczej, przypadającej na 1 mkw. działającej powierzchni handlowej w tych miastach jest najwyższa w kraju. Wynika to, naturalnie, z mniejszej podaży powierzchni handlowej w mniejszych miastach, ale przede wszystkim odzwierciedla duże zróżnicowanie potencjału tych miast. Ten rynek to perspektywiczne pole dla rozwoju nowoczesnej powierzchni handlowej, której w wielu miejscowościach brakuje. Każdą lokalizację trzeba jednak dokładnie sprawdzić przed podjęciem decyzji o rozpoczęciu inwestycji. Ważne jest nie tylko, czy budować, ale i co budować – jaka wielkość, jaki format centrum handlowego, jaki miks oferty i najemców będzie najlepszą odpowiedzią na popyt konsumpcyjny mieszkańców miasta, nawet w przypadku małych obiektów handlowych – wskazuje Agnieszka Kowalewska. Opłacalność inwestycji jest więc w dużej mierze oparta na wyborze odpowiedniego miejsca i dopasowaniu projektu do możliwości finansowych i oczekiwań mieszkańców. Ten pogląd podziela też Ewa Bobkowska, prezes zarządu P.A. Nova, ale wskazuje także inny czynnik ważny dla dewelopera – stopień wynajęcia obiektu. – Budowa parków handlowych w miastach od 10 tys. mieszkańców ma wciąż spory potencjał. Jest jeden warunek: trzeba mieć odpowiednią lokalizację oraz zapewnionych najemców jeszcze przed rozpoczęciem budowy – podkreśla szefowa P.A. Nova – firmy, która do tej pory zbudowała trzy tego typu obiekty, kolejne trzy są w planach. – Jesteśmy zadowoleni z obrotów naszych małych obiektów handlowych. Są to opłacalne inwestycje, dlatego kontynuujemy realizację tego typu projektów – dodaje Ewa Bobkowska.
Odpowiedni format
Najpopularniejszym formatem dla małych obiektów są parki handlowe. To dość proste konstrukcje, z wejściem do sklepów z parkingu. Budowa parku handlowego pochłania mniej pieniędzy i czasu niż to ma miejsce w przypadku typowej galerii handlowej. Jest to koncept wygodny dla klienta, stworzony na szybkie zakupy. Kto najchętniej wprowadza się do takich obiektów? – Dla parków handlowych najlepszy jest mix najemców z branży obuwniczej, odzieżowej, drogeryjnej, apteki, RTV/AGD w połączeniu z dyskontem spożywczym – wymienia Ewa Bobkowska. Nie tylko dla deweloperów ten rynek jest szansą na rozwój biznesu. Dostrzegają to najemcy, którzy cenią sobie obecność w takich projektach. – Rynek małych miast od zawsze był w centrum zainteresowania sieci Media Expert, zdobyliśmy pozycję lidera w tym segmencie rynku. Zauważalna jest wzmożona aktywność pozostałych podmiotów z branży w małych i średnich miastach, co potwierdza ich potencjał – mówi Marcin Żakowski, dyrektor działu nieruchomości Media Expert. Świadczą o tym plany ekspansji: 80 nowych sklepów w tym roku oraz remodeling 50 już istniejących. – Stawiamy na projekty rozpoznawalne i dające szanse być liderem na mikrorynku. Nie ma większego znaczenia, czy jest to park handlowy, czy tradycyjne centrum. Ważna jest jakość projektu, mix najemców i wartość dla rynku lokalnego – zaznacza Marcin Żakowski. Wśród innych sieci często występujących na listach najemców są m.in.: Biedronka, Lidl, Pepco, KiK, TextilMarket, RTV Euro AGD, Centrum Chińskie, Rossmann, CCC, Deichmann, Jysk, Martes Sport, punkty sieci komórkowych, lokalni usługodawcy.
Zapełnić rynek
W ostatnim czasie na rynku zadebiutowało kilka nowych firm nastawionych na realizację powierzchni handlowych w mniejszych formatach. Te spółki powstały w celu realizacji mniejszych obiektów albo dołączyły taką działalność do swojej podstawowej aktywności. Wśród nich: Katharsis Development, Budner Investment, Real2B. Na razie minigalerie tych deweloperów w większości są w planach lub w budowie. Efekty, w przypadku Grupy Budner, poznamy jeszcze w tym roku, obserwując debiut parku handlowego Shopin w Łodzi. Katharsis już cieszy się z otwartego w listopadzie 2013 roku HopStopu w Radomiu. Część inwestorów korzysta z pomocy agencji takich, jak: Retail Concept (pracuje dla Boza Inwestycje), Origo Group (obsługuje prywatnych, lokalnych inwestorów, np.: PHPU Fabel, Athletic Management Nieruchomości 3 SKA) czy Mallson. Ta ostatnia firma prowadzi projekty dla MarcPolu, McKinlay Development (właściciela sieci Multishop), inwestora Ery Park Wieluń, ZRB Kampka (właściciela Parku Handlowego Żory) czy Budremu (właściciela sieci Multibox w Świeciu, Siedlcach i Łasku). Aktywna jest również spółka RetPro. Do jej klientów należą właściciele Pasażu Targowa w Garwolinie, Galerii NDM w Nowym Dworze Mazowieckim (Domex) czy Galerii Bem w Zambrowie. Od samego początku rozwoju nowoczesnej powierzchni handlowej w formie mniejszych obiektów na rynku obecna jest firma Dekada Realty. W tej chwili może się ona pochwalić ośmioma działającymi obiektami. Pięć kolejnych znajduje się w przygotowaniu. Weteranem jest również firma RECE Group, która posiada 11 funkcjonujących centrów Skwer Handlowy. Na razie jednak zawiesiła plany rozwoju. Prawdziwym rekordzistą jest natomiast Czerwona Torebka z liczbą 66 pasaży o tej samej nazwie. Często są to obiekty mniejsze niż 2 tys. mkw., ze sklepami pierwszej potrzeby: piekarnia, mięsny, warzywniak. Jej ekspansja w dużych ośrodkach miejskich świadczy o tym, że małe obiekty doskonale poradzą sobie również w tych lokalizacjach jako uzupełnienie oferty tradycyjnych galerii. – Format pasaży handlowych Czerwona Torebka doskonale sprawdza się w małych, średnich, jak również w dużych miastach. Posiadamy pasaże m.in w Warszawie, Piasecznie, Wrocławiu, Szczecinie, Łodzi czy Gdańsku. Klienci mają coraz mniej czasu na chodzenie między regałami i długie oczekiwanie w kolejce do kasy, zwłaszcza w tygodniu, a to częsty scenariusz w dużych formatach handlowych. Tam dokonuje się zakupów głównie w weekendy. Nasze obiekty handlowe powstały w atrakcyjnych handlowo lokalizacjach. Są to miejsca, gdzie odbywa się intensywny ruch samochodowy i pieszy, a więc zaludnione osiedla mieszkaniowe, główne szlaki komunikacyjne, ważne strefy handlowo-usługowe czy drogi dojazdowe do tzw. sypialni miejskich. Pasaże są wygodnymi centrami ze specjalistycznym asortymentem, w których można zrobić zakupy tzw. pierwszej potrzeby w drodze do domu czy do pracy, bez potrzeby udawania się do super czy hipermarketu. Co więcej, małe formaty handlowe pomagają rozwijać biznes lokalnym przedsiębiorcom, dla których lokale w galeriach czy centrach handlowych leżą poza zasięgiem możliwości finansowych – zaznacza Tomasz Jurga, członek zarządu spółki Czerwona Torebka.
Andrzej Wilk
prezydent Miasta Żyrardowa
Oferujemy wsparcie inwestorom
Obserwowany w ostatnim czasie dynamiczny rozwój sieci handlowych nie omija Żyrardowa. Na przestrzeni kilku ostatnich lat w naszym mieście pojawiły się obiekty handlowe należące m.in. do sieci Kaufland, Lidl, Carrefour, Biedronka. Poza tradycyjnymi dyskontami funkcjonuje także galeria handlowa Dekada, CH Stara Przędzalnia, CH Stara Garbarnia, swoją inwestycję w Żyrardowie planuje też Elbfonds Development. Wspomniane obiekty handlowe powstały na terenach nienależących do miasta, dlatego też trudno tutaj przypisać samorządowi inicjatywę w zakresie lokacji tychże obiektów. Niemniej w momencie pojawienia się w Żyrardowie nowego inwestora, również z sektora handlowego, podejmujemy z nim współpracę poprzez funkcjonujące w ramach Urzędu Miasta Centrum Obsługi Inwestora. Pomoc obejmuje m.in. opiekę w zakresie kontaktów z instytucjami wydającymi stosowne pozwolenia, czy też z podmiotami zapewniającymi np. dostawy niezbędnych mediów. W przypadku dużych inwestycji, które generować będą wysokie zatrudnienie, możemy zaoferować wsparcie w zakresie podniesienia atrakcyjności inwestycyjnej terenu znajdującego się w obszarze zainteresowania potencjalnego inwestora, m.in. przez poprawę dostępności komunikacyjnej i jakości infrastruktury drogowej, czy uporządkowanie terenów w rejonie lokalizacji inwestycji. Nie stosujemy natomiast ulg w podatkach.
Żyrardów jest miastem o wyjątkowym i w dużej części zabytkowym charakterze. Stąd też z wielką przychylnością odnosimy się do przedsięwzięć, które wpisują się w realizowany przez samorząd proces rewitalizacji zabytkowego centrum. Doskonałym przykładem jest tutaj CH Stara Przędzalnia. Prywatni inwestorzy podjęli się rewitalizacji pofabrycznych zabudowań, nadając im nowe, atrakcyjne funkcje i adaptując zabytkowe obiekty z przeznaczeniem pod handel, usługi oraz mieszkania (tzw. lofty), stwarzając tym samym doskonałą ofertę dla najemców i mieszkańców Żyrardowa. Odnowione budynki stanowią jednocześnie atrakcję dla turystów oraz pasjonatów dziedzictwa industrialnego. Z kolei CH Dekada doskonale uzupełniło przestrzeń miejską architekturą nawiązującą do charakterystycznego dla Żyrardowa wizerunku „miasta z czerwonej cegły”. Jeśli chodzi o lokalizację wielkopowierzchniowych obiektów handlowych, powyżej 2 tys. mkw. powierzchni sprzedażowej, kwestię tę reguluje Studium Uwarunkowań Przestrzennych i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Miasta Żyrardowa. Studium dopuszcza lokalizację takich obiektów w dwóch miejscach – w samym centrum, na niezwykle atrakcyjnym terenie zabytkowej osady fabrycznej oraz na południowych obrzeżach miasta. Niewykluczone, że w niedalekiej przyszłości powstaną tam obiekty właśnie o charakterze galerii handlowych, co w mojej ocenie byłoby dużo korzystniejszą tendencją niż lokowanie tam tradycyjnych dyskontów. W galeriach jest miejsce także dla lokalnych najemców, którzy dopiero rozpoczynają działalność lub chcą ją poszerzyć. Funkcjonowanie w ramach galerii pozwala im korzystać z pozytywnych efektów dużych kampanii reklamowych prowadzonych cyklicznie przez właścicieli obiektu, czy zlokalizowane w niej sklepy sieciowe.
Piotr Wasilewski
właściciel Origo Group
Wymagający biznes
Rynek małych obiektów handlowych jest dość zróżnicowany w zależności od lokalizacji. W przypadku centrów handlowych w małych miastach poniżej 20 tys. mieszkańców usytuowanie projektu pozostaje istotnym parametrem, ale potencjalni najemcy mniej restrykcyjnie rozpatrują kwestie komunikacyjne, bardziej szczegółowo natomiast analizują wiarygodność inwestora i planowane terminy. Tutaj sprawdza się zasada „kto pierwszy, ten lepszy”, bo pierwszy obiekt handlowy najczęściej pozostaje jedynym w mieście. Trzeba pamiętać, że na inwestycje w małych miejscowościach decydują się głównie lokalni przedsiębiorcy, którzy mają doskonałe rozpoznanie rynku, ale nie zawsze wdrożone odpowiednie procedury przygotowania i prowadzenia komercjalizacji obiektu we wszystkich aspektach – od zaplanowania listy najemców po negocjowanie umów. Tutaj zadaniem doradcy jest przełożenie intencji inwestora na działania, które będą kreować jego pozytywny i wiarygodny wizerunek. Katalog poważnych najemców sieciowych zainteresowanych małymi miejscowościami jest dość ograniczony, co pozwala im dyktować warunki. Jednocześnie istotny jest dla nich element synergii, zatem kluczem do udanej komercjalizacji jest przekonanie do inwestycji dwóch, trzech silnych najemców – pozostali raczej nie wybiorą konkurencyjnej lokalizacji i chętnie dołączą do projektu. Nieco inaczej wygląda sytuacja małych obiektów handlowych w większych miastach. Są one poddane surowym kryteriom doboru lokalizacji z uwzględnieniem wszystkich niuansów miejskiego ruchu. Tutaj nie ma miejsca na błąd. Małe centra w dużych miastach muszą charakteryzować się najłatwiejszą z możliwych dostępnością dla klienta. Mix najemców musi realizować ideę wygodnych zakupów i zaspokajać podstawowe potrzeby mieszkańców. Oznacza to rezygnację z oferty premium, której bogatszy wybór klient i tak znajdzie w galeriach. Przy doborze najemców należy uwzględniać zarówno specyfikę nabywczą najbliższej okolicy, jak i ofertę konkurencji. Operatorzy sieciowi uważnie przyglądają się lokalizacjom, aby uniknąć ewentualnej kanibalizacji własnych sklepów. Niektórzy w ogóle nie podejmują rękawicy, obawiając się silnej konkurencji galeryjnej. Wymagania najemców są wysokie i stale rosną w miarę nasycania się rynku. Do pełnego nasycenia jednak daleko i dlatego wciąż widać perspektywy dla przemyślanych małych projektów handlowych.
Maciej Ostrowski
burmistrz Miasta i Gminy Myślenice
Myślenice odżyły
Powstanie małych obiektów handlowych to udogodnienie dla mieszkańców nie tylko Myślenic, ale także sąsiadujących miejscowości. Wygoda robienia zakupów w jednym miejscu to z pewnością duży plus. Mniejsi przedsiębiorcy wykorzystują wzmożony ruch zróżnicowanej klienteli i ruszają z nowymi przedsięwzięciami, rozbudowując tym samym ofertę dla konsumentów. Rozrosło się również centrum handlowe Myślenic. Do czasu powstania galerii Dekada wraz z dworcem autobusowym (w 2011 roku) handlowym sercem miasta był rynek i jego okolice. Teraz przepływ klientów rozłożył się w obu tych miejscach. Spowodowało to również wzmożony ruch samochodowy w mieście i deficyt miejsc parkingowych, dlatego niebawem wprowadzimy, wzorem większych miast, niezbędne strefy płatnego parkowania. W Myślenicach nowi inwestorzy nie są objęci programem ulg. Na tego typu udogodnienia mogą liczyć jedynie przedsiębiorcy lokujący swoje firmy/zakłady w Katowickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej na terenie Myślenic.
Rafał Trusiewicz
prezes zarządu Katharsis Development
Z Zachodu na Wschód
Pierwszy obiekt HopStop powstał w Radomiu, kolejne otworzą się w Warszawie, Siedlcach, Ostrowie Wielkopolskim i Zamościu. Do 2015 roku planujemy uruchomić siedem nowych projektów. Będą one zlokalizowane w centralnej i wschodniej Polsce. Ten rejon wygląda wyjątkowo atrakcyjnie pod względem nasycenia powierzchnią handlową. Zachód Polski jest już zagospodarowany, a Wschód niedoceniany. Może po prawej stronie Wisły nie ma zbyt wielu okazji inwestycyjnych, jeśli chodzi o duże i bardzo duże obiekty, ale centra o średniej wielkości mogą podbić ten rynek. Wiążemy z nimi poważne plany. Oprócz wspomnianych wcześniej inwestycji, posiadamy też grunty pod dziesięć kolejnych, zlokalizowanych w miastach powyżej 50 tys. mieszkańców w Polsce centralnej i wschodniej. Dwa z nich znajdują się w Warszawie – jeden we wschodniej, drugi w zachodniej części miasta.
Mateusz Siejka
dyrektor zarządzający Palmer Capital Poland
Widzimy tu niszę
Rynek małych centrów handlowych i parków handlowych jest w Polsce ciągle w fazie intensywnego rozwoju. W miarę nasycania powierzchnią handlową dużych miast uwaga deweloperów kierowana jest na coraz mniejsze miejscowości. Dzisiaj odważnie inwestują już w miastach znacznie poniżej 100 tys. mieszkańców, budując nowoczesną powierzchnię handlową. Kilka lat temu zupełnie nie brano pod uwagę takich miejsc. Mniejsze rynki wymagają odpowiednio mniejszych powierzchni handlowych, dostosowanych do wielkości lokalnej populacji, jej siły nabywczej itd. Wydaje się, że przed mniejszymi centrami handlowymi i parkami o powierzchni od kilku do kilkunastu tysięcy metrów kwadratowych jest spora przyszłość. Jako Palmer Capital, w ramach powołanego właśnie do życia funduszu Central European Retail Fund, zamierzamy inwestować właśnie w tego typu obiekty. Uważam, że po stronie inwestorów ten segment nie został jeszcze w instytucjonalny sposób zagospodarowany. Duże zagraniczne fundusze inwestycyjne niechętnie patrzą na obiekty o wartości poniżej 30-40 mln euro, a lokalni indywidualni inwestorzy nie są jeszcze w stanie licytować tak wysoko. Widzimy tu niszę dla Palmer Capital i chcemy wykorzystać tę sytuację.
Michał Stanisławski
starszy konsultant w dziale rynków kapitałowych w CBRE
Inwestorzy wybierają najlepsze
Trendy wśród najaktywniejszych inwestorów na rynku nieruchomości pozostają niezmienne. Koncentrują się oni na obiektach typu prime, dominujących na swoim rynku. Duże centra handlowe cieszą się największym zainteresowaniem zarówno inwestorów najlepszych, jak również tych realizujących strategię wartości dodanej, tzw. value add. Mniejsze projekty handlowe mogą stać się obiektem zainteresowania głównych inwestorów pod warunkiem, że są to centra o bardzo wysokiej jakości komercjalizacji i z silnymi wynikami handlowymi. Ryzykiem branym pod uwagę przez inwestorów jest rozwój lokalnych rynków i wrażliwość mniejszych nieruchomości na obiekty handlowe mogące powstać w zasięgu oddziaływania centrum w przyszłości. Z uwagi na relatywnie małe wolumeny takich centrów handlowych, inwestorzy mogą pozytywniej podchodzić do zakupów tego typu obiektów w ramach portfeli, tak aby zoptymalizować struktury zarządzania. W przypadku starszych obiektów handlowych o bardzo dobrej lokalizacji atrakcyjne może być przeprowadzenie aktywnej strategii asset managementu (zarządzanie wartością nieruchomości) poprzez rozbudowę istniejącego centrum, jeżeli jest to możliwe.
Łukasz Lorencki
konsultant, grupa rynków kapitałowych, Cushman & Wakefield
W cieniu wielkich transakcji
Rynek inwestycyjny małych obiektów handlowych charakteryzuje się stabilnym funkcjonowaniem w cieniu wielkich transakcji. Dane za ostatnie lata pokazują, że w każdym roku zawieranych jest około 7-10 takich transakcji, choć ich wartość – oscylująca w granicach 5-8 proc. ogólnego wolumenu transakcji w sektorze handlowym – jest marginalna. Warto zaznaczyć, że rynek małych obiektów handlowych charakteryzuje się zdecydowanie niższą transparentnością w odniesieniu do ujawnianych cen niż rynek największych obiektów. Przyczyną jest m.in. inny profil inwestorów funkcjonujących w tym segmencie, bowiem nie są to publiczne fundusze zobligowane do podawania szczegółów prowadzonych akwizycji, ale małe podmioty, charakteryzujące się wysoką elastycznością i szybkością działania, inwestujące środki własne bądź swoich indywidualnych klientów. Tę niszę rynkową szczególnie upodobał sobie fundusz Portico, który w ostatnich latach kupił kilkanaście obiektów o wielkości około 1-3 tys. mkw., przy czym zawsze te obiekty były wynajęte przez silnych, spożywczych najemców. Biorąc pod uwagę wysoką podaż obiektów handlowych poniżej 15 tys. mkw. w Polsce, należy jednak stwierdzić, że ilość zawieranych transakcji jest w skali rynku niewielka, a płynność rynku wciąż wyraźnie ustępuje sektorowi najlepszych nieruchomości handlowych.
Krzysztof Mucha
menedżer ds. rozwoju, Biuro Inwestycji Kapitałowych
Być blisko konsumenta
Popyt na niewielkie parki handlowe o powierzchni najmu 3-6 tys. mkw. w mniejszych i średnich miastach jest obecnie bardzo wysoki. Jako inwestor dostrzegamy potencjał małych miast i lokalnych społeczności, nasze nowoczesne parki handlowe dopasowujemy do wymagań tych rynków. Tego typu obiekty powinny być blisko konsumenta, spełniać jego oczekiwania i realizować bieżące potrzeby. Zarówno w Retail Park Bielsko, jak i w Galerii Dzierżoniów klienci będą mogli nabyć przede wszystkim produkty spożywcze, kosmetyki, odzież, obuwie, artykuły dla dzieci, akcesoria sportowe, skorzystać z najpotrzebniejszych usług. Przygotowując projekty w Bielsku i w Dzierżoniowie, analizowaliśmy miasta pod względem liczby mieszkańców i ich siły nabywczej. Retail Park Bielsko wkracza w fazę realizacji, finalizujemy wybór generalnego wykonawcy i jeszcze wiosną rozpoczniemy prace budowlane. Mamy mocno zaawansowany proces komercjalizacji, najemcy z branży RTV/AGD, odzieżowej, obuwniczej, sportowej, gastronomicznej i usługowej potwierdzili zainteresowanie obiektem. W Parku Handlowym w Bielsku zaplanowaliśmy także otwarcie centrum medycznego i apteki. Ważnym elementem analizy w przypadku Dzierżoniowa były kierunki rozwoju miasta. Nasz wybór padł na tę lokalizację, ponieważ jest to ścisłe centrum, w sąsiedztwie zabytkowej części starego miasta, ponadto z dogodnym dostępem do środków komunikacji miejskiej oraz dworca PKP i PKS. Będzie to pierwszy tak nowoczesny obiekt handlowy w mieście. Jesteśmy przekonani, że trafność wyboru lokalizacji potwierdzą przyszłe obroty.
Jarosław Dębowiak,
dyrektor zarządzający firmy Retailcenter Management zajmującej się realizacją inwestycji My Box w Polsce
Banki wymagają więcej
Obserwując plany ekspansji najemców obecnych w parkach handlowych My Box, widzimy, że nadal jest zapotrzebowanie na nowe obiekty handlowe w szczególności w mniejszych miastach. Rynek dużych galerii handlowych w wielu miastach jest już bardzo mocno nasycony. Stworzenie dobrze funkcjonującej lokalizacji handlowej wymaga głębokiej analizy wielu czynników, niezależnie od tego, czy w branży jest hossa czy spowolnienie. Warto podkreślić, że dokonujemy bardzo starannej selekcji potencjalnych lokalizacji w Polsce. Przede wszystkim bierzemy pod uwagę czynniki mikroekonomiczne – lokalizację, siłę zasięgu, konkurencję w danym mieście oraz makroekonomiczne takie, jak: stopa bezrobocia czy realna siła nabywcza konsumentów. Podejmując decyzję o realizacji inwestycji, staramy się maksymalnie dopasować ją do danej lokalizacji. Generalnie handel chce być jak najbliżej konsumenta, w zasięgu jego ręki. Parki handlowe tworzone są także z myślą o zmniejszeniu kosztów wspólnych i tym samym najemcom oferują korzystniejsze warunki najmu powierzchni handlowych. Obecnie inwestorzy zmagają się z finansowaniem i komercjalizacją projektów. Na podstawie doświadczeń naszej firmy, możemy stwierdzić, że nie miała ona problemów z pozyskaniem kredytowania dla swoich projektów. Zmienił się jednak znacznie stopień zaawansowania projektu wymagany obecnie przez banki, ale jest to pozytywna zmiana, mobilizuje do starannego przygotowania inwestycji i komercjalizacji w jak największym stopniu.